Z parafii Cygowskiej. Wiadomo nam, że zakrystya przy kościele powinna służyć tylko dla kapłanów; niewłaściwie więc postępują ci, co przez zakrystyę wchodzą do kościoła. Jednakże podczas odpustu, naprzyklad, kiedy w całym kościele jest ścisk okrutny, to wtenczas jest pełno i w zakrystyi. Kapłani z trudem przedostają się do kościoła, jednakże cierpią; ale kiedy najdzie tyle ludzi, że i ruszyć się trudno, to już koniecznie trzeba zakrystyę zamykać i nie puszczać ni kogo, prócz kapłanów i służby kościelnej. 8 grudnia, w dzień uroczystości Niep. P. N. M. P., przypada w Poświętnem odpust; otóż znowu na szło dużo ludzi do zakrystyi. Widząc miejscowy ksiądz proboszcz, ze już jest zaciasno, prosił sam ludzi, aby więcej nic wchodzili, a tym, co byli przy drzwiach, powiedział, aby nie wpuszczali ni kogo. Ci jednakże nie wpuszczali tylko tych, co ubrani po chłopsku; która zaś „pani” w kapeluszu, albo „pan” w palcie, to ich wpuszczali nie zważając na prośbę proboszcza. Z tego powodu ci, których odpychano, szemrali nawet. Widząc to kościelny powiada: „Albo nikogo nie wpuszczajcie, albo wszystkich; nie róbcie dla kapeluszy wyjątku” . Dotknęło to jednego z obecnych, który się także ma za „pana”, więc mówi: „My, co posiadamy więcej morgów, więcej dajemy na kościół; to nam się należy wygoda w kościele”. Okrutnie się jednakże przerachował; bo dobrze znam parafian i widzę, że ci właśnie, co najwięcej dają na kościół, to stoją przy wielkich drzwiach, i aż im kości trzeszczą w tłoku, a nie chodzą za ołtarz. A jeśliby znowu podzielić ludzi w kościele według morgów, jak ów „pan” powiada, toby trzeba prawie wszystkich z zakrystyi wyprosić, bo nie posiadają ani jednego morga ziemi. Bądź co bądź, niech ów „pan” przypomni sobie, ile też dal on sam na kościół. Znam kilku chłopów, którzy dali po tysiąc rubli, ale pana niema pomiędzy niemi; a nawet kiedy przyszło do ogrodzenia cmentarza grzebalnego, to niektórzy bojąc się widocznie składki z morga, radzili ułożyć kamienie na perz. Chłopi jednakże na to nie przystali, a ogrodzili cmentarz murem trwałym na wapno. Radził bym owemu „panu”, aby nie pomiatał tak chłopami, a sam się nie wynosił, bo, prawdę powiedzieć, niema z czem.
Świadek
Siewba – organ ludu polskiego
R.2, nr 1, 1 stycznia 1907
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours