Zuchwały napad bandytów

Po wyważeniu drzwi kilku bandytów wpadło do mieszkania i otoczywszy J. Ciszewskiego pięcioma strzałami rewolwerowymi położyło go trupem na miejscu w oczach żony. Bandyci przez pewien czas pozostali jeszcze przy trupie, by upewnić się o śmierci Ciszewskiego, poczem nie rabując i nie zabierając niczego z mieszkania odjechali. Policya stawiła się na miejscu wypadku dopiero w parę godzin po odjechaniu bandytów, którzy znikli bez śladu.