Radzymin, położony w północno-wschodniej stronie Warszawy i w odległości od niej 17 wiorst, znajduje się pośród obszaru zawartego pomiędzy Wisłą, Bugiem i ich dopływami: Liwem albo Liwcem i Świdrem. Całe to międzyrzecze należało do księstwa Mazowieckiego, które drogą działów dostało się jednemu z synów Kazimierza II-go Sprawiedliwego, mianowicie, słynnemu w historii Polski ze sprowadzenia Krzyżaków i oddania im ziemi Chełmińskiej, księciu Konradowi Mazowieckiemu (urodzonemu w r. 1191, zmarłe mu w r. 1247).
W owym czasie przestrzeń tę pokrywały nieprzebyte puszcze leśne; jak głosi legenda, na miejscu Radzymina puszcze te były tak nie bezpieczne, że w celu przestrogi dla przechodzących i przejeżdżających na jednem z drzew przybito napis: „Radzę omiń to miejsce!” Nadto mieszkał tu poddany księcia, którego obowiązkiem było ustnie ostrzegać przechodniów o niebezpieczeństwie. Obok lepianki owego poddanego inni kmiecie zaczęli wycinać i karczować las i osiedlać się, dając w ten sposób początek wsi, która od owego napisu otrzymała nazwę Radzymin.
Pierwszym dziedzicem Radzymina był kuchmistrz księcia Konrada, Jan; niepoparte dokumentami wieści jemu przypisują fundację parafii. Wieś niebawem zamieniła się na osadę, która dość wcześnie przybrała charakter targowiska. Po śmierci Konrada Mazowsze przeszło na własność jego syna, Bolesława. W kodeksie mazowieckim pod rokiem 1383 napotyka my akt uznania przez Radzymin zwierzchnictwa księcia Ziemowita. Chociaż p. Bronisław Chlebowski w „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego” utrzymuje, że akt ten stosuje się nie do Radzymina, lecz do Radziejowa kujawskiego, i że w kodeksie mylnie wydrukowano Radzymensis zamiast Radzeovensis, (skutkiem złego odczytania rękopisu), to jednak, przeglądając rodowód Piastów, przychodzimy do wniosku, że kodeks, być może, nie zawiera omyłki, i że akt ten istotnie stosuje się do uznania przez Radzymin zwierzchnictwa księcia Ziemowita Płockiego, zmarłego w roku 1426, potomka w prostej linii księcia Konrada Mazowieckiego. Przypuszczenie to jest tem prawdopodobniejsze, że jeden z synów księcia Ziemowita, Kazimierz, książę Mazowiecki, biskup płocki, dokonał w roku 1473 erekcyi Parafii Radzymin, jak o tem świadczy zawieszony w zakrystyi miejscowego kościoła portret biskupa z napisem:
Casimirns, dux Masoviae, Episcopus Plocensis, Ecclesiam Parochialem Radziminensem erexit et decimis manipularibus donavit. Die 3 Febr. Anno 1473.
(Kazimierz, książę Mazowiecki, biskup płocki, wzniósł kościół parafialny Radzymiński i obdarzył go dziesięcinami. Dnia 5 lutego, roku 1473).
Jak długo był Radzymin dziedzictwem potomków owego Jana, kuchmistrza księcia Konrada, kiedy uzyskał przywileje miejskie i czy posiadał jaki herb, pomimo starannych poszukiwań, odnaleźć nam się nie dało. Pierwszy dokument, który wymienia Radzymin już jako miasto, pochodzi z r. 1605-go. Dokumentem tym jest kontrakt, zawarty pomiędzy Janem Radzymińskim, wojewodzicem podlaskim, ongi właścicielem Radzymina, a Rafałem z Leszna Leszczyńskim, synem Andrzeja, wojewody brzeskiego (z Kujaw), mocą którego Radzymiński wypuszcza Leszczyńskiemu miasto (oppidum) Radzymin i wsie do niego należące: wioskę Radzymińską, Aleksandrów, Mokre, Dybów, Zwierzyniec, Zawady, Borki, Ciemne, Rudę, Siwek, Teodorów, Teresin vel Osiny, Trzcianne, Łoś, Dąbrowo i Cegielnię, w dzierżawę. Kontrakt ten zatytułowany „Intromisio Radzymin“, to jest „wprowadzenie w posiadanie Radzymina” odpisaliśmy z ksiąg „Metryki koronnej” z Archiwum dawnych aktów w Warszawie, a brzmi on w przekładzie polskim jak następuje:
„W piątek przed przewodnią niedzielą (t. j. dn. 15 kwietnia) Roku Pańskiego 1605-go. Przysięgły Woźny jeneralny Królestwa, sławetny Wojciech Wielgors z Łosia, stanąwszy osobiście w towarzystwie szlachetnie urodzonych: Marcina Dąmbrowskiego i Wojciecha Swieszewskiego przed urzędem i przed aktami niniejszymi grodzkimi starościńskimi warszawskimi, publicznie i dobrowolnie zeznał, ja ko on sam, po zejściu w dniu wczorajszym na miejsce dóbr miasta Radzymi na i wsi do niego należących, wprowadził do tych dóbr i oddał je w posiadanie szlachetnie urodzonego Rafała z Leszna, syna Jaśnie Oświeconego Andrzeja Leszczyńskiego, wojewody Brzeskiego z Kujaw, a to na mocy kontraktu, zawartego ze szlachetnie urodzonym Janem Radzymińskim, wojewodzicem podlaskim, potwierdzonego aktami grodzkimi Nowego Miasta Korczyna. Wprowadzenie odbyło się bez żadnej z czyjejkolwiek strony prze szkody, zarządzającym zaś dobrami w imieniu pana wojewodzica dobrowolnie został szlachetnie urodzony pan Jan Łoski”.
W r. 1635 w tych samych księgach ród Leszczyńskich figuruje nie jako dzierżawca, lecz jako dziedzic miasta Radzymina. Akt dotyczący tego faktu głosi, że Władysław IV, Król Polski, przychylając się do próśb Jędrzeja, Rafała, Bogusława i Władysława, braci Leszczyńskich, właścicieli Radzymina, nadaje miastu Radzyminowi 4 jarmarki do roku: na św. Stanisław (w maju), na św. Bartłomiej, na św. Marcin i 4-ty (na jaki dzień, nie wymieniono). Nawiasem zaznaczymy, że nadanie jarmarków Radzyminowi wypadło w tym samym czasie, co i nadanie jarmarków Skaryszewowi (pod Pragą) i samej Pradze.
Za Augusta Ii-go (1698—1733) był Radzymin własnością Bielińskich, zapewne Franciszka, marszałka wielkiego koronnego, a zarazem starosty kowalewskiego, brodnickiego, garwolińskiego, osieckiego i czerskiego. Od niego przeszedł do rąk książąt Czartoryskich. Księżna Eleonora Czartoryska, z domu Waldstein, hrabianka austryacka, siostrzenica ministra Fleminga, a małżonka księcia Michała, wielkiego kanclerza księstwa Litewskiego, wzniosła tu w r. 1781 zamiast dawnego drewnianego nowy kościół murowany i założyła szkółkę początkową. Kościół, pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, posiadał jedną nawę i trzy ołtarze. Trudnoby go było podciągnąć pod jakikolwiek styl, wewnątrz przedstawiał się jak zwykła podłużna sala. Konsekracyi tego kościoła w roku 1781 dokonał książę Michał Poniatowski, biskup płocki, wespół z księdzem biskupem Adamem Naruszewiczem. O po budowaniu kościoła opiewa znajdująca się w tymże kościele, a mocno już zębem czasu draśnięta, tablica, wierszami takiemi.
Rok 1781
„Kiedy Stanisław August tron Polski posiadał,
Kiedy brat Jego Michał płocką trzodą władał,
Pobożna Czartoryska z Walszteynów zrodzona,
Wielkiego między Litwy kanclerzami żona,
Powiła tę świątynię w cnotliwym zapale,
Ku pożytkowi bliźnich i ku Boskiej chwale.”
Według dykcyonarza Echard’a był tu wtedy bardzo piękny pałac (z którego pozostały tylko szczątki ruin) i wspaniały ogród (zapewne park, istniejący do dzisiaj). Król Stanisław August dość często odwiedzał w Radzyminie swoją wujenkę, księżnę Eleonorę Czartoryską, i na jej prośby nadał miastu w roku 1785 targi w każdą środę, co tydzień, i potwierdził 4 jarmarki, nadane przez Władysława IV-go, lecz przeniósł je na inne dni roku: na św. Jan Chrzciciel, na Przemienienie Pańskie, nazajutrz po Matce Boskiej Różańcowej i na dzień Zaduszny (“Metryka koronna”). Proboszczami parafii Radzymin w owych czasach byli dwaj znani z prac literackich ludzie: ks. Ignacy Nagurczewski i ksiądz Kazimierz Narbutt (pijar). Z aktu, jaki do naszych czasów dochował się w księgach magistratu miasta Radzymina, widać, że w początkach ubiegłego wie ku dobra Radzymińskie znalazły się w posiadaniu hrabiny Raczyńskiej, z domu Moszczeńskiej. Ciekawy ten i pod pewnym względem ważny akt, bo dotyczący szkoły miejskiej, przytaczamy tu w całości.
„Między Jaśnie Oświeconą Teresą z Moszczeńskich hrabiną Raczyńską, miasteczka Radzimina z przyległościami dziedziczką, w asystencyi Męża Jaśnie Wielmożnego Kazimierza Hrabiego Raczyńskiego y w przytomności świadków niżej podpisanych czyniącą z jednej strony, a WJmć Xiędzem Maciejem Gutowskim, Kanonikiem Lubelskim, Proboszczem Radzimińskim, z drugiej strony, stawa następujący układ, przez Jaśnie Wielmożnego Jmc Xiędza Skarszewskiego, Biskupa Lubelskiego, orderów Orła białego y St. Stanisława kawalera, approbowany.
Ponieważ JO. Xiężna Czartoryska, kanclerzyna wielka litewska, przez komplanacyę Roku 1779 d. 22 miesiąca Grudnia z JMć Xiedzem Narbuttem, Proboszczem ówczasowym Radzimińskim zawartą, Dom jeden przez siebie wybudowany na kościelnym gruncie, swój, dziedziczny Jey, y następnych Jey Dziedziców, przeznaczyła na szkołę i oddała pod dozór ówczasowego JMć Xiędza Proboszcza w Radziminie, a gdy dzisiejszy Rząd nakazuje, żeby Dziedziczka na szkołę dom wyznaczyła, przeto dopełniając tego rozkazu, JW. Dziedziczka ten sam dom wyznaczyła na szkołę, który będzie pod dozorem tak dzisiejszego WJMc Xiędza Proboszcza, jako i następców Jego, czemu nikt z późniejszych Dziedziców nie będzie mógł się sprzeciwić, y Domu tego na inszy użytek obrócić, a że będzie zawsze pod dozorem JMć Xięży Proboszczów Radzimińskich, ci więc urządzeniem jego wewnętrznym moc będą mieli zatrudnić się, zniósłszy się w tej mierze z Dziedzicami. Ponieważ ten dom na szkołę jest nadto obszerny, przeto Izba jedna w nim y kuchnia na szpital wyznaczone zostaną, y oddzielona będzie od szkółki y od mieszkania Nauczyciela, do teyże szkółki przeznaczonego — zaś złotych polskich Dwieście, Złp. 200, z hierchowiska żydowskiego Proboszczom podług komplanacyi na utrzymanie szkoły się zostawia, na który to układ obydwie strony własnoręcznie się podpisują wraz z świadkami.”
Warszawa, dn. 11 kwietnia 1818 roku.
Tu następują podpisy z herbowemi pieczęciami każdej z podpisanych osób.
Teresa z Moszczeńskich Raczyńska, dziedziczka Radzimina. Xiądz Maciei Gutowski, Proboszcz Radzimiński. Kazimierz Raczyński. Edward Raczyński, jako świadek. Edward książę Lubomirski, jako świadek. Poniżej znajdujemy approbatę aktu w języku łacińskim przez księdza biskupa Skarszewskiego, z jego podpisem i pieczęcią, jako też i z podpisem Pawła Straszyńskiego, regensa lubelskiej kancelaryi biskupiej.
O ile dowiedzieć się mogłem, w owej, przeznaczonej na szpital jednej izbie i kuchni, nie leczył się nigdy ani jeden chory, natomiast chronili się do niej niekiedy, jako do przytułku, starcy, pozbawieni opieki i środków do życia.
Niedługo potem dobra Radzymińskie dostały się jednemu z podpisanych na przytoczonym dokumencie świadków, mianowicie, księciu Edwardowi Lubomirskiemu, i to prawdo podobnie drogą stosunków rodzinnych, gdyż matka księcia była z domu hrabianka Raczyńska. Książę długi czas przebywał za granicą, przeważnie w Wiedniu i w Anglii, o których nawet pozostawił dzieła, jedno p.t. „Obraz historyczno-statystyczny Wiednia, oryginalnie 1815 r. wystawiony z planem tegoż miasta.” (Warszawa r. 1821) i „Rys statystyczny i polityczny Anglii” (Poznań, r. 1829), wydany po śmierci księcia przez Edwarda Raczyńskiego. W Radzyminie spotykamy księcia dopiero pod koniec jego życia. Umierając nieżonatym i w bardzo młodym wieku, bo zaledwie w 28 roku życia (skutkiem nieszczęśliwego pojedynku), książę Edward Lubomirski testamentem własnoręcznie sporządzonym w języku francuskim w dniu 24 stycznia roku 1823, zapisał na dobrach Radzymińskich pół miliona złp. i pałac na rozmaite cele dobroczynne.
Testament ten, w polskiem tłómaczeniu, wyjęty z aktów archiwum (No. dziennika 2215) rejenta kancelaryi ziemiańskiej, województwa Mazowieckiego, Stanisława Truszczyńskiego, mieliśmy w ręku. Stanowi on dowód niepospolitej inteligencyi księcia, szlachetnego jego serca i wielkiej wspaniałomyślności. Jeżeli po miniemy obdarowane osoby prywatne, to cele, na jakie owe pół miliona złp. były przeznaczone, przedstawią się w ten sposób:
- Na szpital Dzieciątka Jezus w Warszawie — 20,000 złp.
- Na instytut głuchoniemych w Warszawie — 5,000 złp.
- Na kościół w Radzyminie 2,000 złp.
- Na ubogich mieszczan w Radzyminie — 5,000 złp.
- Na ubogich włościan w dobrach Radzymińskich — 5,000 złp.
- Na ubogich włościan w dobrach na Wołyniu — 5,000 złp.
„Co do pozostałych 400,000 złp. (słowa testamentu), to chciałbym, aby one wraz z pałacem stanowiły fundusz na założenie w mieście Radzyminie jakiegokolwiek zakładu o charakterze filantropijnym. Suma, jaka się osiągnie ze sprzedaży pałacu, mogłaby być użyta na wybudowanie zakładu, a 400,000 złp. były by kapitałem wieczystym na jego utrzymanie. Jakiego rodzaju ma być ten zakład, pozostawiam to, drogi Edwardzie (przyjaciel i krewny księcia, Edward hr. Raczyński, któremu książę, nie znając dobrze praw i zwyczajów krajowych, powierza dopilnowanie wykonania ostatniej swej woli) do Twego uznania; nadto dobrze znam moją rodzinę, bym się mógł spodziewać, że się tej mojej woli sprzeciwiać będzie.”
Istotnie, rodzina księcia uszanowała jego wolę, ale, niestety, w tym przypadku Radzymin nie miał szczęścia. Zakład filantropijny z tego zapisu powstał nie w Radzyminie, lecz w Warszawie. Jest nim znajdujący się na ulicy Smolnej, a znany powszechnie w kraju „Instytut Oftalmiczny, czyli Instytut chorób ocznych, imienia księcia Edwarda Lubomirskiego.
Głównym powodem, który skłonił sukcesorów księcia do wzniesienia zakładu nie w Radzyminie lecz w Warszawie, był zapewne ten, że w Warszawie z takiego zakładu większa liczba osób korzystać będzie. Szkoda tylko, że mieszkańcy Radzymina, o ile mi wiadomo, nie mają zagwarantowanych żadnych ulg w Instytucie, co z natury rzeczy słusznie się im należało. Zakład zaczęto wznosić o wiele później, dopiero wtedy, gdy nowonabywca Radzymina, baron Mohrenheim, urzędnik dyplomatyczny przy W. Ks. Konstantym w Warszawie, spłacił zapisane na Radzyminie sumy, ja ko też i wartość pałacu.
Nowonabywca ten pobudował w Radzyminie około roku 1830 szpital, lecz nie dla użytku miasta, a dla swego własnego zysku, wydzierżawiał on bowiem ów szpital konsystującemu tu wówczas pułkowi saperów. Szpital jednopiętrowy, murowany, mógł pomieścić do 40-stu łóżek i pozostawał długie lata pod kierunkiem doktora medycyny Istocznikowa. Z chwilą przeniesienia powiatu ze Stanisławowa do Radzymina, to jest przed laty mniej więcej trzydziestu kilku, szpital, odpowiednio przebudowany, oddano w dzierżawę rządowi na biuro powiatu. Od barona Mohrenheima około roku 1840 przeszedł Radzymin na własność rodziny Krusensternów, która tu sama nie zamieszkiwała, lecz oddawała zarząd dobrami Radzymińskiemi plenipotentom. W roku 1843 za tych właścicieli przeniesiono do Radzymina z Łowicza „Instytut nauczycieli elementarnych”. Plac pod budynek Instytutu wraz z dość dużym ogrodem podarowali Krusensternowie, sam zaś wielki dwupiętrowy budynek Instytutu murowany, zwany dotychczas przez mieszczan radzymińskich „gmachem”, wystawiło ministeryum oświaty. Instytut był internatem dla mniej więcej 100 uczniów i posiadał 4 klasy. Ilu wogóle miał profesorów, jacy oni byli i o ile wpłynęli na podniesienie poziomu kulturalnego miasta, powiedzieć nie mogę, nie ulega jednak wątpliwości, że każdy zakład naukowy wpływa zawsze pod tym względem dodatnio. Z gro na profesorów Instytutu w pamięci mieszczan pozostało tylko trzech. Jeden z nich to ksiądz Józef Hollak, prefekt Instytutu, ówczesny proboszcz parafii Radzymin, a ostatnio biskup sejneński, drugi — to Baudouin de Courtenay, którego syn, Jan, urodzony w Radzyminie w roku 1845, słynie jako uczony lingwista, do niedawna profesor językoznawstwa porównawczego na Wszechnicy Jagiellońskiej, a obecnie profesor tego samego przedmiotu w Uniwersytecie Petersburskim, wreszcie, trzeci — to inspektor Julian Ochorowicz, którego zwłoki spoczywają na miejscowym cmentarzu, ojciec również znanego u nas ze swych prac literackich treści naukowej i publicystycznej doktora filozofii, Juliana Ochorowicza.
W roku 1861 nawiedził Radzymin pożar, skutkiem którego wiele domów w mieście spłonęło doszczętnie. Gdy ówczesny inspektor Instytutu, Maron, zwrócił się do Rady Miasta z zapytaniem, czy w razie powiększenia liczby uczniów w Instytucie mogliby oni znaleźć mieszkanie dla siebie na mieście, radcy odpowiedzieli, że w danej chwili jest to rzecz niemożliwa. Wobec tego Instytut nauczycieli elementarnych w Radzyminie w roku 1862 został zwinięty i przeniesiony do Konina, a następnie do Siennicy, gdzie się i teraz znajduje. Zabudowania poinstytutowe i dzisiaj jeszcze należą do ministeryum oświaty, ale oddane są czasowo pod zarząd ministeryum wojny, t. j. zajmuje je wojsko. Tak więc i pod tym względem Radzymin nie miał szczęścia. Lepiej rzecz pojmujący mieszczanie po dziś dzień żałują, że Instytut przeniesiono, a główną winę tego faktu, nie wiem czy i o ile słusznie, przypisują inspektorowi Maronowi.
Gdy się to działo, miasto znowu pozy skało nowego dziedzica. Od Krusensternów dobra Radzymińskie kupił pan Antoni Skarbek-Kruszewski, właściciel Lejpun na Litwie, poseł na sejmy Królestwa Polskiego i marszałek szlachty powiatu Sejneńskiego. Zamieszkał on nie w pałacu, lecz w domu przeznaczonym dla plenipotentów, pałac zaś, którego restauracya nie wymagała wtedy znacznych nakładów, w części rozebrał, stawiając z niego budynki gospodarskie na folwarku Dybowie, w części pozostawił na pastwę losu. Z chwilą objęcia dóbr przez pana marszałka z szybkością znikać zaczęły i ogromne lasy, otaczające Radzymin naokół. Zaczęło się to, co prawda, nieco wcześniej, bo od roku 1830, a to na skutek zakładania w pobliżu Radzymina kolonii niemieckich, ale nie ulega wątpliwości, że najwięcej lasu wyrąbał i wyprzedał pan marszałek.
W owym czasie, w roku 1869-ym, na gruntach wioski Radzymińskiej, ofiarowanych jeszcze przez Krusensternów, stanął kościół ewangelicki wraz z początkową szkołą niemiecką z inicyatywy ówczesnego proboszcza parafii ewangelickiej, pastora z Nowego Dworu, Ludwika Bekrens’a i drogą składek parafian, okolicznych kolonistów niemców.
W posiadaniu rodziny Skarbek-Kruszewskich dobra Radzymińskie pozostawały do roku 1903, w którym to roku dobra te, obejmujące dzisiaj: miasto Radzymin z 4-ma folwarkami: Aleksandrowem, Dybowem, Wioską Radzyinińską i Mokrem, oraz z pewnemi, mniejszemi lub większemi, działkami gruntów we wsiach: Zwierzyńcu, Zawadach, Łosiu, Teodorowie, Trzciannie, Siwku, Ciemnem, Cegielni i Rudzie — razem obszaru 7581 morgów, nabyli do współki na licytacyi panowie: Budny, Rawicz i Hirszman. Niebawem panowie Budny i Hirszman wycofali się ze spółki, a właścicielem dóbr Radzymińskich został sam pan Władysław Rawicz, szef istniejącego w Warszawie od roku 1769 pod firmą A. Rawicz i S-ka Domu Bankowego.
Mimo swego środkowego położenia w międzyrzeczu Radzymin, oddalony od głównych dróg, znajdując się w okolicy biednej, bezludnej, pokrytej lasami, a głównie za blizko niezmiernie szybko rosnącej Warszawy, nie mógł mieć warunków do rozwoju. Było to więc przez wieki całe miasteczko wielce ubogie, niebrukowane i nader błotniste; posiadało dwa rynki i kilkanaście ulic z drewnianymi domami. Domów tych w roku 1827 było 103, mieszkańców 1054; w roku 1858 domów było 129 (w tem 5 murowanych), mieszkańców 2389, z których 1281 żydów. W roku 1881 domów było 177 (10 murowanych), a mieszkańców 3718. Nadmienić muszę, że miasto kilkakrotnie ulegało znacznym pożarom, tak że po nich nieraz pozostawało niecałe pół miasta. W roku 1812 przechodziła tędy wielka armia napoleońska, rzecz prosta, że dla mieszkańców miasta było to także czemś w rodzaju pożaru.
Chrześcijańska ludność Radzymina zajmowała się przeważnie rolą; poziom jej kultury wznosił się nie o wiele wyżej ponad poziom kultury okolicznych włościan; mieszczanie płacili czynsz dworowi, a w roku 1866 zostali uwłaszczeni. Nieliczna garstka oddawała się rzemiosłom, i to tym, które pośród tego rodzaju ludności mogły być najbardziej popłatne, a więc: kowalstwu, ślusarstwu, ciesielstwu i stolarstwu. Dość duży kontyngens stanowili szewcy, zduni i garncarze. Cegłę zaczęto tu wyrabiać prawdopodobnie już od roku 1500, jak o tem sądzić można z nazwy wsi Cegielnia, około tego czasu założonej. Mamy dowody na to, że w mieście samem były i kaflarnie.
Co do ludności żydowskiej, to najstarsi mieszkańcy Radzymina pamiętają, że żydzi przed kilkudziesięciu laty posiadali w Radzyminie na własność zaledwie trzy domy, a ich samych liczba była stosunkowo niewielka. Dopiero mniej więcej przed laty pięćdziesięciu zaczęli się oni garnąć do Radzymina i zakładać sklepy i sklepiki z towarami bławatnymi, żelazem, galanteryą i t.d. Dzięki im powstała w Radzyminie fabryka lasek, która jednak nie mogła się rozwinąć, dalej olejarnia, przynosząca około 800 rubli dochodu rocznie, wreszcie, browar. W tym samym czasie Radzymin pozyskał wielce sławnego rabina, do którego zjeżdżali się żydzi nie tylko z Królestwa, ale i z innych, bardziej odległych, okolic. Rzecz prosta, że dla żydowskiej ludności miasta było to poważne źródło dochodów. Dość powiedzieć, że z samych furmanek utrzymywało się tu do kilkudziesięciu rodzin żydowskich.
Z więcej znanych osobistości, które dłuższy lub krótszy przeciąg czasu zamieszkiwały w Radzyminie, wymienić możemy profesorów Uniw. Warszawskiego, panów:. Tytusa Babczyńskiego i jego szwagra, ś. p. Augusta Wrześniowskiego; ojciec profesora Babczyńskiego a teść ś. p. prof. Wrześniowskiego, staruszek prawie 80 letni, był w ciągu 6-go, 7-go i 8-go dziesiątka lat ubiegłego wieku lekarzem powiatu Radzymińskiego, dlatego to obydwaj wymienieni uczeni stale przyjeżdżali tutaj na wakacje. Następnie, dość duży, bo 17-to morgowy, bardzo urodzajny i piękny ogród owocowy i warzywny, tak zwana przez mieszczan „kolonia“, w ciągu lat całych należał do matki obecnego profesora botaniki w Uniw. Odeskim, p. Franciszka Kamieńskiego. To też i on przed objęciem katedry gościł tu nieraz całymi miesiącami. „Kolonię” tę ostatniemi laty nabył p. Izydor Wysłouch; po wstąpieniu do klasztoru w Nowem Mieście nad Pilicą i przywdzianiu pod imieniem O. Antoniego sukni zakonnej, kolonię ową oddał on swej matce, wiadomo bowiem, że reguła zakonu OO. Kapucynów nie dozwala na posiadanie przez nich jakiegokolwiek własnego mienia. Na tutejszym cmentarzu spoczywają zwłoki obojga rodziców obecnego gwardyana klasztoru OO. Kapucynów w Nowem Mieście nad Pilicą, O. Feliksa Sadowskiego. Poza tem przed laty mniej więcej trzydziestu Radzymin możnaby było nazwać miastem emerytów, tu bowiem koniec swego życia spędzali: b. inspektor lasów rządowych gub. warszawskiej, Franciszek Elsner, b. naczelnik Wydziału przemysłu, kunsztów i handlu w b. Komisyi Rządowej, Józef Szyszko, b. dowódca jednego ze wschodnio-syberyjskich pułków piechoty, pułkownik Józef Kondratowicz, b. pomocnik naczelnika powiatu Radzymińskiego, Paweł Koboska, b. nauczyciel szkół rządowych w Pińczowie, a ostatnio zarządzający apteką w Radzyminie, magister farmacyi Antoni Sobolewski, wreszcie, b. profesor b. Szkoły handlowej im. Kronenberga w Warszawie, a ostatnio rejent w Radzyminie, Jan Antoni Smolak, który wybudował sobie w pobliżu b. Instytutu nauczycieli elementarnych jeden z najpiękniejszych w Radzyminie domów, z emerytów tych żaden już nie żyje.
Od czasu jego założenia aż do dni naszych
Stanisław Łagowski
1905
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours