Zakrapiana konferencja w Radzyminie

To po prostu była szopka.

W drugiej połowie kwietnia zwołano w Radzyminie Kurso-Konferencję w sprawach kulturalno-oświatowych i sportowych, na którą zaproszono zainteresowany w tych zagadnieniach aktyw powiatowy, a więc prezesów gminnych ZSCh, przewodniczących LZS, kierowników bibliotek wiejskich, świetlic i teatrów amatorskich. Ale jakże ta konferencja wyglądała? Po pierwsze zamiast o 9. zaczęła się o godz. 13. Po drugie nie zjawiło się na niej 80 proc, prezesów ZSCh, których obecność była tu szczególnie potrzebna. Po trzecie… To już było najgorsze. Okazało się mianowicie, że zarówno prezydium jak i instruktor organizacyjno-rolny i delegat z województwa umieją lepiej zagajać w pobliskiej gospodzie niż na samych obradach. Instruktor z delegatem urzędowali tam już w czasie konferencji, reszta przyszła po jej zakończeniu. Ale szybko nadrobiła spóźnienie.

Jaki panował nastrój, najlepiej może poświadczyć fakt, że prezes PZ ZSCh Mac zapomniał o noclegach dla gości, którzy musieli ponosić “wesołego usposobienia“ prezydium i nocować na podłodze lub stołach. Zresztą trudno się dziwić, że zapomniano o noclegach. Libacja i rozhowory trwały aż do północy. Nie było więc czasu myśleć o tych sprawach. Trudno pracować działaczom w takich warunkach. Aktyw i młodzież ze zgorszeniem patrzyła na nieodpowiednie zachowanie ludzi, którzy powinni być dla nich wzorem.

Wszyscy liczą jednak, że władze wojewódzkie i powiatowe postarają się, aby podobne wydarzenia nie miały już więcej miejsca i wyciągną z tego odpowiednie wnioski.

T. Powierza
LZS Myszadła

Przegląd Sportowy
R. 8, 1952, nr 47

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.