Rocznica zwycięztwa pod Wawrem

Zrzuca Drewnicki swój strzelecki ubiór, przebiera się za ubogiego kmiotka i w łachmanach przybliża się do nieprzyjacielskiego obozu. W lasach napotyka tułających się włościan co wypędzeni z siedzib szukali grzybów, lub jakiejkolwiek bądź innej żywności. Czasem podchodzili pod obóz nieprzyjacielski, gdzie szlachetniejsi Rosyanie dawali zgłodniałym resztę pozostałego chleba. Przyłączył się do nich Drewnicki. Właściciel kolonii o 500 morgach, wyciągał rękę i żebrał, a zarazem obliczał szeregi, uważał stanowiska, obrachował piechotę, konnicę, artyleryą, działa. Zachował w pamięci ważniejsze punkta, i przekonał się, że ta olbrzymia siła, co jak widmo czarownicze przerażała dowódców sprawy narodowej, nie przechodziła 45,000 ludzi. Zapewnił się, że o trzy mile w koło nie było ani jednego moskiewskiego żołnierza, i bogaty temi wiadomościami jak szczęśliwie przybył, tak szczęśliwie wrócił.