Napad na kasę huty Vitrum

Było lato. Siedziałem w pokoju z kasjerem Eschem, Mazurkiewiczem i jeszcze paroma osobami. Pan Esch dokonywał wypłat przez specjalne okienko wybite na korytarz, ale dwa okna pokoju biurowego wychodziły na chodnik, którym wszyscy robotnicy przechodzili, idąc po pensję. Znałem ich twarze, więc zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem naraz kilku obcych ludzi i zarejestrowałem jakiś dziwny ruch dookoła. „Co by się stało, gdyby ktoś na nas napadł?” — spytałem pana Escha. Odpowiedział, że nigdy w życiu nie oddałby kasy, wolałby raczej zginąć na posterunku. W tej samej chwili na parapecie pojawił się but i spluwa. „Ręce do góry!” — zamaskowani ludzie wleźli przez okno, a dzielny Esch, zamiast bohatersko bronić kasy, potulnie zrobił, co rozkazano.

Napad na dwór Gordona

Pomimo, że dwór był otoczony przez opryszków (było ich 6 lub 8), zdołała wyskoczyć przez okno służąca Monika Truchlewska i pobiegła na poblizką wartę, wzywając pomocy. Do dworu pośpieszył artylerzysta niemiecki Kehlmus. Bandyci urządzili na niego zasadzkę i, gdy zbliżał się do domu, dali kilka strzałów, kładąc go trupem na miejscu. Obawiając się jednak, że wkrótce przybędzie więcej żołnierzy, zaniechali dalszych poszukiwań i uciekli.

Napad na urząd gminny

Do kaneclaryi gminnej we wsi Ręczaje, w pow. radzymińskim, weszło przed kilku dniami 6-iu uzbrojonych w rewolwery nieznajomych młodzieńców, którzy od pomocnika pisarza gminnego Widalskiego zażądali pod grozą śmierci, aby jednego z przybyszów zaprowadził do mieszkania pisarza gminnego Peketa. Widalski zmuszony był uledz. Toż samo zrobił i Peket, którego nieznajomy zmusił do udania się do kancelaryi gminnej i wydania im czystych, książeczek paszportowych.

Napad bandytów

Dnia 1 listopada o godz. 10 wieczorem we wsi Jasienica w pobliżu st. Tłuszcz 5 bandytów wpadło do mieszkania miejscowego sołtysa Piotra Jendrysiaka w celu zabrania pieniędzy, składanych przez miejscowych gospodarzy na podatek; owi nieproszeni goście natrafili na będących u sołtysa kilku gospodarzy i obawiając się jakiej niespodzianki, wyszli na ulicę, dali w powietrze parę strzałów z rewolwerów i zbiegli.