Artyści w wołomińskiej hucie – Ireneusz Kiziński

Od wiosny 1962 r. zaczęła się nowa era dla artystów zajmujących się technicznymi możliwościami wykorzystania szkła poprzez samodzielne zbudowanie oraz eksploatację pieca do wytopu szkła dla celów artystycznych. To były zaledwie początki zaprezentowane w Muzeum Sztuki w Toledo poprzez warsztaty zorganizowane dla artystów szkła dmuchanego. Na lata 70. XX w. przypadła już ogólna fascynacja artystów szkłem i w wyniku tego licznymi wystawami. Jak pisze Marek Puchała w albumie „Ireneusz Kiziński”, zaczęły galerie szkła powstawać, jak grzyby po deszczu, a prezentowane dzieła podniosły ceny szkła artystycznego do poziomu dotychczas nieosiąganego.

Moja droga

W tym samym czasie w Polsce szkło artystyczne miało się wyraźnie dobrze dzięki świetnemu zapleczu, jakim była Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych i jej wykładowcy oraz w miarę dobrze funkcjonującemu przemysłowi szklarskiemu. Przyszły artysta urodził się w 1937 roku w Ręcznie koło Piotrkowa Trybunalskiego. Swoje zainteresowanie szkłem nabył w czasie praktyk w hucie szkła „Hortensja” w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie został skierowany jako uczeń Technikum Ekonomicznym. – Z ekonomika mnie szybko wyrzucili – wspominał artysta. – Strasznie głupia historia. Ktoś rzucił szczurem w dyrektora akademika i podejrzenie padło na mnie. Wyleciałem, choć to nie ja. Co to zresztą za dowcip. Później skończył wydział Turystyki i Rekreacji wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego (1977 r.) Wraz z małżonką, absolwentką Wyższej Szkoły Plastycznej wykonał pierwsze realizacje. Potem zaczęli pracować oddzielnie, osobno tworząc swój sukces. Pierwsze próby ze szkłem zaczął w 1973 r., ale pierwszy sukces nie przyszedł prędko. Dopiero w 1977 r. roku pokazał swoje prace na wystawach indywidualnych w Opolu, Olsztynie i Wrocławiu.

W folderze, tym dotyczącym BWA w Białymstoku, artysta prezentuje własne dokonania artystyczne od 1977 r. W tym czasie miał już 16 wystaw indywidualnych, a prace jego były już w zbiorach kilku muzeów krajowych oraz w zbiorach prywatnych w kraju i za granicą. A w 1980 r. otrzymuje propozycję wystawy w polskiej galerii w Dusseldorfie w Niemczech. Pod koniec lat 70. XX w. w swojej twórczości odchodzi od form użytkowych i zaczyna poszukiwać własnego wyrazu w szkle, rozpoczynając etap poszukiwawczy przesycony erotyką cykl „Ptaki i Ziarno”, które okazały się dużym wydarzeniem artystycznym i dość szokującym, chociaż w bardziej humorystycznym wymiarze, jak po latach opowiadał artysta. Lata 1983-84 to wystawy specjalne dla niewidomych dzieci w celach poznawczych sztuki.

Następne lata to wiele zaproszeń do zagranicznych galerii: Bangkok (Tajlandia), Paryż, Celle, Hanower, Coburg (Niemcy), Ebeltoft (Dania), Schwerin (Niemcy), Montreal (Kanada), Kuwejt, Corning (USA),Brema (Niemcy), Kopenhaga (Dania). Artysta sam podzielił swoje okresy twórczości przy opracowywaniu albumu jemu poświęconemu. Początek lat 90. to początek okresu melancholijnego w sztuce będącego wynikiem refleksji nad kondycją współczesnego człowieka, praca nad obiektami pokazująca wojnę i holokaust. W 1994 r. bierze udział w zbiorowej wystawie Artystów Europejskich w Bangkoku. Następny etap to prace związane z żywiołem powietrza – „Tornado”, „Tajfun”, „Halny”. Następny okres to liryczny cykl „Muzyka ciszy”. W 2001 r. przetwarzanie i deformowanie w szkle wizerunku własnej twarzy, pierwsze instalacje w plenerze „Twarze i maski”. 2005 r. to już kontynuacja doświadczeń z umieszczaniem różnych form w plenerze będącym wynikiem poszukiwania przestrzeni oraz harmonii z naturą, angażowanie przyrody w istnienie dzieł i poddawanie ich działaniu czasu i warunków atmosferycznych.

Dzieła Ireneusza Kizińskiego, z uwięzionymi w tworzywie szklanym pęcherzykami powietrza o fantastycznych kształtach, odznaczają się przede wszystkim bardzo silną ekspresyjnością. Dużo uwagi Kiziński poświęcał na eksperymenty, wzbogacające kolorystykę i różnicujące konsystencję jego szklanych obiektów. W niezwykły sposób obnażał wielobarwność szkła warstwowego i podkreślał świetlistość tego materiału. W 1992 roku stworzył unikalną w skali światowej masę szklaną tzw. „perłową”.

W Wołominie

Artysta wiele swoich koncepcji wykonanych w hucie, traktował raczej jako półfabrykat i dopiero w swojej pracowni uzyskiwał końcowy rezultat poprzez łączenie szkła sodowego z ołowiowym (kryształ) czy z wołomińskim termisilem niektóre barwił, malował a jeszcze inne swoje dzieła piaskował, szlifował, kleił i dodawał inne materiały, wszystko w zależności od swoich artystycznych wizji.

Mało wiemy o tworzeniu dzieł w innych hutach, ale na pewno była to huta szkła „Hortensja” w Piotrkowie Trybunalskim, Huta Szkła w Tarnowie czy na Dolnym Śląsku w Szczytnej Śląskiej i Stroniu Śląskim. Wołomińskie szkło termisil, którym ostatnio zajmował się było takim tworzywem, które wytrzymywało szok termiczny (szkło laboratoryjne wytrzymałe na nagłe skoki temperatur w trakcie wytwarzania z niego wyrobów oraz w czasie ich późniejszego używania) i można było dłużej na nim dokonywać przeróżnych prac zgodnych z wizją artysty. Kiziński tworzył tutaj około 10 lat raczej w niedziele czasem w soboty i był łatwo rozpoznawalny, głównie przez pracowników huty szkła i zapamiętany, jako jedyny z artystów bardzo angażujących się w tworzenie swoich dzieł. I to od nich wyszła inicjatywa, by szerzej przypomnieć tę postać występującą również w historii Wołomina.

Głównym współpracownikiem w tworzeniu dzieł artysty w wołomińskiej hucie był majster Bronisław Kurdek wraz ze swoim zespołem warsztatowym: Andrzejem Markiem, Zbigniewem Opmanem i Henrykiem Banaszkiem, którzy na co dzień wykonywali „grubiznę” (wyroby produkcyjne o grubszych ściankach np. pojemniki do akumulatorów, eksykatory, pojemniki do dojarek, kształtki szklanej aparatury przemysłowej, cylindry przelotowe itp.) Tu Kiziński tworzył prace różnorodne: pełne dynamiki rzeźby inspirowane wiatrem, użytkowe puchary-trofea, fantazyjnie skręcone, tańczące szklane rury czy twarze oddające ludzkie charaktery i uczucia. No i małe formy (kula, jajo, skrzydło, kapliczka, kostka, stożek), choć niemało znaczące w artystycznym dorobku autora.

Apogeum twórczości Kizińskiego przypada na czas, gdy szkło artystyczne formowało się „na gorąco” w hutach. Powstawały wówczas pełnoplastyczne, jednoelementowe formy, od razu gotowe do pokazania światu. Swoim zaprzyjaźnionym hutnikom ofiarował wielokrotnie zdjęcia swoich dzieł czy zadedykowane im foldery z wystaw. Niestety, wieloletnia współpraca z hutnikami z Wołomina zakończyła się z racji przejęcia huty przez prywatnego właściciela i likwidacji ręcznej pracy hutników. Dodajmy, jak stwierdzili hutnicy z nim pracujący: To był prawdziwy tytan pracy. To co chciał uzyskać robili wielokrotnie, aż „wypaliła” jego wizja. Zawsze był przyjacielski, doceniający ich umiejętności i trud, a zarazem oni uznawali jego znawstwo szklarskiego rzemiosła i technologię szkła. Większość prac artysty np. z ostatniego albumu powstała fragmentarycznie w Wołominie, co widać z opisu kolorowych fotografii i wymienionej nazwy szkła – termisil. Także znawcy wołomińskiego szkła bez trudu rozpoznają jego pochodzenie po specyficznym kolorze, różniącym się od szkła sodowego czy kryształowego i innych.

Jego pasja poznania szkła nie była łatwa. Ten pasjonat, jak wspominał po latach, po prostu dla szkła „zwariował”, szkło zawładnęło nim całkowicie. Pracował z poświęceniem po 16 godzin, nocował w nędznym hoteliku robotniczym, jadł byle co, ażeby przetrwać, potem przerwa i postanowienie, że już nie wróci i za jakiś czas znowu wracał do tych niewygód w hucie szkła i dalej poznawał szklarskie tajemnice.

Dodajmy, że przed śmiercią, ok. 3-4 lata w ogóle przestał tworzyć, w sensie jeździć po hutach i zajął się wyłącznie uzupełnianiem „dekoracji” swojego ogrodu, rezygnując z uczestnictwa w wystawach. W 2008 r. wyszedł album „Ireneusz Kiziński” z przepięknymi zdjęciami jego najsłynniejszych dzieł i słynnego ogrodu w Drogoszewicach koło Twardogóry blisko Wrocławia. Artysta znał i cieszył się z zawartości albumu, ale niestety nie doczekał jego obejrzenia po wydrukowaniu. Straszna choroba była szybsza.

Wyrazić siebie

Ogród mistrza – powstawał wiele lat stając się w sumie autorską galerią, to miejsce, gdzie Kiziński nie obawiał się żadnych konfrontacji artystycznej i mógł się realizować na niemal dwuhektarowej powierzchni i dowolnie prezentować swoje szkło. Ogród artysty to magiczny pejzaż złożony z abstrakcyjnych geometrycznych form, porozrzucanych, ale tylko pozornie przypadkowo. Część poruszona wiatrem porusza się i daje dźwięki. Jest tu szereg form figuratywnych, przeróżne maski. W sumie to przekrój całej twórczości Kizińskiego, pokazujący poszczególne fazy jego działalności. Widać, że ta ogrodowa wystawa po prostu oddycha swobodnie w takiej przestrzeni, mimo, ze wystawiona była na działanie czynników zewnętrznych, pogodowych. Obiekty są głównie prezentowane na postumentach z naturalnych pni drzew, ale też w stawie czy wiszące na drzewach. To nie nowość, ale łączenie natury ze sztuką jest procesem naturalnym i oba te obiekty żyją po prostu w symbiozie i ich wzajemny stosunek zmienia się tylko w zależności od pór roku.

Pokazanie swojej twórczości na ogrodzie popierało wielu znanych fotografików, dziennikarzy czy krytyków sztuki i wielu przyjaciół artystów. Takie odczucia są na podstawie albumu wydanego 10 lat temu. Małżonka artysty potwierdziła, że ogród nie zmienił się od tamtego czasu.

Niezwykłość i ponadprzeciętność

Kiziński należał do czołówki najlepszych projektantów szkła artystycznego nie tylko Polski, ale i świata. Już w 1985 r. został wyróżniony na Europejskim Konkursie Szkła Współczesnego w Coburgu (Niemcy). Wśród 100 najlepszych na świecie prac z zakresu szkła artystycznego, publikowanych w New Glass Review wydawanego przez Muzeum Szkła w Corning NY. Jego prace znalazły się czterokrotnie (1988,2000,2006 i 2007). To jest prestiżowe największe wyróżnienie dla artystów w szkle. Zauważony był również na Międzynarodowej Wystawie Szkła w Kanazawie (Japonia). Otrzymał medal w konkursie Kristallnacht w Filadelfii. Jego wystawa indywidualna towarzyszyła otwarciu Muzeum Szkła w Ebeltoft (Dania). Te wyróżnienia i wystawy artysta rzeźbiarz cenił sobie najbardziej. Podkreślał, że tworzy nie tylko dla siebie, ale dla Wrocławia, dla Polski. Bo to jest najważniejsze, reprezentować Polskę i wzbogacać jej dorobek. – Ja jestem z rocznika 1937. U mnie w domu słowo „ojczyzna” pojawiało się w każdej rozmowie – zwierzał się artysta.

Kiziński to również miłośnik gór, przyrody, sportu, narciarstwa – instruktor, żeglarstwa, muzyki, wielbiciel wycieczek zagranicznych, które czasem towarzyszyły wystawom i służyły pogłębianiu tam rzemiosła artystycznego i innych technik szklarskich.

Polscy artyści, zwłaszcza wrocławscy, pracujący w szkle nie znajdywali nici porozumienia z Kizińskim, nie byli obiektywni, nie byli gotowi na jego niezwykłość, ponadprzeciętność a nade wszystko talent, stąd artysta w ostatnich latach całkowicie wyizolował się od tego środowiska. Dawni „koledzy” nie potrafili zaakceptować faktu, że nie będąc absolwentem artystycznej uczelni, mógł zajść tak daleko. A zazdrościć było czego. Świat rozumiał jego sztukę i jej wyjątkowość, co artystę znacznie uskrzydlało i dodawało energii. Dodajmy, że jeśli przyjąć za kryterium oceny wyróżnienia w prestiżowych konkursach, Kiziński znajdował się w czołówce artystycznej świata i Europy, a w Polsce był liderem. Łącznie jego dzieła były prezentowane na ponad 70 wystawach indywidualnych i zbiorowych, w tym ponad 20 poza krajem: Niemcy, Tajlandia, Francja, Dania, Kuwejt, Szwecja, USA, Kanada, Belgia, Holandia, Francja, Japonia, Austria, Jego zbiory znajdują się w zbiorach prywatnych i w 13 muzeach. Dodajmy, że po śmierci artysty jego dzieła były i są dalej prezentowane w wielu prestiżowych galeriach, wystawach, muzeach.

Z udziałem artysty powstał film dokumentalny „Życie zamknięte w szkle – Ireneusz Kiziński” reż. Wojciech Malinowski 2008.

Dziękuję Pani Małgorzacie Kizińskiej, małżonce artysty zarządzającej galerią antyków i szkła artystycznego, w tym dzieł Ireneusza Kizińskiego – „Ładna Sztuka” we Wrocławiu za pozwolenie zaprezentowania fotografii dzieł tego wybitnego artysty i za zrecenzowanie niniejszego artykułu.

Bibliografia

  • Strona internetowa Zw. Polskich Artystów Plastyków Okręg Wrocławski
  • Folder z wystawy „Ingeborga Glądała i Ireneusz Kiziński” Białystok 1980
  • Folder „Twarze i maski” 2001
  • Album „Ireneusz Kiziński” 2008
  • Miesięcznik „Odra”nr 2/2009 artykuł Mirosława Ratajczaka” Amantes Amentes”
  • Strona internetowa www.kizinski.com.pl

Rocznik Wołomiński
tom XIV, 201

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.