Około roku 1928 na terenie Wołomina zaczynają się organizować podwórkowe drużyny piłki siatkowej. Drużyny te przybierają nazwy: Rynkowia, Sosnówka, Parcelacja. Jak same nazwy wskazują drużyny utożsamiały się z nazwami poszczególnych rejonów (dzielnic) miasta. W tym miejscu należy nadmienić o jeszcze jednej drużynie siatkarskiej działającej przy Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży (KSM). Siatkarze tej drużyny pozyskali teren przyległy do kościoła M.B. Częstochowskiej, na którym urządzili sobie boisko siatkarskie. Zawodnikami tej drużyny byli: Zdzisław Michalik, Zdzisław Haberko, Ryszard Bąkowski, Roman Dzierżanowski, Wacław Wilczak i Bronisław Szymar. Jej sympatycy obdarzyli ją mianem „Parafianie”.
W roku 1931 powstaje kolejna „dzika” drużyna o nazwie „Lilianka” . Ponieważ większość chłopców grających w tej drużynie należała do harcerstwa stąd nazwa od harcerskiej lilijki. Założycielem tej drużyny był Jerzy Hajduk, najbardziej zaangażowany w „tamtą” siatkówkę.
Tak wspomina drużynę „Lilianka” zawodnik a zarazem jej skarbnik Stefan Kamiński rocznik 1919.
Były wakacje roku 1931. W tamtych latach nie były organizowane żadne obozy zgrupowania, a my 12-13 latkowie wałęsaliśmy się po ulicach i podwórkach bez żadnego celu. Największa grupa dzieci w tym wieku mieszkała przy ulicy Warszawskiej. W czasie jakieś rozmowy doszliśmy do wniosku, że można byłoby utworzyć tak zwaną dziką drużynę, która grała by w piłkę nożną i siatkową. Nie pamiętam kto podsuną myśl, aby nasza drużynę nazwać „Lilianka”. Trudności były, nikt ze starszego pokolenia nie widział naszego problemu. Sami się zawzięliśmy i postanowiliśmy grać w piłkę nożną i siatkową. Ale żeby grać w piłkę siatkową trzeba było taką piłę posiadać. Jeden z kolegów miał taką piłkę, ale jak go mama zawołała do domu, piłkę zabierał ze sobą i było po grze. Postanowiliśmy, że zrobimy zrzutkę i kupimy sobie piłkę i tak się stało. Mimo wszystko trudno to nazwać piłką siatkową, raczej sznurkową, ponieważ zamiast normalnej siatki wieszaliśmy sznurek. Następnym naszym celem było zakupienie wymarzonej autentycznej siatki oraz dwóch słupków. Zrobiliśmy następną zrzutkę i zadanie zostało wykonane. Wtedy już orzekliśmy się już prawdziwą drużyną, z którą musiały się liczyć inne podobne zespoły na terenie Wołomina. W tym czasie istniały w Wołominie trzy kluby sportowe to jest KS Huragan, RKS Siła i żydowski klub sportowy Makabi, ale my byliśmy za młodzi żeby się do tych klubów dostać.
Z tego co pamiętam zespół Lilianka składał się z następujących zawodników: Jerzy Hajduk, Maniek Dudek, Jerzy Sadkowski, Irka Trzeciak, Jerzy Cudny, Paweł Spodniewski, Janek Hajduk, Wysocki, Wacek Kobrzak, Sabina Spodniewska, Stefan Kamiński, Tadek Sikorski, Zdzisław Buczyński, Danka Chudziaszkówna, Wacek Trzeciak, Borys Tokarski (najmłodszy z naszej grupy).
Mecze piłki siatkowej były rozgrywane na terenie szkoły żydowskiej, od strony ulicy Warszawskiej na podwórku właściciela piekarni przy ul. Warszawskiej pana Spodniewskiego oraz na terenie szkoły żydowskiej od strony torów kolejowych. Zespól kolegów „Lilanki” składał się z mieszkańców ulic: Warszawskiej, Wileńskiej, Ogrodowej, Szopena, Nowej, Piaskowej.
Z czasem cała nasza grupa przeszłą pod skrzydła Huraganu, ja podpisałem zgłoszenie do sekcji piłkarskiej i grałem w drugiej drużynie na bramce na zmianę ze Stefanem Gorączkowskim.
W tamtych czasach była to spontaniczna działalność młodzieży, która grę w piłkę siatkową traktowała jako rozrywkę, koleżeńskie spotkanie, przyjemne spędzanie wolnego czasu. Nie było boisk sportowych, hal, instruktorów, trenerów. Wszystko trzeba było zorganizować we własnym zakresie – kupić, słupki, siatkę, piłkę, znaleźć plac do gry i odpowiednio je przygotować.
Takie place – boiska znajdowały się w lesie Granzoffa, przy ulicy Długiej, przy Książęcej, przy 11-ego Listopada (obecnie Moniuszki), przy ulicy Tramwajowej (obok strzelnicy), przy piekarni pana Spodniewskiego na ulicy Warszawskiej.
Tak o boisku przy ulicy Warszawskiej wspominał późniejszy wieloletni kierownik sekcji piłki siatkowej pan Jerzy Cudny:
Specjalny urok trenowania był na podwórkowych boiskach przy ul. Warszawskiej, gdzie piekarnie prowadził wraz z ojcem Paweł Spodniewski zawodnik Lilianki. Pomiędzy komórkami wśród sągów drzewa do opalania pieca piekarskiego. Na tym terenie szefem siatkówki był Paweł, który wprowadził „dożywianie „ za wygrane sety częstował ciepłymi smacznymi bułeczkami maślanymi.
Czasem niespodziewanie mecz przerywano, gdy w ferworze walki „szef” Paweł zapomniał wyjąć chleb z pieca, który się spalił, a senior Spodniewski rzucał nieraz mocne słowa pod naszym adresem. Frekwencja na treningach była 100% . Bardzo często przychodziło się “na granie” prosto z pracy lub ze szkoły. Chłopcy siadali na szczepach drewna lub pod komórkami czekając na swoją kolejkę do grania “wkuwali matme” lub inne przedmioty.
Paweł był kapitanem, wraz ze swoją siostrą Sabiną i bratem ustalał skład i proponował różne gry jak: single, deble, miksty, trójki. Pojedynki były niejednokrotnie tak zacięte, że często grę kończono o zmroku, gdy piłka stawała się niewidoczna. Do grania trzeba było mieć własną piłkę własny “sprzęt”. Zmęczeni i spoceni po umyciu się pod studnią, wracaliśmy do domów, czekając na następne granie. Takie to były lata beztroskiej młodości 1935-1939 r.
Zawodnikami tamtych czasów byli: Jerzy Hajduk, Józef Wierzbicki, Jan Hajduk, Zdzisław Baczyński, Tadeusz Rotter, Wacław Kobrzak, Antoniusz Zieliński, Wacław Trzeciak, Józef Moczulski, Stefan Kamiński, Ryszard Burakowski, Wacław Szymborski, Adam Waś, Jan Piuchalski, Adam Jóźwiak, Wacław Gąsinski, Janusz Grzegorzewski, Witos Cieślak, Eugeniusz Lewandowski, Wacław Lesiński, Zbigniew Milewski, Janusz Zgorzelski, Paweł Spodniewski, Mieczysław Zięba, Jerzy Sadkowski, Marian Duda, Lech Bronowski, Tadeusz Skorski, Jerzy Cudny, Borys Tokarski.
W tym miejscu należy nadmienić, że wielu z tych chłopców grało nie tylko w siatkówkę, ale również w piłkę nożną, szczypiorniaka (11 osobowa piłka ręczna), wielu uprawiało lekkoatletykę. Po wejściu pod skrzydła Huraganu wielu z nich wybrało piłkę nożną. W tym samym czasie powstała również żeńska drużyna siatkówki. Pierwszymi zawodniczkami były: Hanna Chudziaszkówna, Maria Gozdzikówna, Maria Wiśniewska, Regina Zającówna, Irena Kaluszko, Lidia Milewska, Jadwiga Radzikowska, Danuta Chudziaszkówna, Irena Trzeciakówna, Krystyna Błaszczeńciówna, Wiesława Zięba, Krystyna Kazmierczak, Eleonora Radzikowska, Józefa Dzienio,
Zawody w tamtych czasach rozgrywane były z okazji świąt narodowych, uroczystości klubowych lub dla czystej rywalizacji sportowej. Rozgrywane były turnieje gminne, powiatowe, międzymiastowe. Jak wspominał śp. Jerzy Hajduk wiernym kibicem “tamtej” siatkówki był pan Sałaciński zamieszkały w Kobyłce – z zawodu taksówkarz. Pan Sałaciński przywoził na mecz czekolady i kładł je przy słupku. Drużyna która zwyciężała zjadała czekolady, a zawodnicy ze śpiewem odprowadzali go do Kobyłki.
Jestem wnukiem jednej z pierwszych zawodniczek i mam zdjęcia z tamtego okresu, które mogę przekazać w odpowiednie ręce