Kończył się kryzys, huty szkła w całym kraju powoli nabierały rozpędu, wzrastało zatrudnienie. Huta “Praca” w 1936 r. zatrudniała ponad 180, a w marcu 1939 – ponad 420 pracowników. Końcówka roku 1936 to uruchomienie drugiej wanny. Łączna pojemność obydwu wanien to 140 ton masy. Po remontach skorzystano z możliwości zwiększenia pojemności, która urosła do 190 ton. Huta szkła “Praca” w tamtym czasie to w 75% produkcji – butelki monopolowe, reszta to oranżadówki, opakowania perfumeryjne i apteczne. Należy dodać, że mimo zwiększania produkcji wyposażenie techniczne pozostało nadal bardzo mizerne, w dalszym ciągu wystarczał 1 silnik spalinowy o mocy 10 KM i 1 prądnica o mocy 5 KM. Łączna produkcja np. w 1937 r. to 2.800 ton wyrobów szklanych.
Tymczasem huta “Vitrum”, której możliwości zatrudnionych oceniano na 800 osób, niestety nie zwiększała ilości zatrudnionych i kształtowało się w granicach nieco powyżej 400 osób. Z tym że właściciele bardziej dbali o zaplecze techniczne huty. “Vitrum” posiadała cztery piece wannowe: trzy z nich o pojemności 30 ton i jeden 75 ton. Poza dwoma silnikami spalinowymi o łącznej mocy ponad 75 KM było już 31 silników elektrycznych o łącznej mocy ponad 335 KM i 2 prądnice o mocy 44KM. Zapobiegliwi właściciele ogrzewali pomieszczenia fabryczne poprzez kocioł niskociśnieniowy o mocy grzewczej ponad 20 m2. Podstawowe szklane wyroby huty to oczywiście butelki monopolowe, izolatory, słoje i gąsiory, syfony i podobnie jak w “Pracy” opakowania perfumeryjne i apteczne. Okresowo produkowano również rurki szklane. Roczna produkcja zamykała się w granicach 3.000 ton. Należy dodać że pracownicy hutnicy byli w perfidny sposób wykorzystywani przez właścicieli. Jeden z przykładów to ciągłe kwalifikowanie gotowych wyrobów do wybrakowanych. Umowa przewidywała, że wyroby uznane za wybrakowane powinny być z miejsca potłuczone, tymczasem te wybrakowane wywożono do magazynu wyrobów gotowych zwanych popularnie stodołą wielkości trzech wagonów butelek i po jakimś czasie zostały sprzedawane jako pełnowartościowe. Tego rodzaju praktyki stosowane przez cwanego właściciela poprzez swoich ludzi były szybko zauważane i oczywiście powodowały powstawanie długotrwałych konfliktów i niejednokrotnie zamieniały się w strajki. Najgłośniejszy z nich to ten z czerwca 1937 r. Właściciele oczywiście przedłużali próby porozumienia ze strajkującymi poprzez odwlekanie negocjacji licząc na zubożenie strajkujących i bezrobotnych nisko zarabiających. Podobnie jak kiedyś pomóc bezrobotnym musiała Miejska Rada np. poprzez dożywianie ich dzieci i rodzin.
Strajk trwał siedem tygodni i był podsycany przez nielicznych członków KPP. Na kominie zawisła czerwona flaga a byli też zwolennicy strajku głodowego z propozycją zawieszenia na kominie również czarnej flagi z trupią główką. Z pewnością wołomiński strajk i inne w polskich hutach szkła, a także akcje popierające strajkujących z innych zakładów i hut spowodowały, że we wrześniu 1937r podpisano umowy między związkami i zrzeszeniem hut szklanych, tworząc rodzaj jakby późniejszego Zjednoczenia, w wyniku której powstał pierwszy układ zbiorowy obejmujący branże szklarską i obejmujący 27 hut szkła i ok. 8000 pracowników. To historyczne dane, ale warto przytoczyć, że wówczas na mocy tych nowych przepisów polepszyły się warunki bytowe pracowników, bowiem podwyższono zarobki w pracach akordowych i dniówkowych, ujednolicono deputaty opałowe, dodatki mieszkaniowe, urlopy i delegacje służbowe. Ustalono ośmiogodzinny dzień pracy i 46 godzin tygodniowo, dopłaty do godzin nadliczbowych powyżej 8 godzin zasadniczych itd. Normy deputatów opałowych w tamtym czasie to 50 kg węgla tygodniowo w miesiącach zimowych + 30 kg drewna miesięcznie, w letnie miesiące odpowiednio 30 kg węgla i 18 kg drewna. Samotnym, pomocnikom, palaczom, klepaczom, woźnicom i stróżom wydawano połowę podanej ilości.
Przez okres dwóch lat do wybuchu wojny nie zanotowano ważniejszych konfliktów godnych zapamiętania. W dalszym ciągu wzrastało zatrudnienie i wysoka produkcja. Zanim wybuchła wojna, nastąpiła ponowna zmiana właściciela huty “Vitrum”, z tym że obejmie on hutę w październiku-grudniu 1939 r. Nowymi właścicielami zostali Juliusz Feller, Adam Kulesza, Czesław Jankowski i Aleksander Próchnicki zorganizowani w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Równocześnie zmianie uległa również nazwa zakładu i będzie odtąd występował jako Huta Szklana “Wołomin” sp. z o.o. Tak więc w 34-tym roku swego istnienia huta powróciła do nazwy, którą otrzymała w dniu otwarcia w roku 1905.
Należy dodać, ze odbiorcy, kupcy, klientela nabywanych szklanych artykułów na przestrzeni lat znali i poszukiwali na rynku doskonałych wyrobów z Wołomina, znanych z dobrej jakości. Tamci hutnicy, którzy formowali wyroby tylko ręcznie, pozostawili po sobie szereg pamiątek w wołomińskich i okolicznych domach. Wazony, popielnice, przeróżne zwierzątka, kwiatki, gąsiory, butle, termosy wykonywane starą metodą, szklanki i wiele, wiele innych są jeszcze spotykane wśród wyrobów użytkowych dalej potrzebnych w naszych mieszkaniach.
Dzień dobry, prosiłbym o kontakt- chciałbym wykorzystać kilka zdjęć z Państwa portalu.