Konspiracja

Zdjęcie lotnicze Zielonki, rok 1947.
Zdjęcie lotnicze Zielonki, rok 1947.

Ubierano nas w białe kitle i maseczki. Znałyśmy doskonale recepturę i proporcje. Na wadze kładło się dość szeroki pasek papieru pergaminowego i na to sypało się poszczególne składniki dokładnie je ważąc. Następnie składało się papier robiąc opaskę, a końcówki wkładało się jedną w drugą. Gotowy produkt układało się w koszu. Jaki był skład tego proszku nie pamiętam, pamiętam jedynie, że była tam kalafonia, od której lepiły się ręce. Pracowałyśmy około czterech godzin dziennie. Myłyśmy dokładnie ręce i szłyśmy do domu. Po południu chłopcy pakowali te opaski do kartonów, zaklejali paskami z napisem „Uwaga, trucizna na szczury” po polsku i po niemiecku. Następnie transportowali te paki do Warszawy, w jakieś miejsce składowania, ale my nie wiedziałyśmy gdzie. I tak po roku nasza praca przydała się do niszczenia niemieckich czołgów w czasie Powstania Warszawskiego.

Szkolenie łączniczek

W czasie pierwszego przesłuchania w Gestapo, wprowadzono mnie do pokoju i kazano usiąść przy stoliku, na którym leżały pistolety wyjęte z kabur. Podejrzewam, że chciano mnie nastraszyć, miałam 14 lat i minę naiwnego niewiniątka. Wprawnym okiem pobieżnie obejrzałam te pistolety i zrobiłam wystraszoną minę, głowę schowałam w ramiona i odwróciłam się, żeby na nie nie patrzyć. Co chwila jednak popatrywałam i widać było, że coraz bardziej się boję, czy same nie wystrzelą. Odwróciłam się spłoszona na krześle, aż gestapowcy, śmiejąc się pochowali pistolety do kabur.

Torf

Pustelnik, Torfownia Drewnica, 1944 r.
Pustelnik, Torfownia Drewnica, 1944 r.

W Zielonce, w jej części wyżynnej, na morenowej wydmie była tak zwana Kolonia Kolejarska. Dyrekcja Kolei Okręgu Warszawskiego (nie jestem pewna nazwy) zakupiła od gminy […]

O Zielonce

Janina Kowalska z mamą nad Czarnym Stawem w Zielonce
Janina Kowalska z mamą nad Czarnym Stawem w Zielonce

Jako dziecko byłam bardzo chorowita i po jakiejś ciężkiej chorobie zwołane konsylium lekarskie orzekło, że dla ratowania zdrowia dziecka i hartowania go, należy wyprowadzić się z zakurzonej i dusznej Warszawy i przenieść się na stałe gdzieś, gdzie będzie świeże powietrze, las i czysta woda. Wybór moich Rodziców padł na Zielonkę, gdzie mieszkał już brat mojej Mamy z rodziną.