Od pierwszego dnia wojny nad Wołominem rozgorzały zacięte walki powietrzne. W jego pobliżu zostało strąconych kilka samolotów niemieckich i polskich. W czasie nalotu na miasto zniszczony został dom na rogu ulic Wileńskiej i Chopina. Również niektóre budynki uległy spaleniu, głównie przy ulicy Lipińskiej. Działania wojsk niemieckich szczęśliwym trafem ominęły Wołomin we wrześniu 1939 roku. Ale niedaleko Wołomina doszło do potyczek z niemieckimi dywersantami z V kolumny, którzy głównie rekrutowali się z okolicznych wsi: Ręczaje, Czubajowizna, Poświętne, Majdan, Mostówka i Grabie. W tych wioskach od XIX wieku mieszkali koloniści z Niemiec. W zwalczaniu dywersji pomagali wojsku wołomińscy harcerze.
W budynku szkoły nr 4 zorganizowano szpital polowy dla polskich żołnierzy. W tych tragicznych dniach wrześniowych działała w Wołominie Liga Obrony Powietrznej, zajmująca się kopaniem i budową schronów przeciwlotniczych oraz ostrzeganiem społeczeństwa przed niemieckimi nalotami.
Już 14 września wojska niemieckie nacierały od wschodu na Warszawę i zbliżyły się do miasta ostrzeliwując z artylerii Wołomin, wywołując tym samym pożary. Jednak z wkroczeniem do miasta Niemcy zbytnio się nie spieszyli. Wobec takiej trudnej sytuacji w Wołominie została powołana Straż Obywatelska. W jej skład weszli cieszący się zaufaniem obywatele miasta: nauczyciele, urzędnicy, kupcy, rzemieślnicy, podmiejscy włościanie. Straż nie miała jednak żadnego uzbrojenia. Jej zadaniem było wzmożenie stanu bezpieczeństwa wewnętrznego miasta. Obowiązywało zaciemnienie i godzina policyjna.
Mieszkańcy ze zgrozą patrzyli w kierunku Warszawy, nad którą codziennie unosiła się ognista łuna. Objawy paniki i popłochu pojawiły się w drugiej połowie września, pociągając za sobą dużą liczbę tych, którzy chcieli uciekać z miasta, ponieważ pojawiły się pogłoski, że Armia Czerwona ma objąć ten teren jako swoją strefę okupacyjną. Trudno dociekać dzisiaj, gdzie tkwiło źródło tych pogłosek, ale tak naprawdę miało ono swoje prawdziwe podstawy. Zgodnie z tajnymi klauzulami paktu Ribbentrop – Mołotow mniej więcej tak miała przebiegać granica między tymi dwoma „sojusznikami”. Ale później, pod koniec września obydwa państwa zmieniły nieco swoje postanowienia. Wojska sowieckie zajęły w tym czasie tereny Łomży, Łukowa, Białej Podlaskiej.
Jednak panika nie opuszczała mieszkańców Wołomina, ponieważ wielu mieszkańców bardzo dobrze pamiętało wyczyny wojsk bolszewickich z 1920 roku, tak kto tylko mógł wolał jednak przedostać się do niemieckiej strefy. Jak mawiano, jeśli już dostać się do niewoli, to lepiej niemieckiej niż sowieckiej.
Podczas ostatecznego zajęcia Wołomina Niemcy nie napotkali oporu. Nie było wszak liniowych oddziałów wojskowych.
Po wygaśnięciu ostatniego punktu oporu pod Kockiem w czasie kampanii wrześniowej, Niemcy przystąpili do podziału ziem polskich. Podział ten wyglądał następująco: część ziem polskich takich jak Górny Śląsk, Prusy Wschodnie, Wielkopolskę, Pomorze Zachodnie włączono do III Rzeszy. Z pozostałych terenów, czyli rejonów krakowskiego, warszawskiego, radomskiego utworzono Generalne Gubernatorstwo – GG. Tym okręgiem zarządzał Hans Frank, który później podczas procesu zbrodniarzy wojennych w Norymberdze tak zażarcie wypierał się swoich zbrodni popełnionych na narodzie polskim.
Na terenach GG wprowadzono masowy terror i politykę zagłady i eksterminacji. Od początku okupacji niemieckiej ziemie polskie stały się jak gdyby poligonem dla różnorodnych form agresji, okrutnej przemocy i eksperymentów medycznych przeprowadzanych w obozach koncentracyjnych w imię rozwoju „niemieckiej medycyny”. Rozpoczął się również proces wysiedleń ludności polskiej z ziem wcielonych do Rzeszy, w związku z tym niektórzy usiłowali przedostać się do GG, ale nie wszyscy mieli szczęście uciec. Wysiedlano głównie bogatych ziemian, inteligencję, bogatsze mieszczaństwo, czyli tych, którzy mogli stanowić większe zagrożenie dla Niemiec. Wysiedlenia odbywały się przy użyciu siły i przemocy. Ładowano ludzi do bydlęcych wagonów i wywożono. Zabierano kosztowności i pieniądze. Często przesiedleni zostawali bez środków do życia. Na ich miejsce sprowadzano kolonistów niemieckich.
Utworzono specjalną kategorię volksdeutschów. Każdy chyba zdaje sobie sprawę, czym się zajmowali. Rozpoczęto wcielanie do Wermachtu Polaków i zmuszano ich do służby wojskowej i brania udziału w wielu agresjach niemieckich. Jakby nie dość było tych represji, to jeszcze akcją germanizacyjną objęto dzieci polskie o „cechach rasy niemieckiej”, bezdomnych lub odebranych rodzicom i wychowywanych przez Niemców lub specjalne instytucje hitlerowskie. Z terenów GG, również z okolic Wołomina rozpoczęto wywózki Polaków na roboty przymusowe do Rzeszy. Wiadomo, że większość mężczyzn zmobilizowano, więc ktoś musiał pracować w przemyśle niemieckimi rolnictwie.
Od pierwszych dni i miesięcy zajęcia Wołomina przez Niemców okupant zaczął ustanawiać swoje porządki. Określono zakres funkcjonowania władz komunalnych i innych instytucji. Wszystkie miały pracować pod nadzorem niemieckich urzędników. Granatowi policjanci mieli nawet pod groźbą śmierci powrócić do służby, ale bez godła państwowego na czapkach. Określone zostały też zasady pracy przemysłu, rzemiosła i rolnictwa wraz z ustaleniem wymiaru świadczeń i kontrybucji.
Początkowo miasto było nadzorowane przez żandarmerię polową. Stopniowo zaczęła pojawiać się policja niemiecka, a w końcu także gestapo. Miasto musiało powoli przystosować się do życia w okupacyjnych warunkach. Wprawdzie nastroje były żałobne, ale z ustaniem działań wojennych sytuacja musiała ulec swoistej stabilizacji. Powracali uchodźcy i zdemobilizowani żołnierze.
Tygodnik Wieści Podwarszawskie
nr 38/2009
+ There are no comments
Add yours