Wybiła rodzina jedenasta Do herbaciarni, pilnie strzeżonej przez wojsko i straż ziemską, zaczyna napływać tłum gwarny; mimo to pana sędziego pokoju, który ma przewodniczyć zjazdowi prawyborczemu, dotychczas nie widać. Wyczekują go z niecierpliwością. Tymczasem służba magistratu wnosi stół prezydjalny, skrzynkę do głosowania gałkami oraz parawan z mieszkania pani burmistrzowej, który ma stać na straży tajności wyborów — ma osłaniać urny wyborcze. Po godzinie 12-ej zjawia się sędzia pokoju m. Radzymina, p. Pochylewlcz, i zagaja zebranie.