Urodziłem się nad Cienką (VI)

Pamięć przywołała dawne obrazy. Oto zagłębiona w terenie rzeczka z brzegami porośniętymi krzewami i drzewami olchy lekkimi zakrętami zmierzająca w kierunku Dzięciołów a dalej Tłuszcza. Na zakrętach rzeczki pod drzewami dołki z głębszą wodą. Tam między korzeniami drzew chowały się sumy, a nawet Szczupaki. A kiełbie kręciły się wszędzie. W tych miejscach z głębszą wodą, latem, chłopcy wszyscy kąpali się. Można było nawet utopić się. Kiedyś utopił się Gieniek (tak właśnie mówiło się — „Gieniek”) Stępowski, kilkunastoletni epileptyk, syn gajowych (“gajowi” — patrz wyżej — to gajowy i jego żona). Pamiętam jak w białej, lnianej płachcie nieśli bezwładne, zgięte w kabłąk ciało.

Zosinek

Historia folwarku rozpoczyna się w roku 1906, kiedy to Helena Arkuszewska, po śmierci swego męża Karola, kupiła ziemię od rodziny Jana Marka. Były to tereny wzdłuż obecnej ulicy Lipowej (numery parzyste), tereny obecnego Osiedla Wolności do granicy dzisiejszych Glinianek. Po drugiej stronie torów zostały zakupione od Józefa Pisarskiego tereny wzdłuż obecnej ulicy Dziennikarskiej. Rodzina Heleny Arkuszewskiej miała majątek w miejscowości Krubki — Górki koło Zabrańca (dzisiejsza gmina Poświętne). Helena wraz z rodziną często przebywała na wakacjach w Zielonce, na terenach, które zakupiła. Folwark nosił wtedy nazwę Pustelnik.

Urodziłem się nad Cienką (V)

Jadowski dom w typie drewnianego, parterowego dworku (istnieje do dziś choć w stanie podupadłym) z dwoma pokoikami na poddaszu i jednym w mansardzie z wyjściem na taras będący jednocześnie dachem werandy, od śmierci Dziadziusia w 1942 r. zamieszkiwany był przez wnuka Jego siostry, lekarza Antoniego Perłowskiego z rodziną. Ten młody wówczas kuzyn (od kilkunastu lat już nieżyjący) objął po Dziadziusu placówkę lekarską w Jadowie. Po wejściu armii sowieckiej w domu tym schronili się też bezdomni kuzyni Brudniccy z pobliskiego majątku z Berki spalonego w czasie działań wojennych.

Ostatni ziemianie w Jasienicy

Stary dwór z bali drewnianych, piętrowy, z sześcioma pokojami na górze, balkonem i dwiema werandami zdobionymi kolorowym szkłem, usytuowany był w pobliżu dwu niewielkich sadzawek, po których pływały łabędzie. Wokół był okazały, zadbany park graniczący z łąkami. W tym rejonie znajdowała się dworska pasieka. Od strony zachodniej gospodarze wychodzili do ogrodu różanego. Kamienne schody po obu stronach zdobiły filary, w górnej części złożone z trzech okrągłych elementów, ostatni służył jako donica, w której sadzono kwiaty. Po stronie wschodnio – południowej był duży ogród warzywny a dalej wielki sad, który dzierżawili kupcy żydowscy z Tłuszcza. Aż do lat 50. XX w. stał w tej części folwarku duży drewniany krzyż. Piwnice i zabudowania gospodarcze: stodoła, obora, kurnik; pomieszczenie dla bryczki oraz murowane czworaki, w których mieszkali zatrudniani sezonowo dwaj fornale z rodzinami, mieściły się w pobliżu dworu.

Cztery wieki Ząbek (I)

Z lustracji wynika, że najcięższym obowiązkiem była pańszczyzna. Ponadto chłopi dawali dziesięcinę Kościołowi. Uprawiali w Ząbkach pszenicę, jęczmień, owiec, proso, tatarkę (roślinę pastewną spokrewnioną z gryką), konopie i len, sadzili drzewa owocowe. Wieś Ząbkowa Wola była dość duża, miała 75-80 mieszkańców. Graniczyła wtedy z wsią szlachecką Mamki, Dębnem, Okuniewem, Kawęczynem, Grochowem, Kamionem i Targówkiem. Te cztery ostatnie miejscowości, dzisiaj należące do Warszawy, były wówczas oddzielnymi wsiami. Wokół Ząbek rozciągały się rozległe puszcze. Jedna z nich ciągnęła się aż do Bródna. Puszcze te były bogate w dobre gatunki drzew budowlanych, barcie i dziką zwierzynę, zwłaszcza sarny. Utrapieniem byli tu kłusownicy. Administracyjnie Ząbki należały do gminy Praga i parafii Kamion.

Jeszcze o Ulasku

Wuj wszakże nie był postacią aż tak sielską-anielską, jaka została w pamięci dobrotliwej dziewczynki od drzewnego węgla… Potrafił, co inni wspominali z dezaprobatą, zamykać na kłódkę w obszernym spichrzu wynajętych ludzi, póki mieli tam zajęcie przy tryjerowaniu czy porcjowaniu ziarna, ponoć dla zapobieżenia ubytkom zboża. Odnosił się też z reguły ostro do pracowników w polu czy lesie, słowem miał nie najlepszą sławę srogiego pana. Dopiero bieg lat, oddalenie w czasie, łagodzące wszelkie brutalniejsze zjawiska, przydało dziedzicowi cechy łaskawości, tak mi życzliwie opisywane.