Jak p. Sapieżyński niepotrzebnie w kozie siedział

Ofiara srogiej sprawiedliwości w Jadowie

Bolesław Sapieżyński, obywatel Jadowa, stały mieszkaniec letniska Urle, nie miał szczęścia w swych różnorodnych perypetiach sądowych. Najbardziej niepodobał się p. Sapieżyński dygnitarzom miasteczka Jadowa, wreszcie nienawiść ta przybrała charakter groźny dla jego zdrowia, wolności i majątku. Miejscowe bowiem władze policyjne zarządziły przez szereg dni w połowie maja ostre pogotowie „całej załogi policyjnej miasta Jadowa”, a Sapieżyński, znany ze swych sympatyj lewicowych, a nawet, o zgrozo! był kiedyś członkiem stronnictwa „Wyzwolenie”, wygłosił przemówienie na rynku o toczących się wypadkach. Mowę tę wygłosił do 30 ludzi, którzy wyszli z kościoła po nabożeństwie w dniu 16 maja 1926 r.

Po kilku dniach znalazł się w miejscowem więzieniu, a dnia 16 czerwca, czyli w miesiąc później miejscowy Sad pokoju skazał go za wyłuszczone mu zbrodnie: 1) za prowadzenie cudzych spraw i 2) za wyłudzanie pieniędzy od miejscowej ludności, czyli za oszustwo — na 1 i pół roku więzienia z art . 591 nr I i III k. k.; 3) za kradzież (rzekomą) jednej, dosłownie jednej deski — z art. 581 k.k. na 8 miesięcy więzienia. Dalej 4) za rzekomą kradzież 7 podkładów kolejowych, których zresztą dyrekcja warszawska nie uważała za skradzione, tenże sąd pokoju i tegoż dnia skazuje go na 2 lata więzienia; ale i na tem nie koniec, bo za 5) nieusłuchanie policjanta podczas rzekomego „wiecu majowego” na rynku, Sapieżyński zostaje skazany z art. 138 k. k. na 200 złotych grzywny. We wszystkich tych sprawach wyznaczono mu po kilka tysięcy złotych kaucji, których oczywiście złożyć nie może i w dalszym ciągu rzekomy oszust oraz złodziej pięćdziesięciokilkoletni obywatel Jadowa siedzi w areszcie prewencyjnym.

W dniu 20 lipca, a więc znów po miesiącu okazuje się w jadowskim sądzie pokoju, że Sapieżyński oddawna był wielkim złoczyńcą i mimo wielkiej przenikliwości miejscowych władz policyjnych, już w 1923 r. ludzi oszukiwał i pobierał jakieś składki na jakieś stronnictwo polityczne, a więc za to 6) został skazany na 6 miesięcy więzienia; w parę dni później, bo w dniu 5 sierpnia znów się sąd pokoju nim zajmuje i skazuje go na 2 lata więzienia za 7) oszustwo, rzekomo popełnione w 1924 r. na szkodę kilku włościan na sumę 60 miljonów marek.

Jednocześnie sędzia pokoju w Jadowie znajduje w czynach Sapieżyńskiego cechy przestępstw z art. 129 i 130 k. k. i odstępuje siódmą sprawę S. prokura torowi sądu okręgowego w Warszawie. Wyższe instytucje sądowe okazały się mniej pojętne, niż pan sędzia z Jadowa, gdyż sąd okręgowy w Warszawie w wydziale odwoławczym karnym Sapieżyńskiego w 6-ciu sprawach dzień po dniu kolejno uniewinnił, a w 7-ej sprawie wydział III karny postępowanie umorzył z braku cech przestępstwa. W ten to sposób p. Sapieżyński po 5-mięsięcznem więzieniu wydostał się na wolność całkowicie zrehabilitowany.

Kurjer Poranny
R. 50, 1926, no 331

 

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.