Gazeta Ilustrowana

W dniu 3-go sierpnia rozstrzygnął się los pierwszego sowieckiego uderzenia na Warszawę

Wielka czterodniowa bitwa pancerna pod Wołominem, Radzyminem i Okuniewem

Znany niemiecki publicysta wojskowy, major Schafer opublikował na łamach prasy berlińskiej następujące sprawozdanie frontowe:

W przebiegu swej ofensywy rozpoczętej w dniu 18 lipca pod Kowlem, nieprzyjaciel po sforsowaniu Bugu uderzył w dwóch głównych kierunkach. Uderzenie północne kierowało się na Siedlce, wyznaczone zarazem jako punkt spotkania z grupą posuwającą się z Puszczy Białowieskiej przez Kleszczele w kierunku południowo-zachodnim. Zamierzone przez to dalekosiężne i podwójne otoczenie Brześcia nad Bugiem i wojsk niemieckich walczących w jego okolicach rozbiło się jednak o przeciwuderzenia niemieckie. Oprócz tej operacji, skierowanej z południowego wschodu na Siedlce, nieco dalej na południe odbywała się inna, mająca na celu szybkie osiągnięcie dwóch celów o wielkim znaczeniu taktycznym i operacyjnym. Zadaniem jej było sforsowanie łuku Wisły w okolicach Kazimierz — Puławy — Dęblin, i wreszcie obejście Warszawy od północy. Próbę okrążenia i szybkiego zdobycia Warszawy przez podwójne otoczenie łączono prawdopodobnie również z względami natury politycznej. Bolszewicy zamierzali oddać byłą stolicę Polski utworzonemu przez nich “polskiemu komitetowi wyzwolenia”, ażeby przez to samo wywrzeć nacisk na przebywającego w tym czasie w Moskwie Mikołajczyka. Uplanowany przez dowództwo sowieckie sukces, polegający na zaskoczeniu, został unicestwiony szybkim działaniem dowództwa niemieckiego, jaki dzięki dzielności i zręczności naszych wojsk.

Gdy części jednej sowieckiej armii pancernej usiłowały wypadem zdobyć Dęblin, zostały odp arte, pozostawiwszy na polu boju 30 czołgów. Wróg widział się przeto zmuszonym do rozpoczęcia systematycznej walki o przeprawy na Wiśle, przy czym niemiecka artyleria przeciwlotnicza odegrała w walkach obronnych, które się tam wywiązały, decydującą rolę. Silne zespoły sowieckich wojsk pancernych skierowały się wzdłuż Wisły na północny-wschód, w przebiegu ciężkich walk odrzuciły utworzony naprędce na wschodnim brzegu Wisły przyczółek mostowy, przekroczyły na wschód od Mińska Mazowieckiego (33 km na wschód od Warszawy) linię kolejową i szosę Warszawa-Siedlce, stanęły w dniu 30-go lipca, idąc poprzez Wołomin, w mieście Radzyminie (około 20 km na północny-wschód od Warszawy) zamykając również przez to samo ważną linię kolejową i szosę z Warszawy na północny-wschód. Gdyby uderzenie to osiągnęło było dalsze postępy, zaistniało by nie tylko niebezpieczeństwo obejścia Warszawy od północy, lecz również zagrożenie od strony zaplecza dla utrzymującego się dalej na wschodzie niemieckiego frontu w okolicach Siedlce — Bug — Białystok. Nieprzyjaciel podprowadził znaczne siły, czerpiąc obficie z zapasów wojsk zwolnionych po zakończeniu walk o Brześć nad Bugiem.

Gazeta Ilustrowana. R.5, nr 35 (27 sierpnia 1944) nr 243 b

Ażeby zapobiec niebezpieczeństwom wynikłym z wypadu bolszewickich czołgów w okolice Radzymina i Wołomina, trzeba było poczynić różne zabiegi, które wykonane zostały przez nasze armie z równym pośpiechem, z jakim sformułowane zostały rozkazy dowództwa. Ponieważ w wojnie ruchomej siły pancerne mogą być zwalczane najskuteczniej tylko przez jednostki broni pancernej, zespołom pancernym armii wojsk SS przypadły w udziale ważne i opłacające się zadania do wykonania. Jasnym jest, że wróg czynił wszystko, ażeby bezwarunkowo utrzymać zdobyte pozycje i nawet rozbudować je jeszcze dalej. W przebiegu tej akcji rozwinęła się na wschód, a zwłaszcza na północny-wschód od Warszawy bitwa pancerna, trwająca w ciągu kilku dni i zakończona zniszczeniem trzeciego sowieckiego korpusu pancernego. Naszym zadaniem było przede wszystkim zamknięcie luki powstałej między przyczółkiem warszawskim i frontem dalej na wschód, przecięcie w ten sposób drogi czołgom sowieckim (przedzierającym się na północ), połączenia na tyłach i wymierzenie druzgocącego ciosu samemu korpusowi. Zadanie to zostało przez natarcia pancerne oddziałów armii i broni SS, które kierowały się z zachodu na wschód i ze wschodu na zachód, w ciężkich walkach dnia 1-go sierpnia rozwiązane. Obydwie czołówki naszych grup pancernych spotkały się pod Okuniewem. Podczas tych zażartych walk odbywało się natarcie niemieckich dywizyj pancernych i dywizji skoczków spadochronowych “Hermann Goring” dążące do zniszczenia nieprzyjacielskiego zespołu pancernego, który na skutek korzystnego terenu miał ułatwiony zacięty sprzeciw.

Teren Okuniew — Wołomin — Radzymin mocno pocięty jest strumykami, poznaczony miejscami bagnistymi, krzakami, zaroślami i wzgórzami. Wróg wykorzystał dobre warunki tego terenu, strzelając z dobrze zamaskowanych i przykrytych stanowisk pancernych. Gdy jednak, po bojach wstępnych, w wyniku naszego ataku koncentrycznego od południowego zachodu i północnego wschodu, po zestrzeleniu wielu czołgów został w dniu 2-go sierpnia zdobyty Radzymin, dywizje nasze przeszły w dniu 3-go sierpnia do natarcia na Wołomin ze wszystkich stron. Wąską przestrzeń samego miasta Wołomina i wokół niego usłało 76 rozbitych czołgów sowieckich. Odbywało się tu coś w rodzaju pancernych walk w krzakach między olbrzymami stalowymi, podczas których nierzadko o zwycięstwie decydowało to – często na bardzo małej odległości – która z załóg prędzej i trafniej dawała ognia. Nasi żołnierze pokazali i tu swoją przewagę. Jest rzeczą zrozumiałą, że ciężkie boje pancerne nie obeszły się bez naszych własnych strat. Jednak straty wroga były niewspółmiernie wyższe. Na rynku w Radzyminie legły dwa sowieckie czołgi kolosy T34 (jeden z nich całkiem wypalony) przed wejściem do panującego nad placem kościoła. Ludność, zaskoczona tymi walkami pancernymi, poczęła wychodzić z kryjówek razem z mieniem, które zdążyła w pośpiechu zabrać, oglądała swoje domy, i dziękowała losowi, jeśli zastała je jeszcze w stanie pozwalającym na dalsze zamieszkanie.

Po zniszczeniu w dniu 3-go sierpnia głównej masy nieprzyjacielskiego korpusu pancernego, natarcie niemieckie poszło dalej w okolice Okuniewa, przy czym wróg nie zaprzestał nie tylko zaciekłej obrony przy pomocy czołgów, dział przeciwpancernych, granatników i dział salwowych, lecz powtarzał dalej na wschodzie swoje kontrnatarcia i natarcia. W przebiegu czterodniowej bitwy zniszczyliśmy ogółem 189 bolszewickich czołgów, trzy działa szturmowe i zdobyliśmy 45 dział. Przez zniszczenie trzeciego korpusu pancernego uplanowany przełom wroga, a przez to samo otoczenie Warszawy od strony północy jak i zagrożenie od zaplecza stojących dalej na wschód wojsk niemieckich, zostało unicestwione. Walki na tym odcinku, gdzie nieprzyjaciel (w związku z powstaniem, które wybuchło w międzyczasie w dniu 1-go sierpnia w Warszawie) oczekiwał wielkiego sukcesu, trwają w dalszym ciągu, wróg poza tym usiłuje nadal, chociaż teraz dalej na południu z przyczółków mostowych nad Wisłą i dalej na północny-wschód od Warszawy, ożywić działania bojowe. Pierwsza faza walk o Warszawę, w czasie której nieprzyjaciel zamierzał przez moment zaskoczenia szybko osiągnąć wytknięty cel, zakończyła się pełną klęską dla niego.

Gazeta Ilustrowana. R.5, nr 35 (27 sierpnia 1944) nr 243 a

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.