Stanisława Maria Balonowa – nauczycielka szkół wołomińskich

Stanisława Maria – córka nauczyciela Aleksandra Metelskiego i Marii z Nowosielskich, urodziła się 20 kwietnia 1913 r. w Puławach.

W trakcie pracy zawodowej była nauczycielką 7-klasowej Publicznej Szkoły Powszechnej Nr 1 i Nr 2, Publicznej Szkoły Powszechnej III stopnia Nr 4 w Wołominie, Publicznej Szkoły Powszechnej III stopnia w Lipinach oraz Państwowej Szkoły Powszechnej dla Pracujących w Wołominie.

W Puławach i w Grajewie spędziła dzieciństwo i młodość. Ukończyła Państwowe Gimnazjum Koedukacyjne w Grajewie, mieszczące się w budynku nie przystosowanym do potrzeb szkolnych, które borykało się z niedostatkiem pieniędzy a także nauczycieli. Mimo to, gimnazjum było instytucją szanowaną dzięki grupie nauczycieli należących do elity grajewskiej społeczności. O zachowanie tradycji szkoły dbano od początku. Nauczyciele opracowali obowiązkowy strój uczniowski. Dziewczęta nosiły luźne, granatowe bluzki z kołnierzem marynarskim trzy razy obszytym czarną tasiemką, z przodu z kokardą lub krawatem, do tego granatowa spódnica układana w fałdy. Odświętny strój uczennic składał się z białej bluzki i granatowej spódnicy. Dziewczęta mogły nosić też czarne fartuszki obszyte falbankami. Chłopcy natomiast mieli granatowe marynarki z wysokimi kołnierzami. Poza tym wszyscy uczniowie nosili granatowe berety ze znaczkiem gimnazjum, pod którym znajdowały się srebrne lub złote paski; ilość paseczków srebrnych wskazywała na klasę gimnazjum, do której chodził dany uczeń, złotych – klasę liceum. Identyczne paski naszyte nosili chłopcy na kołnierzach mundurków. Te paski również mobilizowały do osiągania coraz wyższej pozycji w nauce. Obowiązkowe były tarcze na rękawach palt. Za ich brak obniżano uczniom ocenę ze sprawowania. Były to rzadkie przypadki ponieważ tarczę oraz mundurek noszono z dumą.

W każdą niedzielę gimnazjaliści zbierali się na dziedzińcu szkolnym, a następnie parami szli na Mszę świętą do miejscowego kościoła na godzinę 9.00. Kazania wygłaszał ksiądz Jan Czajkowski, zwany przez uczniów “Skargą”. Codziennie przed lekcjami młodzież zbierała się w sali gimnastycznej, aby wspólnie odmówić modlitwę, której tekst spisany i oprawiony w ramki przez Apolinarego Czapelewskiego w 1927 r., wisiał na ścianie sali.

Uczniowie objęci byli opieką lekarską. W szkole zorganizowano gabinet lekarski i stomatologiczny. Dzięki Komitetowi Rodzicielskiemu mieli zapewnione drugie śniadania, składających się z kawy z mlekiem i bułką. Pierwszym dyrektorem upaństwowionego gimnazjum był Władysław Wajdowicz, ale 2 września 1927 r. otrzymał nominację na wizytatora Okręgu Szkolnego Krakowskiego. Po jego wyjeździe obowiązki dyrektora pełnił Lucjan Kochanowski.

Następnie, 1 marca 1928 r., dyrektorem został Aleksander Metelski, ojciec Stanisławy. Za czasów jego dyrektorowania w szkole działały różne organizacje. Pani Stanisława zapamiętała chór, który śpiewał w trakcie uroczystości szkolnych, akademii i przedstawień teatralnych. Chór ten dawał także spontaniczne popisy na klatce schodowej, podczas dużej przerwy, gdy nie dopisywała pogoda. Śpiewali przede wszystkim ci z chórzystów, których określano mianem “legionistów” (czyli ochotników wojny 1920 r.). Najpopularniejszą piosenką pod koniec lat dwudziestych XX w. była legionowa śpiewka o wątpliwym bohaterze wracającym z wojny z medalami zakupionymi w Krakowie za cztery korony. Zaczynała się słowami: “Trzech synów matka miała, dwóch mądrych było w domu, a trzeci co był głupi wstąpił do Legionów…”

Często dołączał do nich dyrektor, który przysłuchując się z cicha pomrukiwał w rytm piosenek, a wraz z nim zebrana młodzież. 28 września 1931 r. dyrektor Metelski rozstał się ze szkołą i z Grajewem.

Rodzina Metelskich przyjechała do Wołomina na początku 1932 r.za przyczyną dalszego kuzynostwa – państwa Kwapiszewskich. Miasteczko wybrane przez rodziców nie podobało się młodej dziewczynie. Małe, drewniane domki pokryte łatwopalną papą, rozwalające się płoty, dwie szkoły polskie i jedna żydowska.

W następnych latach “atrakcją” były spacery na planty, gdzie wznosił się pomnik “Obrońcom Ojczyzny 1920 r.” z popiersiem, a właściwie medalionem Józefa Piłsudskiego. Mimo dużego zakładu pracy, jakim była huta “Vitrum”, kilku innych przedsiębiorstw, przeróżnych sklepów i sklepików, w mieście szalał kryzys gospodarczy i bezrobocie.

Stanisława miała zdaną maturę. Postawiła przed sobą cel: “będę dobrą nauczycielką” i rozpoczęła dalszą naukę. W 1934 r. ukończyła dwuletnie Państwowe Studium Pomaturalne im. Stanisława Konarskiego w Warszawie. W tym samym roku została skierowana na bezpłatną praktykę do Publicznych Szkół Powszechnych w Wołominie przy ulicy Wileńskiej róg Długiej. Objęła posadę nauczycielki w 7-klasowej Publicznej Szkole Powszechnej Nr 1 (męskiej) z uzupełnieniem etatu w 7-klasowej Publicznej Szkole Powszechnej Nr 2 (żeńskiej).

Tam też poznała swojego przyszłego męża, Stanisława Juliana Balona.

W szkole Nr 2 były wówczas klasy koedukacyjne pod kierownictwem Jadwigi Markowskiej. Zespół nauczycieli tworzyli: Maria Jadwiga Flejszerówna, Janina Knapikówna, Zofia Wasilewska, Leonard Küntzel, Klaudiusz Rzepkowski i Eugenia Bohuszowa.

Po latach pracy pani Stanisława z rozrzewnieniem wspominała szkolną atmosferę, wielką pomoc i życzliwość wśród dzieci i dorosłych. Warto wspomnieć, że wówczas, po I wojnie światowej, przynajmniej w Wołominie – ze wszystkiego, co piękne, najpiękniejsza była atmosfera; mimo głodu, zimna i bezrobocia. Czuło się piękno tej atmosfery – rozśpiewanej, roztańczonej. Wtedy szkoła uczyła śpiewać! Absolutny irracjonalizm!. Trafiła do szkoły Nr 2, gdzie kierowniczka zaleciła jej codzienne pisanie i referowanie konspektów. Młoda, początkująca nauczycielka widziała w takim systemie zalety, kierowniczka była wyrozumiała i chętna do pomocy, wszelkie uwagi pani Stanisława przyjmowała z należnym szacunkiem, ponieważ ta współpraca wzbogacała jej kwalifikacje zawodowe.

97-letnia uczennica o swojej belferce mówiła: “Wielki nacisk Jadwiga Markowska kładła na wychowanie. Zawsze mówiła, że uczeń musi czuć, że nauczyciel jest jego przyjacielem. Po tej praktyce czułam się pewniejsza w postępowaniu z młodzieżą. Jadwiga Markowska nauczyła mnie obowiązkowości, sumienności i rozsądku wobec moich uczniów”.

Następnie, od roku szkolnego 1935/36 do wybuchu II wojny światowej, pani Stanisława pracowała w Publicznej Szkole Powszechnej Nr 4 w Wołominie. Kierownikiem był Witold Krakowiak, pracowało 13 nauczycieli na 795 uczniów! Nauczyciele podobnie jak uczniowie przeszli tu z działających szkół wołomińskich. Nowa szkoła, stare problemy: brak pomocy naukowych i biedne głodne dzieci. Dla nich to chętne do pomocy matki organizowały dożywianie, rozdawanie odzieży i obuwia. W następnych latach wprowadzono w szkole jednolity strój. Pani Stanisława doskonale pamiętała swój strój z grajewskiego gimnazjum i ten wymóg w wołomińskiej szkole przyjęła z zadowoleniem, a był to: fartuszek z kolorowymi kokardami dla dziewcząt oraz krawatami dla chłopców. Mimo, że to był skromny ubiór, nie wszystkich rodziców było na niego stać.

Nauczyciele byli chętni do pracy, angażowali się do organizacji różnych spotkań i imprez. Bale kostiumowe i zabawy taneczne uprzyjemniały czas. Dzieci chodziły do kina “Adria”, które mieściło się na Placu Górnośląskim, uczestniczyły w uroczystościach, podczas których chór szkolny pod batutą jej męża Stanisława, dawał koncerty.

Ten ciężki, ale twórczy czas, przerwał w 1939 r. wybuch II wojny światowej. Nastały lata okupacji hitlerowskiej, nastał czas dramatycznych zmagań o przeżycie. Zabronione przez okupanta przedmioty; język polski, historia i geografia były prowadzone potajemnie oraz na tajnych kompletach.

W latach 1939-1943 Stanisława prowadziła wraz z mężem tajne nauczanie we własnym domu przy ulicy Traugutta 3. Był to piętrowy, drewniany dom. Na parterze miał dwa razy po pokoju z kuchnią, na piętrze dwa pokoje z kuchnią oraz dwie werandy. Ten dom oraz dość duży plac był własnością jej matki – Marii Metelskiej.

W 1943 r. zmarł jej mąż Stanisław Balon. W 1944 r., gdy Niemcy wygnali mieszkańców Wołomina, Stanisława Balonowa wraz z matką i dwiema córkami: siedmioletnią Danutą i siedmiomiesięczną Marią, po kilkudniowym ukrywaniu się w piwnicach, poszły na tułaczkę. Dotarły na Podlasie. W domu została gosposia Frania. Na Podlasiu przebywały dwa lata. Pani Stanisława uczyła w gimnazjum w Leśnej Podlaskiej. Podczas działań wojennych w Wołominie, bomba uderzyła w posesję przy ulicy Traugutta 3, część domu została zburzona, a będące tam sąsiadka i gosposia zostały rozerwane na strzępy. Po powrocie do Wołomina pani Stanisława wraz z dziewczynkami i matką zamieszkała w mieszkaniu komunalnym przy ulicy Mickiewicza.

Żeby mieć poczucie dobrze wypełnianej misji nauczycielskiej, a także “dla kawałka chleba”, podjęła w okresie okupacji dodatkowo pracę na tajnych kompletach zorganizowanych przez Krystynę Kwapiszewską, gdzie uczyła jako nauczycielka biologii do 1945 r.

Choć od tamtego okresu minęło wiele lat, z troską mówiła o swoich i tych powierzonych jej opiece dzieciach: “Ponieważ byłam już wdową i miałam dwoje maleńkich dzieci, więc szłam na lekcje z duszą na ramieniu, czy wszystko pójdzie szczęśliwie. Ale wspaniała atmosfera panująca w tej szkole dodawała mi sił do pracy. Wszystkim była wtedy straszna bieda. Rodzice uczniów często zapraszali nas na obiad i to była cała zapłata za naukę.”

Stanisława Balonowa mówiła “byłam mamą i tatą”, w związku z tym, aby utrzymać dom, pracowała za dwoje. Dodatkowe miejsce pracy znalazła w Publicznej Szkole III stopnia w Lipinach, kierownikiem tej szkoły był wówczas Władysław Jesień.

Od 1947 r. uczyła na kursach dla dorosłych. Dnia 1 września 1948 r. Kuratorium Okręgu Szkolnego Warszawskiego w miejsce kursów powołało Państwową Szkołę Powszechną dla Pracujących w Wołominie. Stanisława Balonowa była jedną z pierwszych nauczycielek zaangażowanych na 12 godzin. Od 1946 do 1972 r. była też polonistką w Szkole Podstawowej TPD Nr 4 w Wołominie. (W 1957 r. zmieniono pieczątki i nazwę szkoły na: Szkoła Podstawowa Nr 4 ze względu na likwidację w szkole Towarzystwa Przyjaciół Dzieci). Otrzymywała uposażenie według grupy IV, które wynosiło 480 zł. Pani Stanisławie powierzano wychowawstwo w klasach VI i VII oraz naukę języka polskiego, historii, geografii, a nawet zajęć praktyczno – technicznych. Solidnie pilnowała dyżurów wraz z Marią Dziankowską, Marią Kuczyńską i Janiną Sadowską za co otrzymała pochwały od kierownika szkoły Kazimierza Zarzeckiego. Uczestniczyła w wakacyjnych kursach polonistycznych dla instruktorów języka polskiego. Prowadziła szkolne Koło PCK. Do 1952 r. prowadziła dla młodzieży szkolnej kolonie letnie w Urlach nad Liwcem. Na koloniach organizowane były wycieczki, zabawy, gry terenowe, występy taneczne. Była również instruktorem języka polskiego w Powiatowym Ośrodku Metodycznym w Wołominie. Na emeryturę przeszła w 1972 r.

Przez wiele lat utrzymywała kontakt z dyrekcją, nauczycielami i personelem “swojej czwórki”. Zawsze była miłym gościem na szkolnych imprezach i spotkaniach. Chętnie dzieliła się wspomnieniami na temat powstania szkoły i pracy w tamtych czasach. Podkreślała: “ważna jest wiedza i osobowość nauczyciela”. Mówiła też o przedwojennym szacunku dla nauczyciela przed którym uczeń stawał na baczność. Ten obowiązek dyscyplinował ucznia. Z rozrzewnieniem wspominała dzieci ubrane w jednakowe mundurki z tarczą oraz nauczycielki w skromnych fartuszkach z białymi kołnierzykami. Uśmiechnięta, życzliwa, pozostała w pamięci wielu pokoleń uczniów jako “Wesoła Balońcia” albo “Matka Joanna od Aniołów”. Ona też dzieciom wybierała wesołe przezwiska, np. Wiśniewska to była “Wisienka”.

Jeszcze nie tak dawno pani Stanisława bywała na spotkaniach Sekcji Emerytów i Rencistów ZNP; w bluzeczce z przypiętą broszką, sweterku i jasną siateczką na ułożonej fryzurze. Przemykała ulicami Wołomina, niosąc niewielkie zakupy lub książki z biblioteki miejskiej lub pedagogicznej, ale wiek upomniał się o swe prawa, mniej sprawna, była pod troskliwą opieką najbliższych, o których zawsze mówiła z miłością. Miała swoje ulubione potrawy, a jedną z nich była kasza gryczana z zsiadłym mlekiem. Przez wiele lat mieszkała z córką Danutą i zięciem Henrykiem, także nauczycielami, a w ostatnich latach opiekę nad babcią i prababcią sprawowała jej wnuczka Renata ze swoją rodziną.

Dziewiątego maja 2010 r. byłam z Elżbietą Zborowską – prezesem Oddziału ZNP w Wołominie, u pani Stanisławy Balonowej z okazji jej imienin i 97 urodzin. Mimo choroby, jej samopoczucie poprawiło się na słowa, a jak tam w szkole było? Pani Stanisława zaczęła opowiadać:

W szkole było różnie, zależało jaki był kierownik. Pierwsza kierowniczka Jadwiga Markowska była dobra, bardzo surowa i wymagająca w stosunku do pracowników. Jeżeli chodzi o szkołę numer cztery to cieszyłam się dobrą opinią, nawet niektóre matki zabiegały u kierownika o miejsce dla swojego dziecka w mojej klasie… Do dziś dzieci pozdrawiają mnie na ulicy, nie przejdą żeby się nie ukłonić. Pamiętam, wychodzę ze sklepu, a tam stoi około siedmioletnia dziewczynka z koszyczkiem, więc pytam: dlaczego nie wchodzisz? – Bo zobaczyłam panią i chcę powiedzieć dzień dobry. Moja mama mówiła, że pani ją uczyła – brzmiała odpowiedz. Byłam wzruszona. Teraz nie ma takiego szacunku dla nauczyciela. Czas szybko przeleciał. Skończyłam 97 lat, suma okropna, nie? Do stu lat trzeba ciągnąć. Moja mama gdy zmarła miała 96 lat, a ojciec zmarł wcześnie, miał 83 lata, stare dzieje. Mój mąż śpiewał i pięknie grał na skrzypcach, a ja miałam kłopoty bo nie umiałam śpiewać. Minęły te czasy…

A kto teraz jest kierowniczką? Ciekawa jestem czy dzieci cośkolwiek pamiętają o mnie przez swoich rodziców, dziadków czy pradziadków. Jeżeli tak, to się cieszę, tak jak z dzisiejszego spotkania, że panie nie zapomniały o mnie. Spotkałam też uczennicę, która powiedziała: “Czy ja mogłabym panią zapomnieć, pamiętam doskonale dobre i złe oceny, ale od pani”. Jedno podziwiam: jak ktoś ma dobre serce, nie za nadzwyczajne rzeczy. Pamiętam jak odchodziłam ze szkoły, usłyszałam słowa: pamiętaj jeśli spotkasz człowieka, który szanuje starszych ludzi to dowód, że jest to człowiek o wysokiej kulturze. Bardzo się cieszę, odczuwam tę wysoką kulturę, nie jakieś tam stosunki, protekcje, i interesy, tylko szczerą sympatię…

Bądźcie długo zdrowe i pamiętajcie o mnie.

– tymi słowami zakończyła pani Stanisława Balonowa swoją wypowiedz. Niedługo po tym spotkaniu, 29 sierpnia 2010 r. odeszła. Pochowana została w mogile razem ze swoją Matką – Marią Metelską na cmentarzu wołomińskim – sektor 21 L.

Pragnę nadmienić, że szkoła przy ulicy 1 Maja w Wołominie, w czasie pracy pani Stanisławy Balonowej nosiła różne nazwy i numery ulicy, t.j.: 7 – klasowa Publiczna Szkoła Powszechna Nr 4, Publiczna Szkoła Powszechna Nr 4, Publiczna Szkoła Powszechna III stopnia Nr 4, Ogólnokształcąca Szkoła Stopnia Podstawowego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Wołomin, ul. 1 Maja Nr 3, Szkoła Podstawowa Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Nr 4, Szkoła Podstawowa Nr 4 w Wołominie ul. 1-go Maja 33, obecnie jest to Zespół Szkół Nr 4 im. Marynarki Wojennej R P w Wołominie ul. 1 Maja 19

Pani Stanisława Maria Balonowa odznaczona została m.in. Medalem 10-lecia Polski Ludowej, Srebrnym Krzyżem Zasługi (1970), Złotym Krzyżem Zasługi (1973), Medalem Komisji Edukacji Narodowej (1980), Złotą Odznaką ZNP i Złotą Odznaką ZNP za Tajne Nauczanie (1985) oraz Medalem Zasłużony dla Wołomina.

Bibliografia:

Księga Protokołów Państwowej Szkoły Powszechnej dla Pracujących z 1949 r. Wołomin, 1949-1952, s.11, Archiwum ZS nr 2, Wołomin; S. M. Balonowa, Ankieta, Archiwum ZNP, Oddział Wołomin; T. Urbanowska, Sylwetka, Stanisława Balon, “Tygodnik Wołomiński”, 2000 nr 16; www.lograjewo.2005; S. Balon, Pismo do Archiwum Państwowego m. st. Warszawy, Wołomin; A. Bochenek, Pani Stanisława od uczniów, “Wieści Podwarszawskie”, 1997 nr 51; J. Markowska, Kronika z lat 1928-1938 7-mio klasowej Publicznej Szkoły Powszechnej Nr 2 (żeńskiej) w Wołominie, pod redakcją A. Wojtkowskiej, Wołomin, 1998 s. 85; A. Wojtkowska, W siedemdziesiątą rocznicę tajnych kompletów lat 1939 – 1945 u Krystyny Kwapiszewskiej, “Rocznik Wołomiński”, 2009 t. 5; J. Lech, Szkoła Podstawowa Nr 4 im. Marynarki Wojennej RP w Wołominie, Wołomin, 2004, s.13; Z. Saks, Szkoła Podstawowa Nr 4 w Wołominie w latach 1944 – 2000, “Rocznik Wołomiński”, 2006 t. 2, s.149; Zaświadczenie wydane przez Oddział Powiatowy ZNP (odpis), Wołomin 1950; K. Księżopolska, 60 lat wcześniej, “Rocznik Wołomiński”, 2007 t.III,s.251.

 

Więcej tego autora:

+ Nie ma komentarzy

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.