Niesamowita historja mieszkaniowa w Wołominie

Jak Magistrat wołomiński zadysponował zarekwirowanym przez siebie domem

Brudna, znajdująca się w stanie najwyższego zaniedbania mieścina, nosząca mało poetyczną nazwę: Wołomin jest w tem szczęśliwem położeniu, że dzieli ją od stolicy przestrzeń zaledwie kilkunastu kilometrów. Ściągała też już przed wojną i ściąga nadal w porze letniej tysiące „letników”, gnieżdżących się w napół zrujnowanych ohydnych “willach”, otaczających pierścieniem cuchnące miasteczko. Nietylko jednak latem cieszy sie Wołomin wzmożoną frekwencją mieszkańców. Głód mieszkaniowy w stolicy sprawił, że od lat paru miasteczko to stalo się stałą siedzibą kilkuset rodzin z pośród inteligencji pracującej. W tym roku doszło do tego nawet, że wielu urzędników, oficerów i t.p. zdecydowało się zimować w powiewnych „willach” — byle mieć dach nad głową.

W takich warunkach tern dziwniejsze wydaje się zachowanie Magistratu m. Wołomina, który w sposób lekkomyślny szafuje lokalami najbardziej odpowiednimi na mieszkania. A oto przykład: Gdy przed paru laty powstał projekt otwarcia w Wołominie gimnazjum miejskiego, zajęto na jego pomieszczenie dom pod Nr. 34 przy ul. Pocztowej. Rychło jednak piękny projekt poszedł w zapomnienie — a magistrat dom oddał do dyspozycji dyrektorowi niedoszłego gimnazjum, p . Kobylińskiemu, który znów ze swej strony zwrócił budynek jego właścicielowi, zamieszkałemu w Warszawie. Zanim jednak gospodarz mógł wejść w posiadanie swojej własności, Magistrat “rozmyślił się” i polecił dom ten zająć ponownie, poczem całe dwa jego piętra oddał do dyspozycji Inspektorowi szkolnemu na pow. Radzymiński, p. Grzegorzowi Winogrodzkiemu. I tu zaczyna się historja najdziwniejsza.

P. inspektor Winogrodzki, stawszy się w ten sposób dysponentem aż 24 ubikacji mieszkaniowych, rozdzielił je w ten sposób, że wraz ze swoim synkiem zajął 4 pokoje z kuchnią, dalsze 4 pokoje i 2 kuchnie oddał na kancelarię szkoły powszechnej, w dwóch pokojach i kuchni ulokował swego furmana, w innych dwóch… chłopca posługującego w kancelarji. Do innych 2 pokoi z kuchnią wprowadziła się z upoważniania p. inspektora nauczycielka, panna K., przyjmując sublokatorkę; znowu 2 inne pokoje zajęła druga nauczycielka panna D., wreszcie 1 pokój z kuchnią panna T.

Taka szczodrość Magistratu m. Wołomina i p. inspektora szkolnego w dysponowaniu zarekwirowanemi mieszkaniami wydaje się więcej niż dziwna. Wywołuje też liczne, a dla powagi zarządu gminnego zgoła niepożądane komentarze, wśród tej licznej rzeszy przymusowych “obywateli” m. Wołomina, która gnieździ się w ciasnych, zimnych izdebkach letniskowych, gdy przy odrobinie dobrej wioli ze strony czynników kompetentnych — mogłaby znaleźć względną wygodę w kilkunastu ubikacjach mieszkalnych.

Echo Warszawskie
bezpartyjny dziennik ilustrowany
R. 1, 1924, nr 60

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.