Siurdyga, pancerze i deski z sań
Materiałów budowlanych dostarczył warszawski poligon wojskowy, gdzie Niemcy pod gołym niebem zamagazynowali ponad 7 tysięcy opancerzonych sań, które przyczepiane do czołgów, miały dowozić piechurów na bezpośrednia linię ataku, a wobec szybkiego odwrotu armii niemieckiej okazały się już bezużyteczne. Kto tylko mógł władać siekierą i jakim takim narzędziem, a tym bardziej kto rychlej wrócił z tułaczki z wozem, zaprzężonym w ocalonego konia, podążał dniem i nocą na poligon, nawet z dalekich miejscowości, a cóż dopiero z sąsiadujących z poligonem wsi, by przywlec stamtąd trochę budulca, nadarzonego przez łaskawy los.