gazeta ludowa e

Kupić nie kupić, choć targować… nie można

Kiedy po gromadach gminy Kobyłka rozeszła się wieść, że przez Samopomoc Chłopską będzie można otrzymać różne towary, do organizacji tej, która istniała dotychczas abstrakcyjnie, zapisało się około 160 rolników, wybrano zarząd i wkrótce doczekano się dwóch przydziałów w zakresie akcji pod hasłem „przemysł dla wsi”. — Kupić nie kupić, potargować można — przekonywano się na wzajem. Składka miesięczna w kwocie 10 zł nikogo nie przeraziła, a zawsze to takie członkostwo może się przydać, gdyż tylko członek Samopomocy Chłopskiej będzie mógł uzyskać na lepszych warunkach pożyczkę, kupić konia czy krowę po niższej, niż na wolnym rynku cenie, otrzymać z przy działu węgiel, nabyć nawozy sztuczne, nasiona, cement, papę, cukier, płótno i t.d.

Dwa pierwsze przydziały

Dwa dotychczasowe przydziały towarów dla członków S. Chł. nie wywołały entuzjazmu. Za pierwszym razem przydzielono: 20 garnuszków, 9 miednic, 10 sznurówek, 20 czerpaków, 500 haceli, 500 książeczek z bibułką do kręcenia papierosów, 10 wiader blaszanych, 30 metrów płótna, 30 metrów traksy, 25 metrów wstążki łowickiej, 20 sznurowadeł, 1 damską koszulę, 1 chustkę, 5 krawatów, 10 szpulek nici, 15 szelek, 10 pokrywek do garnków i 1 garnitur męski. Za drugim razem wydano do rozdziału: 54 m płótna koszulowego, 53,7 m cajgu ubraniowego, 30,6 m kretonu, 32 m płótna ręcznikowego, 84,9 m płótna bieliźnianego, 46 m surówki, 25 m gurtu, 5 par rękawiczek, 2 duże chusty, 3 chustki na głowę, 20 szpulek nici, 10 ścierek, 10 szelek, 10 ręczników, 12 par pończoch, 5 sweterków i 5 worków gospodarskich.

Ciężka sprawa z wykupnem

Przydziały należało wykupić za gotówkę w radzymińskim „Społem”. Ponieważ kasa Samopomocy w Kobyłce jest biedna, a za kota w worku członkowie nie dadzą naprzód pieniędzy, zrobiono umowę ze spółdzielnią kobyłecką „Samopomoc”, która, wyłożywszy za oba przydziały około 88 tysięcy złotych gotówką, wykupiła towar i trudni się jego rozprowadzaniem według podziału, uwzględniającego wszystkie gminy i gromady zależnie od ilości członków w każdej z nich.

Łatwo jest w fabryce czy w biurze obwieścić, co i po ile przypada z przydziałów na osobę. W rozsianej na wielkiej przestrzeni gminie precedens ten nie jest łatwy i wymaga dłuższego czasu. Przyzwyczajony do transakcji, dokonywanych po dokładnych oględzinach towaru, który w danym terminie jest mu potrzebny, mieszkaniec wsi staje wobec alternatywy: wziąć wszystko, co mu dają, czy jest mu dany towar potrzebny czy nie, albo zrezygnować ze wszystkiego. Po obejrzeniu obu przydziałów, członkowie Samopomocy w Kobyłce wykupili zaledwie drobną ich część, a gromada Ossów, na którą przypadła połowa przydzielonego dla gminy towaru, zrezygnowała z niego.

— To żadna łaska! — mówiły gosposie. Wiadro kupiła w sklepie o 10 zł taniej. Małe rękawiczki (za 215 zł) nie są jej potrzebne, a zresztą po tej cenie i w tym gatunku kupi je wszędzie. Płótna i nici kupiłaby najwięcej, ale nie starczyło dla niej tego towaru. Nierozciągliwych szelek chłop nie może nosić, bo przy pierwszym przegięciu się popękają. Pokrywki bez garnków — to niemądre żarty, szumówki niepotrzebne…

Niewygodne niespodzianki

Gdy pytałem pewnego gospodarza z Ossowa, dlaczego członkowie Samopomocy nie wykupili przydziałów, taką usłyszałem odpowiedź: — W ten sposób ono nie pójdzie! Każdy kupiłby chętnie, ale tylko taki towar, jaki mu jest potrzebny. I w takim tylko terminie, gdy ma gotówkę w kieszeni. A tu przydzielają gromadzie z góry wyznaczony szablon. Jak tu podzielić i co zrobić z towarem, którego nikt nie chce, a gromada musi z góry płacić. Sprzedać z wolnej ręki? Nie łatwa to rzecz, gdy towar jest lichy i albo w tej cenie, co na wolnym rynku, lub niewiele tańszy.

Argumentom tym trudno nie przyznać słuszności. I to trzeba zauważyć, że każdy mniej więcej towar ma swój sezon. Np. kretony na lekkie sukienki chętniej wykupiono by przy końcu zimy, a nie na jej początku. Teraz ma się przydzielać papę — z końcem lutego lub w marcu — gdy zazwyczaj sezon na papę przypada w lecie. Większą natomiast niespodziankę mieli członkowie Samopomocy z węglem, którego 100 ton przyznano dla Kobyłki jeszcze w początkach grudnia, lecz od tego czasu słuch o nim zaginął. Nie można również hurtownie nie liczyć się z gustem i modą w zakresie towarów z działu kobiecego.

— Musiałaby dziewucha — i taką słyszy się opinię — być ostatnią dziadówką, żeby taką paskudną chustkę włożyła na głowę.

Nie wykupione towary stanowią na przyszłość poważną przeszkodę  rozwoju akcji „przemysł dla wsi”. Na razie kłopot z tymi „resztówkami” ma ten i ów, który swoją gotówkę wyłożył za gromadę, względnie spółdzielnia „Samopomoc”, która je powoli wypycha między wszystkich klientów po rynkowych cenach i w ten sposób odbiera sobie wyłożone pieniądze. Większy już kłopot przypada w udziale spółdzielni „Społem” w Radzyminie, która uwięziła znaczną gotówkę, a wielka część towaru czeka w magazynie na odbiorców, ulega zepsuciu i zniechęca do dalszych transakcji.

Przy tego rodzaju eksperymentach zniechęcają się również członkowie Samopomocy Chł. do zakładania własnych spółdzielni. Pominąwszy trudność zebrania 300 — 400 tysięcy zł kapitału udziałowego, Strach pomyśleć, jak by taka spółdzielnia, wyłożywszy gotówkę na przydziały towarów wybrnęła, jeśliby członkowie S. Chł. przydzielonego jej szablonowo towaru nie wykupili.

– A musowo wpychać towar — pada i taka obawa — a potem ściągać gotówkę, to chyba ciężko sobie taką manipulację wyobrazić?

Za drogo i oby bez spóźnienia

Wśród akcji, podejmowanych aktualnie przez Samopomoc, sprawa wykupu cukru dla jej członków po cenie 163 zł za kg loco Radzymin nie budzi większej atrakcji. Natomiast z wielkim zainteresowaniem przyjęto zapowiedź, że Samopomoc Chł. w Kobyłce otrzyma dla swych członków: 119 m saletrzaku po 875 zł, 115 m superfosfatu po 565 zł, 115 soli potasowej po 540 zł, 46 m saletry amonowej po 1700 zł i 164 m wapna nawozowego po 195 zł. Ceny — twierdzą rolnicy — są stanowczo zbyt wygórowane, ale trudno. Oby tylko nie spóźniono się z dostarczeniem tego przydziału, który po sezonie, rozpoczynającym się już w marcu, byłby musztardą po obiedzie. W daleko większym stopniu, niż przydział węgla — na wiosnę.

Gazeta Ludowa
1947 nr 52

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.