Pamiętnik Boguwoli – 16 września 1939
W nocy znów dyżury, zmieniamy się kolejno z wieczora. Jeden do 11-ej, potem do 1-ej, 2-ej, 3-ej. Ja, Augustyniak, albo ja i Marysia. A potem […]
W nocy znów dyżury, zmieniamy się kolejno z wieczora. Jeden do 11-ej, potem do 1-ej, 2-ej, 3-ej. Ja, Augustyniak, albo ja i Marysia. A potem […]
Rano przyleciała Augustyniakowa, żeby jej męża schować do piwnicy, żeby go nie zabrali do kopania okopów. Tłumaczę, że to nonsens, że właśnie jeśliby znaleźli go […]
Coraz to coś zakopujemy lub wynosimy z domu. Ręce opadają, bo myśli gdzie indziej, a tu zamęt nie do opisania. Rzeczy moc w paczkach na […]
Jasio idzie do Warszawy. Jest podobno odezwa i nawołuje przez radio prezydent Starzyński, żeby pracownicy miejscy byli na swoich stanowiskach. Przychodzą dwaj inni pracownicy, Kukla […]
Byłam w Wołominie. Aż dziw bierze czemu te najuboższe domy spalone. Przy torze takie sobie biedne domki, można jeszcze tłumaczyć tym, że chciał trafić w […]
Od rana idą żołnierze, zmordowane chłopaki. Gdzieś pogubili nakrycia głowy, rozdajemy im berety, jakie są w domu. Humory setne i takie miłe chłopaszki. Piją wodę […]
Obudziły nas strzały na Radzyminie (?) Nie możemy zrozumieć jak to się stało. Czy okrążają Warszawę od Prus Wschodnich? Jechał jakiś samochód wojskowy z literami […]
Rano obudził mnie płacz dzieci. Uciekała rodzina gospodarza z Janowa znad granicy. Tam 20 sierpnia weszli Niemcy, spalili stodoły itp. Ludzie uciekali w popłochu. Opowiadała […]
Raniutko wyszłam do ogrodu. Pod parkanem siedziała rodzina: staruszka, matka z dzieckiem przy piersi i troje dzieci. Każde miało toboły, koszyki, jedno niosło i pędziło […]
Rodzina pochodziła z chudego Podlasia i nie mogła nijak na gruncie warszawskim poróść w pierze. Tam na Podlasiu piaski, rozłogi porosłe olchą, chudoby po parę […]
Dzień bardzo niespokojny. Ciągle jadą uciekinierzy. Pakujemy rzeczy do skrzyń, żeby zakopać od pożaru. Dobrze, że choć pogoda. Po południu był nalot. Wiedzieliśmy walkę samolotów. […]
Nakazali w nocy warty, bo bohaterski burmistrz Cichecki i dzielna policja zwiała gdzie pieprz rośnie. Wzięłam więc kij, gwizdek Hani, latarkę i chodziłam po ogrodzie […]
Był nalot na Klembów. Lecą te szatany tak nisko nad torem, że omal nie po czubkach drzew. Najpierw lecą na Warszawę, tam zaczynają strzelać armatami […]
Byłam w Warszawie, miałam jechać do Basi gimnazjum, ale nic z tego nie wyszło, bo nieczynne. Stoją tam podobno uciekinierzy z Niemiec, ci co uciekli […]