Małżeństwo i dzieci
15 kwietnia 1823 r. w kościele w Mińsku Mazowieckim odbył się ślub Prota Lelewela z Józefą Ślaską. Tak zapisał to pan młody:
„Nadszedł 15 kwietnia. Aktowi Kamiński nie mógł atentować, leżał w Górkach [był ranny po wypadku z udziałem konia], do Rudy przybyli ze mną: Feliks Szymanowski, Bruno Kiciński i brat Jan [młodszy brat Prota, pułkownik inżynierii, budowniczy Kanału Augustowskiego, w Powstaniu Listopadowym odpowiadał za fortyfikację Pragi, był też dowódcą tego odcinka, po upadku Powstania na wygnaniu w Bernie szwajcarskim]. W kościele w Mińsku połączył nas szanowny proboszcz ks. Czerski. Nazajutrz wprowadziłem w dom mój kochaną żonę, z którą miałem tak błogie przeżyć chwile, a brat Jan drugiego dnia udając się do Zamościa, dom nasz opuścił. W parę dni potem prezentowałem żonę rodzicom i rodzeństwu w Warszawie”34.
Małżonkowie Prot i Józefa z d. Ślaska doczekali się pięciorga dzieci35:
- Tadeusz Karol ur. 24 stycznia 1824 r., był ziemianinem, właścicielem Babic na Podlasiu. Ożenił się z Antoniną Czaplicką 26 maja 1857 r. Tadeusz miał pięcioro dzieci: Bronisława (1863 – 1951), Jana [..], Marię (ur. 27 marca 1859), Janinę [..] i Józefę [..]. Jan Lelewel miał córkę Irenę, która przygotowała do druku i opatrzyła przypisami Pamiętniki i diariusz domu naszego napisany przez swojego pradziadka Prota.
- Hugon Władysław Joachim ur. 1 kwietnia 1826 r., pozostawał w majątku Wola Cygowska.
- Zygmunt August (nazywany Augustem) żył w latach 1829 – 1891. Był ziemianinem, właścicielem Wujówki, potem starostwa mławskiego. Był utalentowanym muzykiem, pianistą. W styczniu 1859 roku ożenił się z Pauliną Dmochowską. Mieli syna Jana Pawła (1865 – 1937) i córkę Wiesławę (chrzest 30 listopada 1862).
- Jadwiga Wiesława (zwana w domu Wiesławką) ur. 13 listopada 1831. 15 października 1854 miały miejsce jej zaręczyny z Julianem Russockim, a 4 miesiące później, między 9 a 20 lutego 1855 odbył się ich ślub. Po ślubie państwo młodzi zamieszkali w Węgrzynowie, pow. kielecki, obecnie powiat jędrzejowski.
- Helena ur. 4 lutego 1836. Wyszła za mąż za Jana Czaplickiego. Ich zaręczyny miały miejsce 10 lipca 1857 r., a ślub 22 maja 1858 r. Helena zamieszkała w dobrach Krzynowłogi. Miała syna Stanisława.
Do wykształcenia dzieci przykładano dużą wagę, tak skomentował to autor Pamiętników..
„Zastanawiało to wielu, że synów moich nie prowadziłem przez szkoły publiczne. Zarzut poniekąd słuszny, ale obawa niebezpieczeństwa przy nazwisku rodowym, a przykłady na innej młodzieży, jak np. ulegli morderstwom […]. A przy tym rady księcia Adama Czartoryskiego udzielane nam z Paryża przez Komierowskiego Józefa, aby rodzice więcej starań dokładali do ukształtowania serca prawych synów ojczyzny, jak nadania im światła szkolnego – trzeba dodać: szkół Mikołajewskich [nazwa szkoły od imienia cara Mikołaja]. Oto powody, że raczej poszukiwaliśmy pomocników w wykształceniu i wychowaniu domowym”36.
Powstanie Listopadowe
Przeżycia związane z ostatnimi chwilami życia ojca Prota Lelewela zbiegły się z wybuchem Powstania Listopadowego. 29.11.1830 r. zmarł Karol Maurycy Tadeusz Lelewel.
„Zastaliśmy ojca już bardzo źle, lecz koniec tak bliski nie był przewidziany. Godzina 8–ma wieczór, kiedy gorzały sygnały, kiedy w Belwederze było gorąco, rodzic nasz zaczął dogorywać. We trzech bracia [Joachim, Prot i Jan] luzowaliśmy się. Już rozlicznych strzałów, chociaż od bliskiego zdobywanego Arsenału, rozumieć nie mógł, jednakże dopytywał się o nie. Nie dożył dnia następnego, wkrótce po powrocie Joachima od Arsenału, Bogu ducha sprawiedliwego oddał. Powiedzieć można: jak żył sprawiedliwie, tak też spokojnie, otoczony rodziną skończył. […] Burzliwe były chwile, każda rodziła nowe wypadki. Położenie wątpliwe, trudno było odgadnąć, jaki obrót rzeczy wezmą. Ociągać się z pogrzebem nie można było. Zarządzona eksportacja ciała na cmentarz Powązek pod wieczór. Ludu tłum niemały, w bliskości Arsenału zatrzymany kondukt, tu była mowa, potem na cmentarzu – dwie. […] Kondukt przechodził przy samym placu wojskowym. Tu w tej chwili generał Chłopicki zebrał wojsko. Gdy na cmentarzu grzebaliśmy zwłoki rodzica, Chłopicki ogłaszał się dyktatorem przed szeregami. Gdy smutni powracali z cmentarza, obok nas artyleria, jazda, piechota opuszczały plac z okrzykami wiwatów na cześć dyktatora. Co za zmienna kolej losu!”37
„Bieg rewolucji [Powstanie Listopadowe 1830-1831 r.] i jej postępy znane są z rozlicznych pism. My uspokoiwszy się nieco w kółku rodzinnym, pospieszyliśmy do Woli Cygowskiej i do dzieci. Przewidując następstwa, urządzali zamieszkanie w Warszawie, przewoziliśmy ruchomości, zasoby żywności. W Woli konsystował sztab batalionu pułku gwardii, teraz przeinaczony na pułk grenadierów, dowódca ppłk. Niewęgłowski, kapitan Drzewiecki, porucznik Ruszkowski, Breza, Niewęgłowski Kajetan. Był to pułk Żymirskiego gen. dywizji. […] Stosownie do odezw rządu nowego [po listopadzie 1830], jako dawnej służby oficerowie powinniśmy zapisać się u dyktatora do nowych przeznaczeń. Szedłem ja z Szycem pułkownikiem, z dobrym dyktatora przyjacielem. Dyktator przyjął nas uprzejmie, ale z zapytaniem szorstkim, po co chcemy się zapisywać, że nas znajdą, kiedy będzie potrzeba, i tak odprawił z niczym. Tym to sposobem bardzo wielu ostudzono, wielu nawet zniechęcono, rzecz w postępie zwolniała. Wkrótce dyktator mianował brata Joachima ministrem oświecenia, a mnie dał nominację na dyrektora wydziału tejże Komisji38.”
Prot Lelewel nie przyjął tej nominacji ze względów rodzinnych.
„Po upadku dyktatury, gdy Sejm obrał naczelnym wodzem ks. Michała Radziwiłła, […]. Od naczelnego wodza żądałem przeznaczenia do służby wojskowej. Książę Radziwiłł powierzył mi dopilnowanie pospiechu służby w Wydziale Wojskowym przy Rządzie Narodowym. Na przedstawienie jego zostałem szefem tego Wydziału w stopniu referendarza stanu. W urzędowaniu tym wiele bardzo miałem przyjemności, kolegując z członkami rządu i współkolegami, ale nie obchodziło się bez zajść nieprzyjemnych. […] Poruczone też miałem przez naczelnego wodza jak i przez Rząd Narodowy sprawienie orłów, czyli sztandarów dla pułków piechoty jako i orderu krzyża wojskowego Virtuti Militari. Na żądanie naczelnego wodza potrzebną ilość ich dostawiałem. Nierozważnym dawało to powód do żądania ode mnie udzielania krzyża. […] Służba moja była ciągła, bardzo mało czasu zostawało do zajęcia się własnym interesem lub do odetchnięcia na łonie rodziny”39.
Nadszedł upadek Powstania Listopadowego:
„Co się działo przy zdobyciu Woli! [Warszawa, październik 1831]. Jaka konsternacja w Sejmie [..]. Umowa o poddanie, zabieranie się do opuszczenia Warszawy. Ładowałem w furgon sztandary, czyli orły pułków. Żegnałem matkę, rodzeństwo, żonę, dzieci, a rano z bratem Joachimem, opatrzeni w małe tłomoczki na ramionach poszli na Pragę do brata Jana. W kwaterze jego generał Kazimierz Małachowski, zastępujący miejsce wodza naczelnego, zgromadził radę wojenną. Złożyłem mu pozostające jeszcze kilkadziesiąt sztuk krzyża wojskowego Virtuti Militari..[…]. Joachim przydał mi J. B. Ostrowskiego. Żwawo z miejsca z tłomoczkami na plecach ruszyliśmy najbliższymi drogami, a często bez drogi, w wiadomym jedynie kierunku [do Woli Cygowskiej]”40.
Dobra Lelewelów i wydarzenia po Powstaniu Listopadowym
„I tak przybyliśmy do domu mego [październik 1831], w którym wszystko zrabowane i jedynie są dwa konie z zaprzęgiem, które włościanie ze zdobytego furgonu moskiewskiego przyprowadzili. Poprzednio w miesiącu lipcu zrobiłem był z Feliksem Szymanowskim wycieczkę do domów naszych rabowanych w samych początkach przez majora huzarów Torhusa [major rosyjski], który sobie postój w Cygowie obrał […]. Jeszcze wtedy nie wszystko było zrabowane, ekonom Okoń ochraniał jako już swoją własność, zapewniony przez oficerów [rosyjskich], że skoro dziedzic opuścił wieś, on Okoń jest już jej właścicielem. Dowiedziawszy się o takim jego posiadaniu i że już dobra moje na swój obraca użytek, bez odwłoki odprawiłem. W początku sierpnia, gdy Gołowin [gubernator Warszawy] przyszedł do Mińska, wysłał znaczną komendę do zabrania reszty ruchomości, a co tylko tu się jeszcze znajdowało, komenda miała na karcie spisane, bydła, świń ile sztuk, wódki zakrytej w ziemi garnców 30, koniczyny dwa morgi. I zmusili do wskazania bydła w lesie, świnie w dalekim polu odszukano, wódkę z ziemi dobyć zmuszono”41.
Po zakończeniu walk i powrocie na stałe do Woli Cygowskiej:
„25-go października [1831] zastałem wszystko zupełnie zniszczone, żadnych żywych inwentarzy, pustki w gumnach, pustki w domu, okna bez szyb, wszystko jak gdyby po najściu Tatarów. Pozalepialiśmy szyby papierem, przyniesiono ławeczkę drewnianą prostą, stolik prosty, zaścielono w kącie barłogi, tak że był spokojny nocleg”42.
„Tak napatrzywszy się na skutki najazdu, po którym pozostała tylko pamięć stu pięćdziesięciu sztuk rogatego bydła, trzody chlewnej, koni kilkunastu, drobiu. Napatrzywszy się na nie zebrane łąki, nie obsiane zupełnie pola, na pustki w gumnach, na porozbijane szafki, komody, szuflady – pamiątka rabunku majora Torhusa – powróciłem do Warszawy. Wprawdzie nie pomnożyło to smutku duszy znękanej, ale potrzeba niezwłocznego zajęcia się, wyszukiwania ku temu środków, srodze myśl zajmowała”43.
„Ciężki był początek i ten kwartał pierwszy [1832], zajęty odbudowywaniem zniszczonego gospodarstwa, nie zostało bowiem nic, ani nawet sierści bydlęcia. Skupują się konie jak najtańsze, uprzęgi na nie, woły do orki, krowy których już czternaście [..]. Restauruje się zniszczone mieszkanie, naprawiają zrąbane szafy, meble, a te, co poszły do Warszawy, wracają na swoje miejsce. Pod koniec marca przywożę żonę, chłopców czterech i dziecinę Wiesławkę [ur. 13.11.1831 r.]. […] Równie pilna potrzeba była zabezpieczenia własności Jana – Retkowa z Papiernią. Zrobiony akt sprzedaży siostrze [Marcelinie] i szwagrowi Nosarzewskim od rządu uznany nieważnym, zarządzona konfiskata, lecz Towarzystwo Kredytowe raczej zacny prezes Dyrekcji Szczegółowej Piotr Łubieński za zaległe procenta zrobił zajęcie. Tak odwlokła się czynność urzędowa komisarza ekonomicznego (p. Miński) i jego zajęcie”44.
Dom w Warszawie przy ul. Długiej został skonfiskowany przez rząd rosyjski jako własność Joachima Lelewela. Konfiskata domów, majątków i dóbr była powszechnie stosowaną karą za czynny udział w Powstaniu Listopadowym. Tak zanotował to Prot Lelewel:
„Matka nasza opuszcza odwieczną, rodzinną własność przy ul. Długiej 540 [dom odbudowany po powstaniu 1944 r., obecnie nosi nr 4, z tablicą poświęconą pamięci mieszkającego tu niegdyś Joachima Lelewela], którą rząd Moskwy zabrał, aby marnym za nią groszem pomnożył skarbnice swoje. Matka ze swoimi penatami i ruchomościami rodzinnymi i skarbami naukowymi Joachima przenosi się w dom opiekuńczy probostwa Panny Marii, do proboszcza kanonika Kotowskiego, gdzie mieszka najszczerszy przyjaciel domu naszego, Moroz Mikołaj, dawny to urzędnik Rzeczypospolitej i w Królestwie Kongresowym, obecnie emeryt. Mieszkanie matki na piętrze, z widokiem na Wisłę i z oknem na prezbiterium kościoła […]. Ja zaś dla dogodności swojej i rodziny przynająłem na dole lokal, a dla pomieszczenia koni przy nawiedzinach matki pobudowałem stajnię, urządzoną w Woli przez cieślę służącego, Rokitę Pawła, z pomocą zdatnych ludzi z Woli, którą tu na miejscu zestawiono. […] Większą troskliwość i czynność zwrócić należało na pozostałości [prace, publikacje, pamiątki] Joachima. Obawa rosła, aby te zabraniu nie uległy. Szukałem szybkiego ich schronienia: byli tacy, co ze strachu przyjmowania odmawiali, inni, przyjąwszy ze strachu zwracali. Bibliotekę matka, jako pani testamentowa, za aktem rejentalnym ruchomości mnie sprzedała, a piśmienne i blachy rycin pośpiesznie na wieś uwiozłem”45.
Prot Lelewel zgromadził w Woli Cygowskiej pokaźną bibliotekę, wszystkie prace i materiały po braciach Joachimie i Janie, zewsząd był otoczony pamiątkami po dziadach, ojcach i braciach, pilnował ich jak oka w głowie, rad opowiadał dzieje każdego drobiazgu. A były wśród nich prawdziwe skarby: pamiętniki, medale, ryciny oraz kołyska, misternie wykładana drzewem różnobarwnym, darowana przez Augusta III przodkom Prota46.
26. lipca1837 r. umiera matka Prota Lelewela – Ewa z d. Szelutta. Tak opisał ten fakt Prot Lelewel:
„25 [lipca] w Stanisławowie Jakuba Gerlicza imieniny. Tu odbieram list z Warszawy od Moroza o niebezpiecznym stanie matki. 26 pośpieszam, przy łożu matki czuwa przyjazny dr Wernery i przezacny Moroz. W godzinę matki już nie miałem. […] Nabożeństwo w kościele Panny Marii. 28 [lipca] kanonik Kotowski prowadził kondukt na miejsce spoczynku [Cmentarz Powąskowski]. Tam w grobie rodzinnym, obok męża, ojca naszego, pochowana. Tak skończyła najlepsza matka nie doczekawszy powrotu synów, którym nieprzestannie błogosławiła. Wiadomość o zgonie przyjaciel Moroz podał do ‘Kuriera’ w krótkich wyrazach, poczynając słowami: ‘znana z cnót’, ale baczne oko cenzora wzbroniło wyrazów z tych pewnie powodów, że matka takich synów nie mogła być cnotliwą47. […]
O skali terroru i ograniczenia praw człowieka po Powstaniu Listopadowym świadczą podjęte przez Prota Lelewela starania o „wyjednanie pozwolenia napisania do brata o śmierci matki”. Obaj bracia Joachim i Jan Paweł przebywali na wygnaniu, pierwszy w Brukseli, drugi w Bernie w Szwajcarii. Prot uzyskał zgodę na napisanie listu do Jana, pod warunkiem okazania listu i pozostawienia go do sprawdzenia. Po dwóch dniach przy odbiorze listu uzyskał od oficera służbowego informację: „że zwraca list, uznaje, że może być wysłany, i dodaje, że wywdzięczając się za zaufanie, które w nim położyłem, daje mi radę, aby listu nie posyłać, bo brat bratu go da, a ten zrobi użytek w pismach publicznych, co może na mnie sprowadzić nieprzyjemności48”. Jednak z czasem (notatka zapisana w roku 1842), Prot Lelewel znalazł prywatny kanał komunikacji z bratem Joachimem. Tak o tym pisał:
„W Rybnie kolega wojskowy Zabłocki Cyprian żonę pojął w Brukseli (wyborna, pewna komunikacja z bratem Joachimem, co mam od niego – to przez Cypriana)”49.
Majątek w Woli Cygowskiej ze względu na mało urodzajne gleby, borykał się z problemami wyżywienia w latach nieurodzaju, tak jak np. w 1838 r. W Pamiętnikach Prot Lelewel zanotował:
„Zaradzając potrzebom z powodu nieurodzaju, kiedy ludność włościan wymagała środków wyżywienia, kupiono mąki w Warszawie 31 cetnarów za zł 258. Żyta wzięto z magazynów rządowych, z obowiązkiem oddania w październiku 1839 r., korcy 35”50.
Dużym ciosem dla Prota Lelewela był śmierć brata Jana i żony Józefy. W dniu 9.04.1847 r. umiera w Bernie szwajcarskim brat Jan Paweł Lelewel.
„Rok ten 47 przyniósł domowi naszemu klęską bolesną, niepowetowaną – przedwczesny zgon brata Jana, bo zaledwo liczył lat pięćdziesiąt życia. Straciła Szwajcaria niestrudzonego pracownika, straciła ojczyzna wiernego syna, a rodzina kochanego brata. Żywot Jana z przesłanych mi notat przez brata Joachima spisałem, drukował to Żupański w Poznaniu w broszurze, a zamieścił w tomie XIX Polska i jej rzeczy”51.
Chodzi tutaj prawdopodobnie o broszurę pt. Żywot Jana Pawła Lelewela podpułkownika inżynieryi ogłoszony w roku 1857 przez Żupańskiego52.
22.08.1850 r. umarła na ‘suchoty piersiowe’ Józefa Lelewel z d. Ślaska – żona Prota Lelewela.
„Lubo przygotowani do tej ostateczności, katastrofa ta srodze dotknęła dom mój, krewnych, przyjaciół, znajomych, którym znany był cnotliwy żywot zgasłej. Dzieci straciły dobrą matkę, ja – dozgonną towarzyszkę, przyjaciela najżyczliwszego wspierającego w każdym razie zdrową radą, która nieraz zbawienną się stawała, a której w następnych czasach brak dotkliwie dawał mi się uczuwać. […] Z równym też taktem postępowanie jej było ze służbą. Służba najregularniejsza, spokój w obejściu z nią: ani gniewu, ani pomsty, ani nawet gderania słyszeć się nie dało. Były to cnoty domowe tak pożądane w zawodzie kobiety”53.
Powstanie Styczniowe
„Wzmagający się ruch narodowy [1863], przy nim wymagania powstańców, a srogie postępowanie nieprzyjaciela przykrym i niebezpiecznym czynił pozostawanie w domach wiejskich, usuwano się z widowni, tulono do miasta. […] Co się działo pod owe czasy na ulicach Warszawy! Jedno mam tylko obecnie w pamięci: rabunek pałaców Zamoyskiego i palenie na ulicy ruchomości i mebli, które sołdaty oknami wyrzucali. Łuna z płomieniami przestrachem napełniła bliskich mieszkańców. […] Maj. 2 powróciłem z Warszawy. W domu zastałem w największym zwykłym porządku. Lubo nie było tych, co weszli do oddziałów [Józefa] Jankowskiego [1832 – 1864, dzielny dowódca partyzantki, działającej na terenie Podlasia i Mazowsza, w 1864 powieszony na stokach Cytadeli], jako to pomocnika przy ekonomie Mataka fornali czterech. Porządek ten zawdzięczam Hugonowi [syn Prota Lelewela], poświęceniu się Błeszyńskiej i ekonomowi Dąbrowskiemu. Zdaniem ich nie należało, abym tu zostawał, zapewnili przy tym, że starać się będą jak dotąd zarząd ten prowadzić.[…] Rząd nakazał mi [lipiec 1863 r.] niezwłocznie opuścić Warszawę, świadectwo doktorów poparte powagą Dembowskiego Leona, zwolniło mnie od tego. Ciekawe to były te rozporządzenia. Przed niedawnym czasem miałem sobie objaśnioną wolę Rządu Podziemnego, abym wyjechał z Warszawy do domu. Wyraźnie zawadzałem tu zarówno obu stronom, a przy tym doznawałem szczególnych faworów, bo uzyskałem na piśmie zezwolenie noszenia laski. Drogą tę pamiątkę troskliwie przechowuję, a może kiedy się przyda. Innej natury spotkał mnie fawor: późno w noc powracającemu zgasła mi świeczka w latarce, tak przydybało mnie dwóch sołdatów i nie wyklęli mnie, jak należało, do cyrkułu na przenocowanie i karę, ale przychylnie odprowadzili do mieszkania”54.
„Kiedy ja niby spokojnie dosiaduję w Warszawie [1864 r.], Hugon daje sobie, jak może, radę z wojującymi stronami. W przejeździe do Siedlec spotkaliśmy w Mińsku komendanta żandarmów Czetyrkina. Opowiadał on nam o Hugonie świeży wypadek: ‘Gdy pięcioma oddziałami otoczyliśmy Jankowskiego, a jeden z tych ja prowadziłem, wskazany nam punkt był Wola Cygowska, ale Jankowski, który tu u Hugona przenocował, wymknął się niepostrzeżenie. Oddział też kozaków nie szczędził wyrzutów i odgróżek Hugonowi, wkrótce jednak rozochocony trunkiem Hugon zaczął brząkać, jak mógł, na fortepianie niby to polkę, a kozacy w prysiudy, tak i całą noc przehulali’. Hugon był nadto zuchwały, zawsze przy sobie miał jednego lub dwóch powstańców i nieraz jeździł do powstańczych obozów”55.
Życie towarzyskie
Ziemianie na Mazowszu prowadzili bardzo ożywione życie towarzyskie, odwiedzanie bliższych i dalszych członków rodziny z okazji imienin było obowiązkiem. Wizyty sąsiedzkie na partyjkę wista dla miłego spędzenia czasu były na porządku dziennym. Były też okazje specjalne, jak np. przedstawienie żony, Józefy Ślaskiej rodzinie, krewnym i znajomym. Prot Lelewel w swym diariuszu rok po roku, w każdym miesiącu skrupulatnie notował dwory, które odwiedził oraz nazwiska gości, których przyjmował w Woli Cygowskiej. Pod datą 11 września 1845 r. wśród gości podczas przyjęcia imieninowego zapisał:
„11 święto Prota: Dembowscy, Szymanowscy… [tu padają imiona i nazwiska 48 osób]. Na zjazd taki należało mieć miejsce na pomieszczenie gości, miejsce na pomieszczenie czterdziestu koni, dla nich sześć korcy owsa i paręset wiązek siana, a dla gościnnej służby oddzielną kuchnię i poczęstunek. I tak też wszystko bywało56”.
Ale bywały też lata, kiedy po przedwczesnej śmierci żony, czy też po grabieży majątku w trakcie powstań narodowych przyjęcia się nie odbywały.
Prot Lelewel miał znacznie bardziej konserwatywne poglądy od swego starszego brata Joachima w sprawach społecznych, mimo dobrego stosunku do służby i włościan – był przeciwny małżeństwom z osobami o niższej pozycji społecznej. Tak to wyjaśnił:
„W epoce mojej mieliśmy kilka bliskich przykładów bezinteresowności w zawieraniu małżeństw. Byli tacy, co bezinteresowności tej poklask dawali, przecież w praktyce nigdy szczęście z tego nie wywiązało się, jakkolwiek ludzie bardzo prawi związki te zawierali. Zacytować możemy [przykłady], ożenionych ze służącymi. Jaka stąd w następstwie czczość, niesmak w pożyciu, jaki stosunek w życiu towarzyskim. Czyż na to zasługiwały dobrze wychowane córki przyjaciół sąsiadów, które mogły być uszczęśliwionymi, mogły uszczęśliwić, ażeby w ten sposób pogardzano niemi, dawano pierwszeństwo kobietom nie odpowiadającym ani wychowaniem, ani usposobieniem usposobieniu i wychowaniu tych panów. Była to rzeczywiście wielka krzywda towarzystwu wyrządzona. Są to przykłady bliskie nas, bardzo dobrze nam znane, które zbawienny wpływ wywrzeć by powinny na tych, co podobnym szałem uwieść by się mogli”57.
Ale też, jak to podkreślił: nie był nigdy intrygantem, a raczej człowiekiem prostolinijnym, i z dużą niechęcia pisał o tych którzy nie bronili ojczyzny, nazywając ich pasożytami:
„[…] kiedy głos ojczyzny powoływał synów do oręża i rady i kiedy na to jej wołanie jedni porzucają mienie i jak kto może służy, tamci – zimni na głos powinności – korzystając z nieobecności czynnych, dzierżą opuszczone siedziby, gromadzą, co się da i stąd wyrastają nowe rody, nowi panowie, a dotychczasowi posesjonaci wyzuci z dostatków idą na marne, czego tak częste mamy przykłady. […] Zaprawdę to powiedzieć można, że działania plenipotentów, administratorów, w połączeniu z postępowaniem ze szlachtą, sprawiły upadek majątków i wydziedziczenia. Dawni posesjonaci, zasługi w kraju mający z listy obywateli ziemian codziennie ubywają”58.
Jak mógł, starał się uchronić swoich synów przed służbą wojskową w armii zaborcy:
„Pod koniec roku tego [1844] byliśmy w opałach, co robić z Augustem, który wchodził w lata popisowe [pobór do służby wojskowej]. Tak zwana superrewizja popisowych nadeszła. Tę prowadził major jeszcze z czasów Księstwa Warszawskiego, Amandowicz, jako ówczesny kolega, ale mi nie znany. Należało naprzód zapewnić sobie doktora. Tego datkiem ująć się dało, ale moskal przyjął pod warunkiem, na co mu słowo dać musiałem, że również nagrodę dam majorowi. Przystąpiłem więc do rzeczy z majorem. Major zapewnił o swojej przychylności, więc zostawiłem na stole, jak to zawarował doktor, dostrzegłszy to major straszliwie oburzony: ‘I ty, kolego z naszego dawnego wojska, takim mnie osądziłeć! Z siebie robić tego nie mogłeś, powiedz mi, kto cię do tego upoważnił, pewnie to rada doktora, ale możesz być spokojny’. Zawstydzony przyznałem, przepraszałem – przebaczył. Odtąd byliśmy z wzajemnym zaufaniem, a rewizja przyniosła ten skutek, że August otrzymał pismo […], że będzie uznany za niezdatnego na zawsze do służby wojskowej z powodu usposobienia do suchot płucnych i zapalenia źrenicy59”.
O poczuciu humoru Prota, niech świadczy liścik napisany do córki ‘Wiesławo, […] składam dzięki za woniejący apetycznie smaczny prezent z morderstwa świni pochodzący’.
„Rocznik Wołomiński”
tom XV, 2019
Jan Rozbicki, Magdalena Rozbicka
- Ibidem, s. 261
- Opracowanie autorów na podstawie różnych źródeł w konsultacji z Mieczysławem Novákiem
- I. Lelewel-Friemannowa (red.): Prot Lelewel. Pamiętniki i diariusz domu naszego. Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Wrocław-Warszawa-Kraków 1966, s. 368
- Ibidem, s. 302
- Ibidem, s.303
- Ibidem, s. 305
- Ibidem, s. 317
- Ibidem, s. 317-318
- Ibidem, s. 322
- Ibidem, s. 323
- Ibidem, s. 356
- Ibidem, s. 356
- Tygodnik Ilustrowany, 1884, nr 67
- I. Lelewel-Friemannowa (red.): Prot Lelewel. Pamiętniki i diariusz domu naszego. Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Wrocław-Warszawa-Kraków 1966, s. 363
- Ibidem, s. 363
- Ibidem, s. 378
- Ibidem, s. 366
- Ibidem, s. 393
- Tygodnik Powszechny, 1882, str. 541
- I. Lelewel-Friemannowa (red.): Prot Lelewel. Pamiętniki i diariusz domu naszego. Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Wrocław-Warszawa-Kraków 1966, s. 406
- Ibidem, s. 446-447
- Ibidem, s. 448
- Ibidem, s. 387-388
- Ibidem, s. 269
- Ibidem, s. 373
- Ibidem, s. 386
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours