Na pytanie: czy pamięta pan/pani wołomińską rodzinę Bohuszów? – najczęściej w odpowiedzi słyszałam: o, tak, pamiętam – lekarza… I to jest prawda, ponieważ Eugenia i Bolesław Bohuszowie mieli dwóch synów: Sławomira i Bohdana. Pierwszy był lekarzem internistą, drugi chirurgiem ortopedą. Dziś obaj, niestety nie żyją. Najmłodszym dzieckiem państwa Bohuszów jest córka Teresa – ekonomistka i rodzinna archiwistka. To dzięki m.in. pani Teresie napisałam biografie jej rodziców i wuja Bolesława Pławskiego – wołomińskich nauczycieli.W 1925 roku Wołomin przygarnął pannę Eugenię Pławską, warszawiankę, absolwentkę Prywatnego Seminarium Nauczycielskiego Sióstr Niepokalanek w Wirowie. Trafiła pod opiekuńcze skrzydła Wacławy Peretjatkowiczowej, kierowniczki 7-mio klasowej Publicznej Szkoły Powszechnej. W cyklu przedpołudniowym objęła klasę pierwszą, a w niej rozpoczęła nauczanie 48 dziewcząt. 1 lutego 1928 roku, do tej samej szkoły dołączył nauczyciel Bolesław Bohusz – rodem z Bitego Kamienia, miejscowości, która na mapie ziem polskich i ościennych w roku jego urodzin (1900) była małą wsią położoną w Cesarstwie Rosyjskim, niedaleko Grodna. Z faktu zgłoszenia się nowej „siły nauczycielskiej”, i to męskiej, bardzo cieszyła się najpierw kierowniczka Peretjatkowiczowa, a potem Jadwiga Markowska, jednak najbardziej Eugenia, bo to na nią zwrócił uwagę przystojny, wykształcony, szarmancki pan Bolesław.
Ale „W 1929 roku pan Bohusz został przeniesiony do szkoły nr 3 (żydowskiej), bo… jest mężczyzną. Nie mogę zrozumieć, żeby to było szkodliwe, gdy mężczyzna uczy dziewczynki. Może i jest racja, ale z drugiej strony, jeżeli chodzi o moje grono, wolałabym dla równowagi paru mężczyzn” – dziwiła się kierowniczka Markowska. W szkole żydowskiej były złe warunki lokalowe i niższy poziom nauki, ale i wizytujący szkołę inspektorzy byli bardziej tolerancyjni. Z pracy z dziećmi żydowskimi wynikały też inne korzyści: pobory były te same, co w szkołach polskich, wolny dzień w szabas, a oprócz tego wolne dni we wszystkie żydowskie i chrześcijańskie święta trwające nieraz po kilkanaście dni. Toteż obok nauczycieli Żydów pracowali tu też Polacy. Współpraca z kierownikiem Alfredem Orwicz-Żylińskim układała się dobrze. Ten zacny legionista, wspaniały bajarz, kompan do „bitki i wypitki” potrafił być dobrym szefem, nie dyskryminującym ludzi – wyznawców różnych religii. Po wielu latach, Abraham Lew – uczeń szkoły nr 3, Żyd mieszkający poza granicami Polski wspominał, że dzięki takim nauczycielom jak: Bolesław Bohusz, Bronisław Zawadzki, Alfred Żyliński, czuje się Polakiem i wie, co to jest patriotyzm. Dwojra Grinberg – Wiera Gran, uczennica p. Bolesława, w 1965 roku spotkała się ze swoim nauczycielem na uroczystości otwarcia Teatru Wielkiego w Warszawie i również podzielała zdanie kolegi Abrahama.
Eugenia i Bolesław już w latach dwudziestych składali pierwszą przysięgę słowami: „PRZYSIĘGAM Panu Bogu Wszechmogącemu, że w wykonywaniu swych obowiązków służbowych, szczególnie w zakresie wychowania i nauczania powierzonej mi młodzieży, przyczyniać się będę ze wszystkich sił do ugruntowania wolności, niepodległości i potęgi RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ, której zawsze wiernie służyć będę(…). „Drugą przysięgę” składali, podczas wzruszającej ceremonii ślubnej 28 lipca 1932 roku w Wilnie. Młodzi ślubowali sobie miłość, szacunek i wierność małżeńską oraz zapewniali, że w dniach dobrych, jak i złych będą dzielić ze sobą radość i smutek, szczęście i nieszczęście. Byli szczęśliwi, w rok później na świat przyszedł ich pierworodny – Sławek, potem Danuś, mieli też pracę, z której byli zadowoleni i szacunek społeczeństwa wołomińskiego. Ponadto Bolesław studiował w Wyższej Szkole Dziennikarskiej przy Uniwersytecie Warszawskim i angażował się w prace społeczne. Szukając kierunku tej działalności spotkał m.in. Stanisława Szpotańskiego – historyka, publicystę, powieściopisarza oraz działacza politycznego, mieszkańca Kobyłki, który dedykując mu swoją książkę, w 1932 roku wpisał – „Panu Bohuszowi ku pomocy w poszukiwaniach Jego ideału społecznego”. Bolesław Bohusz był już wówczas radnym Rady Miejskiej; opiekunem społecznym I Obwodu obejmującego dzielnice: Wołominek, Nowy Henryków, plac Marszałka Piłsudskiego, ulicę Wileńską do numeru 12 i numer 17, ulicę Warszawską oraz Ogrodową do ulicy Długiej (obecnie Legionów). Ponadto był członkiem Rady Szkolnej Powiatowej w Wołominie; członkiem komisji wymiaru zaopatrzenia emerytalnego II instancji w Wydziale Powiatowym; członkiem korespondentem Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego; członkiem Towarzystwa Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych razem z Jadwigą Markowską, Wacławem Kulikowskim, Aleksanderem Skrodzkim; członkiem Ligi Morskiej i Kolonialnej Oddziału w Wołominie.
11 listopada 1938 roku wraz z burmistrzem Józefem Cicheckim i ławnikiem Bronisławem Zawadzkim wręczał Marszałkowi Rydzowi Śmigłemu Dyplom Obywatelstwa Honorowego m. Wołomina. Jako działacz Stronnictwa Chłopskiego, Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie”, Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego, Głównej Komisji Rewizyjnej Stronnictwa Ludowego Naczelnego Komitetu Wykonawczego, współpracował z redakcją Tygodnika Ludowego „Wyzwolenie”. W „Kurierze Porannym” zamieszczał artykuły o Wołominie i o powiecie radzymińskim oraz współpracował z „Gońcem Warszawskim”. W 1937 roku pracował jako dziennikarz w redakcji „Dziennika Porannego” w Warszawie przy ulicy Nowy Świat 57. Od 1934 roku był redaktorem „Tygodnika Chłopskiego Polska Ludowa”. W 1937 roku na wniosek Starosty Powiatowego w Radzyminie, pełnił funkcję korespondenta nadzwyczajnego Polskiej Agencji Telegraficznej z powiatu radzymińskiego.
Kandydował też do Sejmu. Ludzie nawet na niego głosowali, ale i tak dwóch pierwszych na liście kandydatów przeszło z jakąś fantastyczną ilością głosów, a ich przedwyborcze „poezje” brzmiały:
„Kto głosuje na Bohusza
Będzie chodził bez kontusza.
Husia, siusia!”.
Przy tak obszernych poszukiwaniach „ideału społecznego” przez męża na Eugenię spadł ciężar obowiązków domowych, radość z wychowywania synów i praca zawodowa. Ona też miała swoje sukcesy społeczne. Ot, choćby pochwały kierowniczki Markowskiej za prowadzenie chóru szkolnego i prowadzenie wycieczek oraz uznanie inspektorów wizytujących jej lekcje śpiewu, geografii, przyrody, języka polskiego, robót i gimnastyki w klasach młodszych i starszych. Jednak najwięcej pochwał zbierała za prowadzenie PCK: „Praca Eugenji Bohuszowej prowadzona w kierunku czystości dzieci i zaopatrywanie biednych dzieci, ma duże i głębokie w istotę rzeczy sięgające wyniki” – napisała Jadwiga Markowska.
Jej pełne zaangażowanie w sprawy szkoły i dzieci przerwała panosząca się wówczas gruźlica, choroba, która ją także dopadła. Po rocznym urlopie zdrowotnym wróciła do pracy, ale już wtedy rozpoczął się inny etap w życiu Bohuszów. Wybuchła wojna 1939 roku.
Ich imiona zastąpiły wojenne pseudonimy konspiracyjne. On – „Leski Bohusz”, „Antoni”, Ona – „Gera” rozpoczęli nowy, tragiczny etap swojego życia. Wraz z wybuchem wojny Bolesław natychmiast zgłosił się do wojska, brał udział w kampanii wrześniowej. Po powrocie do Wołomina, w październiku 1939 r. razem z nauczycielami: Bolesławem Pławskim, Jerzym Zwinogradzkim i Jadwigą Markowską, organizował Komendę Obrońców Polski (KOP). Już na początku 1940 roku organizacja w Wołominie liczyła około 100 osób, a pismem konspiracyjnym było „Polska Żyje”.
Eugenia przed wojną do żadnej partii nie należała, jednak w 1934 roku, w czasie wyborów do Rady Miejskiej w Wołominie zajmowała się kolportażem ulotek agitujących do głosowania na listę „Świata pracy i kultury nr 3”, z której m.in. startował jej mąż. Pięć lat później, 15 października 1939 roku została zaprzysiężona jako łączniczka w organizacji Związku Powstańców Niepodległościowych (ZPN), następnie Związku Polski Niepodległej. W swoim życiorysie napisała: „Od roku 1940 zostałam przeniesiona do KB (Korpus Bezpieczeństwa) gdzie pełniłam funkcję łączniczki między grupą bojową „Rajski Ptak”- Wołomin, a grupą bojową Radzymin „Dymnica” i Komendą Główną w Warszawie. Jako łączniczka przewoziłam broń palną, korespondencję i rozkazy do sierpnia 1944 roku. Równocześnie od listopada 1939 roku do lipca 1944 roku pracowałam w zorganizowanym, tajnym nauczaniu w Wołominie jako nauczycielka. W dniu zamachu w Warszawie – 1 lutego 1944 roku – na Franza Kutscherę byłam z mężem (w obecności tych, którzy ocaleli), na zebraniu partyjnym A. K. u Stanisława Szopińskiego w Kobyłce. Do chwili aresztowania mojego męża, w mieszkaniu naszym w Wołominie na ulicy Powstańców 10 mieliśmy aparat radiowy, zbierali się u nas członkowie organizacji, o czym wspomina w jednej ze swoich książek p. Adam Kaska”.
W czasie okupacji Eugenia Bohuszowa pracowała też w Komitecie Opiekuńczym, pomagała biednym dzieciom, młodzieży polskiej i żydowskiej, np. wówczas uratowała trzy uczennice, wyrobiła im fałszywe dokumenty i zorganizowała ucieczkę z kraju. Po wojnie otrzymała list z Paryża z podziękowaniem za uratowanie życia. Ponadto, podczas pobytu męża w obozach sama pisała artykuły do tajnych gazetek i kolportowała je. 8 marca 1943 roku Bolesław Bohusz ps. „Leski Bohusz” został aresztowany przez gestapo w Warszawie, w cukierni Gajewskiego przy ulicy Marszałkowskiej, gdzie uczestniczył w zebraniu organizacji. Okazało się, że został zadenuncjowany przez konfidenta gestapo (mieszkańca Wołomina), który później został zlikwidowany.
Najpierw został przewieziony i przesłuchiwany w Alei Szucha, potem trafił na Pawiak. „Rodzina o miejscu jego pobytu dowiedziała się od anonimowego autora kartki pocztowej, uwolnionego przez grupę Szarych Szeregów w głośnej Akcji pod Arsenałem dnia 26 marca 1943 r. „Zawiadamiam, że Bohusz Leski jest na Pawiaku od 8 b. m. Paczki przyjmuje dwukrotnie w miesiącu, we wtorki i soboty, oddajesz w Komisariacie PP (Policji Państwowej – tzw. „granatowej” przyp. J. S.) 27.3.43. Podpis nieczytelny”. Z Pawiaka został przewieziony do obozu na Majdanku, a następnie do obozu w Buchenwaldzie (Weimar Buchenwald Nr.12446 blok 63).
Z obozu został wykupiony przez przedstawiciela Rządu w Londynie. Szczęśliwie powrócił i 22 lipca 1943 roku, akurat w dniu dziesiątych urodzin syna – Sławomira, zameldował się w Komisariacie Policji Polskiej w Wołominie. Natychmiast włączył się w działalność konspiracyjną przyjmując pseudonim – „Antoni”. Brał udział w Powstaniu Warszawskim w grupie Stanisława Szopińskiego ps. Abradt.
We wrześniu 1944 roku został powołany do Odrodzonego Wojska Polskiego. Kampanię frontową odbył w 3 pułku Ułanów I Warszawskiej Dywizji Kawalerii I Armii Wojska Polskiego, najpierw jako lektor, a następnie jako Z-ca dowódcy pułku 3 Pułku Ułanów, na szlaku bojowym: Warszawa -Wał Pomorski – Łaba.
Po zakończeniu wojny pozostał w wojsku. Do rezerwy został przeniesiony w stopniu majora w październiku 1948 roku, gdyż w roku 1947 ostatecznie zlikwidowano 1 Warszawską Dywizję Kawalerii. W jej miejsce jeszcze tylko na rok utworzono Szwadron Reprezentacyjny Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w ramach 4 Samodzielnego Batalionu Ochrony Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który w lipcu 1948 roku ostatecznie został rozwiązany i skazany na zapomnienie. W armii Polski Ludowej nie było dla kawalerii miejsca, głównie dlatego, że była ona symbolem tradycji wojska polskiego i niepodległości. Po roku 1989 powstała myśl o odtworzeniu pododdziału konnego, który wraz z Kawalerią Pancerną i Powietrzną pokazywałby wielowiekową polską tradycję kawaleryjską. Owocem podjętych od połowy lat dziewięćdziesiątych działań było utworzenie 1 czerwca 2000 roku Szwadronu Kawalerii Wojska Polskiego.
Bolesław Bohusz za działalność w Armii Krajowej został pozbawiony prawa nauczania, był prześladowany. Nie mógł również pracować jako dziennikarz. Toteż, aby wspomóc żonę w utrzymaniu i wychowaniu trójki dzieci (w 1946 r. urodziła się ich jedyna córka Teresa), pracował m.in. w Banku Rolnym na stanowisku kontrolera kredytów w Ministerstwie Handlu Wewnętrznego (MHW), był instruktorem finansowym w Spółdzielni Pracy „Miś” w Warszawie. Często jednak pozostawał bez pracy. Do pracy w szkole już nie powrócił. Od 1959 roku do emerytury pracował w Zjednoczonych Przedsiębiorstwach Rozrywkowych – Wytwórni Sprzętu Rozrywkowego na stanowisku kierownika administracyjno-gospodarczego.
Eugenia Bohuszowa w czasie wojny i okupacji, była pod wzmożonym nadzorem Der Distriktschef in Warschau (Szefa Dystryktu Warszawskiego), który zwolnił ją z pracy „ze względów organizacyjnych”, następnie przyjął z powrotem, by „do czasu wyjaśnienia okoliczności powodów wyjazdu małżonka Bolesława Bohusza do Grodna (?) zatrudnić w Publicznej Szkole Ludowej nr 4 w Wołominie”.
1 września 1944 roku powróciła do szkoły nr 2 i pracowała do 1962 roku. Ponadto, pracowała społecznie, np. w nowo organizowanym szpitalu (przy ulicy Armii Ludowej róg 1 Maja), założyła bibliotekę, w której zgromadziła książki własne i podarowane przez znajomych. Przez dwa lata, dwa razy w tygodniu przychodziła do szpitala i wypożyczała je chorym.
Bolesław Bohusz zmarł w wieku 71 lat, 27 czerwca 1971 roku. Jego żona Eugenia zmarła 25 maja 1984 roku w wieku 81 lat. Pochowani są na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, kw. C-4-4/5.
Tygodnik Wieści Podwarszawskie
nr 22-23/2012
+ There are no comments
Add yours