Kwiecista sukienka z motylkami (III)

Nie ma biografii Adama Mickiewicza bez wspominania Nowogródka, lub Fryderyka Chopina bez Żelazowej Woli, a także… Haliny Marii Brzuszczyńskiej bez wspomnienia Wołomina i jej najbliższych. Gdyby żyła miałaby dziś 90 lat.

Ojciec i córeczka tatusia

W 1942 roku Zygmunt Brzuszczyński zamknął biuro pisania podań i ukrywał się przed prześladowaniami Gestapo, zmienił nazwisko na Marceli Patoka. W atmosferze zagrożenia życia wychowywały się jego dzieci: Zbyszek, Januszek i najstarsza Halinka. Ona pomimo swoich 14 lat, stała się niezwykle dorosła, odważna, oddana pracy konspiracyjnej, przyjęła pseudonim „Mała”.

Na strychu domu, przy Piaskowej była konspiracyjna skrytka, w której ukrywano ludzi. Pewnego dnia przyszli Niemcy z zamiarem dokonania rewizji. W domu była Halinka i inni mieszkańcy. Ich strach przed odkryciem skrytki był przeogromny. I tu Halinka wykazała się pomysłem i odwagą, ktoś inny powiedziałby nieroztropnością. Kiedy Niemcy weszli do mieszkania razem z psem, ona akurat trzymała na rękach swojego ulubionego persa – kota, w tej sytuacji zdezorientowany pies nie chciał podjąć tropu. Na rozkaz Niemców wszyscy mieszkańcy zostali wyprowadzeni z domu i ustawieni w szeregu na podwórzu. Przechodzący wzdłuż szpaleru Niemiec poszedł do Halinki i ją uszczypnął, ona nie zastanawiając się cisnęła w niego kotem (!). Tylko rozkaz odwrotu ich dowódcy uratował wszystkich przed rozstrzelaniem.

Marysia Nachtmanówna była dla Halinki wzorem godnym naśladowania. W 1944 roku była już absolwentką Prywatnej Szkoły Zawodowej dla Kształcenia Pomocniczego Personelu Sanitarnego prof. Jana Zaorskiego w Warszawie (po wojnie ukończyła wydział pediatrii w Akademii Medycznej). Po wybuchu wojny włączyła się, za sprawą starszego brata Jerzego, do działalności konspiracyjnej i przyjęła pseudonim „Agata”. Działalność konspiracyjną łączyła z pracą w wołomińskim szpitalu. To razem z nią oraz Halinką Maciaszek i Reginą Sobczyk, „Mała” brała udział w przerzucie prasy z Warszawy na wschodnie tereny Generalnej Guberni (punkt rozdziału prasy mieścił się przy ulicy Warszawskiej 18 w Wołominie). Jednak największym jej autorytetem był ojciec. W 1942 roku, dla niego wykonała imieninową laurkę, ozdobiła wizerunkiem dwóch polskich flag, godłem z Białym Orłem w koronie i dedykowała niezwykłe słowa:

W dniu imienin Tatusia…

Piastuj swą godność Polaka,
Twa córka tego Ci życzy,
A wdzięczne serce rodaka,
Zasługi Twoje policzy.

Tatusiu!

Serce me pęka z bólu i tęsknoty.
I nic nie zdoła zatrzeć tej blizny,
Którą objęła w swe żelazne sploty,
Tęsknota do wolnej Ojczyzny

Cóż jest straszniejsze nad stratę wolności?
Co nad pastwienie się wroga,
Który w swej strasznej zapamiętałości
Zapomniał co to jest kara Boga?

O! Jakże straszne jest jarzmo niewoli!
Jak ciężko znosić katusze,
Kiedy nie można powiedzieć co boli,
Żałobnym kirem otulając dusze!

Ale nasza Polska z niewoli powstanie,
bo kajdan nie zniesie polskiej ziemi syn.
A w mężnych sercach wyryje się znamię –
Potęga, Wola i Czyn!

Radość powieje, jak wiatr po lesie.
Polak pokaże swe męstwo,
A jedno słowo wszystkie męki zniesie,
Zwycięstwo! Zwycięstwo! Zwycięstwo!

Kwiecista sukienka z motylkami

Jej ulubiona sukienka. Kolorowa, na beżowym tle: kwiaty i motyle, krótka, z krótkim rękawkiem, z wiązaniem pod szyją i dopinanym żabotem. Często ją zakładała, o czym świadczą kilkukrotne zszycia pod pachami.

20 lipca 1944 roku Halinka obudziła się skoro świt. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień, założyła więc swoją, ulubioną kwiecistą sukienkę, burzę loków na głowie przykryła kwiecistą wiejską chustką. Wiedziała już wcześniej, że wyruszy w obstawie zaufanych żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych na pomoc rannemu w nogę koledze Mietkowi Trycowi. Sprawowała nad nim opiekę, jednak stan jego zdrowia wyraźnie się pogorszył. Postanowiono przewieść go do Helenówka, do izby chorych Harcerskiej Kompanii Szturmowej, będącej pod opieką lekarzy − dr Wandy Pruszyńskiej i dr. Kazimierza Izdebskiego. Liczyła na pomoc kolegów. Była najmłodsza, miała 15 lat, 5 miesięcy i 20 dni; Janek Baniszewski miał 24 lata, Romek Grabowski 19 lat, a Wacek Maciaszek 22 lata. Mieli też swoje pseudonimy. Halinka najdrobniejsza, najmłodsza to, jak pisałam wcześniej, „Mała”; Janek miał trzy pseudonimy: „Biuk”, „Łapka” i „Pirat”; Romek to „Dąb”, a Wacek „Krzysztof Cedro”, „Gangster”. W ich obecności czuła się bezpiecznie. Największą sympatią darzyła Romka − obiekt westchnień jej koleżanki Tereski Skrodzkiej, która do dziś przechowuje jego fotografię.

Zbliżało się południe. Halinka zabrała torbę sanitarną, sprawdziła jeszcze jej zawartość. Były bandaże, strzykawki, środki odkażające i inne materiały opatrunkowe. Za staniczek wsunęła mały pistolet, tzw. belgijkę. Z Wołomina polnymi ścieżkami i leśnymi duktami dotarła do Leśniakowizny. Na ramie męskiego roweru wiózł ją Romek, Janek i Wacek mieli swoje rowery. Skręcili w drogę prowadzącą na poligon rembertowski i dojechali do domu Stanisława Zycha. Jeden z chłopców znał tego gospodarza, ponieważ pani Zychowa codziennie przynosiła mleko do Wołomina, do jego matki. Chłopcy zarekwirowali furmankę z karym koniem, do przewiezienia Mietka. Wrzucili trochę siana. Halinka schowała torbę pod derkę, między grabie a kosę − wszak jechała na łąkę, do sianokosów – to wersja dla Niemców w razie ich zatrzymania. Powoził  prawdopodobnie Romek. Szczęśliwie przejechali przez Leśniakowiznę. W Majdanie, przy rzece Czarna, za mostkiem zatrzymali furmankę (obecnie ulica Mińska). Z nieba lał się żar. Dziś nie wiadomo, kto z nich zaproponował kąpiel. Gdy w najlepsze chlapali się nawzajem wodą, nadszedł Władysław Gawryś – gospodarz z Mostówki.

– „No, tak kąpiecie się przy tym moście, a wiecie, że tu często jeżdżą Niemcy?” – wykrzyknął.

Jeden z chłopców odpowiedział: – „My się Niemców nie boimy!”. To fakt, niejednokrotnie brali przecież udział w zorganizowanych akcjach propagandowo-dywersyjnych i z każdej opresji wychodzili zwycięsko. Gawryś skierował się w stronę swojego domu, jeszcze na odchodne dorzucił: „Nie jedźcie główną drogą, bo w tamtym kierunku jechali niedawno Niemcy, jedźcie polną” i wskazał im obecną ulicę Działkową.

Nie posłuchali, ruszyli ubitym traktem głównym, stąd mieli już niedaleko do rannego Mietka, który chwilowo przebywał pod opieką sanitariuszki Henryki Dutkiewicz ps. „Baśka” w Ręczajach. I tu pech czy przeznaczenie − do Ręczaj niestety, nie dojechali. W Majdanie, na wysokości Mostówki spotkali żandarmów niemieckich, doszło do wymiany ognia. Do dziś nie wiadomo dokładnie jak mogło dojść do tak tragicznego w skutkach wydarzenia. Czy brak rozpoznania i ubezpieczenia, czy może nerwy zawiodły chłopców? Faktem jest, że wszyscy zostali całkowicie zaskoczeni wyłaniającym się zza zakrętu drogi dwukonnym wozem z żandarmerią SS grasującą po wsiach i rekwirującą resztki żywności.

Wersje o śmierci Halinki, Romka, Janka i Wacka są różne. Jednak najbardziej prawdopodobną jest ta przekazywana rodzinie Brzuszczyńskich przez kolegów poległych – żołnierzy z konspiracji, częściowo potwierdzona w rozmowach z mieszkańcami Majdanu, Leśniakowizny i Mostówki.

Kiedy Niemcy wyjechali zza zakrętu od strony Mostówki spotkali nadjeżdżający wóz z młodymi członkami ruchu oporu. Chłopcy wpadli w panikę. Osłaniając Halinkę zaczęli strzelać (mieli krótką broń), wówczas zginął jeden żandarm, drugi został ranny. Niemcy odpowiedzieli natychmiast ogniem z broni maszynowej, nie dając tym samym szans przeciwnikowi. W tej chaotycznej strzelaninie chłopcy zostali ranni, a następnie dobici przez żandarmów. Halinka nie brała bezpośredniego udziału w walce. Siedziała nieruchomo na wozie, jednak SS-mani dopadli do niej, rozkazali jej zejść z wozu, zrewidowali go, znaleźli torbę sanitarną, a przy Halince pistolet.

I tu także jest kilka wersji. Jedna z nich to, ta że Halinka została zabita strzałem w czoło; inna, że jeden z SS-manów rozkazał jej odwrócić się i iść przed siebie i wtedy rozległa się seria z pistoletu maszynowego. Halinka padła martwa. Leżała na boku, tuż przy dwóch niewielkich olszynach, przy drodze w kierunku Wołomina. I to wskazywałoby na prawdziwość tej wersji, którą opowiedziała również p. Gawryś, gospodyni z pobliskiej zagrody, obserwująca z ukrycia to wydarzenie.

Znany jest jeszcze enigmatyczny meldunek niemiecki mówiący o zastrzeleniu trzech bandytów, zdobyciu trzech pistoletów i granatu ręcznego. Dziwne, że nie ma tam wzmianki o zabitej dziewczynie.

Niemcy zabrali poległym fałszywe kenkarty, usiłowali dokonać identyfikacji zwłok, w tym celu zamierzali nawet przywieść ludzi z Wołomina, zwołali okoliczną ludność, ale nikt z oglądających nie rozpoznał poległych. Był wśród nich Bolesław Rasiński, miał wówczas ok. 14 lat. Do dziś w pamięci pozostał mu obraz pięknej dziewczyny z długimi, czarnymi włosami. Leżała zakrwawiona przy drodze, obok dwóch niewielkich olszyn. Ze łzami w oczach wspomina ułożenie jej ciała i… kolorowy, zalany krwią staniczek, wystający spod rozszarpanej sukienki czy bluzki.

Zaczęło się ściemniać. Niemcy odjechali w kierunku Wołomina zabierając rannego  i zwłoki swojego kolegi SS-mana oraz furmankę Stanisława Zycha.

Z 20 na 21 lipca 1944 roku do akcji przystąpili żołnierze NSZ. Pod osłoną nocy, silnie uzbrojeni, pod dowództwem Telesfora Badetki ps. „Wiktor” przewieźli ciała poległych na piaskową górkę, obecnie cmentarz wołomiński. Pochówek odbył się cicho, pod nieobecność nawet najbliższych. Na uroczysty pogrzeb nie było ani czasu, ani możliwości. Wszyscy zostali pochowani w jednej mogile − obecnie kwatera L 02–37 (L 02−04−01).

Rozpacz rodziny, a szczególnie matki Halinki trwała 57 lat, tj. do jej śmierci w 2001 roku. Dziś, Teresa Skrodzka (ur. 1927) – ich koleżanka – wspomina powojenne wyprawy harcerzy na ich grób. Wówczas był to czas szalejącego stalinizmu, ale oni szli przez pola, łąki i las z patriotyczną pieśnią na ustach, z kwiatami, z dumą patrzyli na wetknięte w ziemię biało-czerwone chorągiewki. Buntowali się przeciwko śmierci swoich współtowarzyszy i rosnącemu w siłę reżimowi komunistycznemu.

Halinka, Romek, Wacek i Janek byli absolwentami Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 przy ulicy Duczkowskiej 28 (obecnie Wileńska 32) róg Długiej (obecnie Legionów). Roman Grabowski i Janek Baniszewski w czasie okupacji niemieckiej uczęszczali na tajne komplety licealne organizowane przez Michała Wawrzynowskiego ps. „Znachor” w Małej Czarnej k. Wołomina, Wacek Wojciech Maciaszek był słuchaczem tajnych kompletów, absolwentem Gimnazjum im. Króla Władysława IV przy ul. Jagiellońskiej 38 w Warszawie, Halinka uczennicą wołomińskiej „handlówki”. Wszyscy byli uczestnikami antyniemieckich zadań propagandowo-dywersyjnych w czasie II wojny światowej i okupacji niemieckiej (1939–1944).

Byli piękni, młodzi, mieli marzenia i plany na dalsze życie, np. Halinka, o czym już wspominałam wcześniej, marzyła o zawodzie lekarza. Dzięki jej dokładności, dociekliwości i pilności w nauce można wyobrazić sobie jej karierę. Wierzę w to, że udałoby się osiągnąć jej sukces. Romka Grabowskiego pasjonowała jazda samochodem, w przyszłości chciał być zawodowym wojskowym.

Pierwszy napis na tablicy nagrobnej, częściowo odczytany z fotografii, głosił: „Żołnierze ruchu podziemnego zginęli śmiercią bohaterską w walce z okupantem niemieckim 20 lipca 1944 r.”. Obecnie na pomniku widnieją słowa: „Armia Krajowa AK – P. O. S. «Jerzyki» – H.K.S. Wołomin – Polegli w walce o wolną Polskę pod wsią Majdan – 20 VII 1944”.

Są upamiętnieni także na pomniku „W hołdzie / żołnierzom Armii Krajowej / i Narodowych Sił Zbrojnych / Ziemi Wołomińskiej / walczących o wolność Polski” przy ulicy Przejazd w Wołominie; na tablicy w kościele Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca Świętego przy ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego 5 w Majdanie (27 X 1996); na tablicy „Pamięci bohaterskim żołnierzom Armii Krajowej rejonu Wołomin poległych i pomordowanych w latach 1939−1945” w kościele Matki Bożej Częstochowskiej przy ul. Kościelnej 54 w Wołominie. Staraniem wicestarosty powiatu wołomińskiego Konrada Rytla, w Majdanie w latach 2013–2014 został postawiony pomnik, na którym widnieją imiona, nazwiska i zdjęcia poległych.

W 1995 roku Halina Brzuszczyńska została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Narodowego Czynu Zbrojnego, przyznanym przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Wałęsę.

6 czerwca 2018 roku Rada Miejska w Wołominie podjęła uchwałę w sprawie nadania nazwy rondu zlokalizowanemu u zbiegu ulic Watykańskiej, Mińskiej i Racławickiej w miejscowości Majdan oraz kardynała Stefana Wyszyńskiego i ppor. Wilhelma Kasprzykiewicza w miejscowości Leśniakowizna – Rondo im. Bohaterów Majdanu 20 Lipca 1944 roku.

Do dnia dzisiejszego kwiecista sukienka z motylkami, poszarpany jedwabny staniczek ze śladami krwi i inne pamiątki po Halince są w posiadaniu rodziny. Jest też długa szarfa biało-czerwona uszyta z opasek patriotycznych noszonych przez żołnierzy NSZ. Ona przez długie lata opasywała ICH mogiłę gdzie śpią snem wiecznym „Mała”, „Biuk”, „Dąb” i „Krzysztof Cedro”.

To miejsce do dziś pozostało zbiorowym pomnikiem bohaterskiego żołnierza, głoszącym sławę tu spoczywających, jest wyrazem wdzięczności społeczeństwa, dowodem pamięci łączącym żywych ze zmarłymi.


  1. Relacja brata Jacka Władysława Brzuszczyńskiego, Wołomin 20 IV 2018.
  2. Halina Brzuszczyńska, Serca me pęka z bólu i tęsknoty…, wiersz napisany na imieniny ojca Zygmunta Brzuszczyńskiego na laurce imieninowej, brak daty (prawdopodobnie rok 1942), rękopis, zbiory prywatne.
  3. 15 lipca 1944 roku miała miejsce akcja zajęcia budynku biurowego huty szkła w Wołominie, w celu uzyskania broni i funduszy. Konsekwencje tej akcji były tragiczne, gdyż pod hutą został zastrzelony Edward Meske, którego ciało Niemcy publicznie spalili na miejskim rynku, zaś ranny w nogę został Mieczysław Tryc. Według relacji jego córki uciekł on z Wołomina w kierunku Majdanu, tam na polu znaleźli go chłopi i zabrali do stodoły. Potem opowiadał rodzinie, że „wówczas padał deszcz, a jemu się wydawało, że z niego wyrasta żyto”. Prawdopodobnie został przez nich przewieziony do Ręczaj, do punktu sanitarnego. Opiekę nad nim powierzono Halinie Brzuszczyńskiej, ps. „Mała”, która wcześniej kilkakrotnie do niego jeździła.
  4. Władysław Pawlak, Armia Krajowa. Harcerska Kompania Szturmowa, Powstańcze Oddziały Specjalne „Jerzyki” w Wołominie 1940–1944, Wołomin 2002, s 70.
  5. Jan Baniszewski (ur. 24 VIII 1923 w Wołominie – zm. 20 VII 1944 w Majdanie k. Wołomina), syn Wacława (1899−1972) i Janiny z d. Dziuba (1903−1974). Absolwent Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 w Wołominie (1937), w czasie okupacji niemieckiej uczeń na tajnych kompletach licealnych organizowanych przez Michała Wawrzynowskiego ps. „Znachor” w Małej Czarnej k. Wołomina, członek kursu podchorążych. Członek Związku Harcerstwa Polskiego, polskiego podziemia (1942–1944), żołnierz Armii KrajowejNSZ ps. „Biuk”, „Łapka”, „Pirat”, uczestnik antyniemieckich zadań propagandowo-dywersyjnych, zaopatrywał rodzinę w żywność. Dowódca drużyny wchodzącej w skład Harcerskiej Kompanii Szturmowej.
  6. Roman Grabowski (ur. 10 VII 1925 w Warszawie – zm. 20 VII 1944 w Majdanie k. Wołomina), syn Władysława i Marii, brat Aliny (ur. 1924). Absolwent Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 w Wołominie, uczeń na tajnych kompletach licealnych organizowanych przez Michała Wawrzynowskiego ps. „Znachor” w Małej Czarnej k. Wołomina. Ukończył kurs podchorążych. Członek Harcerskiej Kompanii Szturmowej, dowódca plutonu minerskiego ps. „Dąb”. Członek Narodowych Sił Zbrojnych na terenie Wołomina, uczestnik antyniemieckich zadań propagandowo-dywersyjnych, uczestnik akcji na niemieckie transporty kolejowe.
  7. Wacław Wojciech Maciaszek (ur. 28 IX 1922 w Warszawie – zm. 20 VII 1944 w Majdanie k. Wołomina), syn Kazimierza i Anny z d. Szyszło, brat Heleny, Michała i Barbary. Absolwent Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 w Wołominie (1937), uczeń na tajnych kompletach w Liceum Ogólnokształcącym i Gimnazjum im. Króla Władysława IV przy ul. Jagiellońskiej 38 w Warszawie, gdzie do eksternistycznego egzaminu maturalnego przygotowywał go Henryk Kowalczyk. 16 II 1939 zdał gimnazjalny egzamin dojrzałości typu matematyczno-przyrodniczego dla eksternów. Absolwent Szkoły Podchorążych (w lasach łochowskich). Współpracował z Tadeuszem Zawadzkim ps. „Zośka” i żołnierzami batalionu „Parasol”. Poszukiwany przez Gestapo. W ramach represji Niemcy aresztowali i wywieźli do obozu koncentracyjnego w Gross-Rosen, a później do KL Buchenwald jego brata Michała. Członek Narodowych Sił Zbrojnych (wg relacji Barbary Maciaszek-Adamczyk – członek Armii Krajowej, Harcerskiej Kompanii Szturmowej POS „Jerzyki”) ps. „Krzysztof Cedro”, „Gangster”.
  8. W opracowaniu Feliksa Szturo, Nasza szkoła, dz. cyt., widnieje pseudonim Haliny Brzuszczyńskiej „Irka”, ale rodzina tego nie potwierdza.
  9. Relacja Mieczysława Reka na podstawie opowiadań jego ojca Franciszka Reka, ówczesnego sołtysa Leśniakowizny, Leśniakowizna 21 VI 2018.
  10. Relacja Aliny Rzempołuch na podstawie opowiadań jej matki Anny Rzempołuch, ojca Piotra Rzempołucha i wujka Władysława Gawrysia, Majdan 20 VI 2018.
  11. Jarosław Stryjek, „Burza” w Ośrodku Wołomińskim AK
  12. Grupa wołomińskich „Jerzyków”, Tragiczne starcie grupy żołnierzy AK-POS „Jerzyki” z żandarmerią niemiecką pod wsią Majdan, „Wieści Podwarszawskie” 1996, nr 50.
  13. Walka zbrojna i działalność polskiego ruchu oporu w świetle dokumentów niemieckich 1939–1945, opr. i red. Janusz Gmitruk, Piotr Matusak, Warszawa 2018, „Obszar 225 Nadkomendantury Polowej – Warszawa: (…), 20.7 (20 lipca 1944 roku, aut.) pododdział ochrony zbiorów SS w m. Mostówka (20 km płn. wsch. Warszawa) zastrzelił 3 bandytów. Zdobyto 3 pistolety i granat ręczny. 1 SS-man poległ”.
  14. Kenkarta (niem. Kennkarte, karta rozpoznawcza) – dokument tożsamości wydawany obligatoryjnie przez okupacyjne władze niemieckie, na mocy rozporządzenia Hansa Franka z 26 października 1939 roku, wszystkim nieniemieckim mieszkańcom Generalnego Gubernatorstwa, którzy ukończyli piętnasty rok życia. Kenkarty używane przez Polaków były koloru szarego, Żydów i Cyganów żółtego, a Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów i Górali koloru niebieskiego. Dokumenty mniejszości oznaczone były dodatkowo literami: J (Żydzi), R (Rosjanie), W (Białorusini), K (Gruzini), G (Górale), Z (Cyganie).
  15. Kilka dni później Stanisław Zych razem z Franciszkiem Rekiem – sołtysem z Leśniakowizny wybrali się do Wołomina, zgłosili się do Komendantury SS, tłumaczyli, że koń w gospodarstwie jest potrzebny. Jakich jeszcze argumentów użyli nie wiadomo, grunt, że Niemcy oddali konia z wozem i zaprzęgiem – relacja Mieczysława Reka na podstawie opowiadań jego ojca Franciszka Reka, Leśniakowizna 21 VI 2018.
  16. Uchwała nr LII-91/2018 Rady Miejskiej w Wołominie z dnia 6 czerwca 2018 r. w sprawie nadania nazwy rondu. Na podstawie art. 18 ust. 2 pkt 13 Ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t. j. Dz. U. z 2018 r. poz. 994 z późn. zm.) Rada Miejska w Wołominie uchwala co następuje: § 1. Rondu zlokalizowanemu u zbiegu ulic Watykańskiej, Mińskiej i Racławickiej w miejscowości Majdan oraz Wyszyńskiego i Kasprzykiewicza w miejscowości Leśniakowizna, nadaje się nazwę Rondo im. Bohaterów Majdanu 20 Lipca 1944 roku.

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.