Leczenie wścieklizny

Jan Palisa, lat 30, kolonista wsi Czubajki w pow. Radzymińskim, dość inteligientny i oczytany, opowiadał mi, że będąc dzieckiem, był pokąsany przez psa wściekłego. Rodzice jego udali się do kolonisty Niemca, nazwiskiem Rac, o którym słyszeli, że umie leczyć wściekliznę. Rac, przekonawszy się, że pies był istotnie wściekły, kazał choremu chłopcu zjeść kawałek chleba, posmarowany maścią. Ile zjadł takich porcji, dziś nie pamięta. Fakt niniejszy potwierdzili rodzice Jana Palisy i wielu innych ludzi, nadmieniając, że to nie jedyny wypadek, gdyż Rac leczył całą okolicę i podobno zawsze pomyślnie.

Dziś sekret ten posiada syn jego, kolonista w Nieporęcie, i podobno nadal leczy. Maść, którą daje się choremu, jest to maik smażony, zbierany w pewnych dniach maja. Lekarstwo podaje się choremu przy stosownych znakach i żegnaniu.

Notuję to, czego z trudem mogłem się dowiedzieć. Jak się przyrządza lekarstwo, dowiedzieć się nie można, gdyż utrzymują to w wielkim sekrecie.

Władysław H.

Wisła
miesięcznik geograficzno-etnograficzny
1892 T.6

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.