Zelektryzowani pomyślną wieścią wyruszamy do Urli. Jest to druga wizyta „Stolicy” w tej podwarszawskiej miejscowości letniskowej. Za pierwszym razem (było to przed dwoma laty) odwiedziliśmy Urle dla zrelacjonowania przedsięwziętych tutaj prac wiertniczo badawczych. Wówczas to opierając się na opiniach geologów wysunęliśmy przewidywanie, że wiercenie przedsięwzięte zresztą w innych celach może doprowadzić do wykrycia źródeł wód leczniczych. Przewidywanie to spotkało się z pewnym niedowierzaniem… A otóż jest! Pod grubym słojem piasku – przepływają rzeczywiście wysokowartościowe źródła termalne solanki leczniczej. Jak się dowiadujemy wartość tutejszej solanki przewyższa ciechocińską, jej temperatura dochodzi do 60 stopni, stężenie dwukrotnie większe niż w Ciechocinku. Przed zastosowaniem leczniczym tutejsza solanka będzie rozcieńczana i ochładzana wodą zwykłą. Tak więc w niedalekiej przyszłości podwarszawskie Urle staną się miejscowością uzdrowiskową, ośrodkiem balneologicznym dla Warszawy.
Odwiedzamy starą naszą znajomą, wieżę wiertniczą, „sprawcę” wszystkiego, co się tu będzie działo. Jej sylwetka jest widoczna z szosy wiodącej z Urli do Zawiszyna. Dokoła sielski krajobraz żyt, kartoflisk i słomianych strzech. A same Urle? Czy mają warunki dla wykorzystania wielkiej szansy?
Letnisko Urle ma za sobą przeszło półwieczną tradycję. Znakomite warunki klimatyczne, piaszczyste podglebie, las iglasty, rzeka Liwiec płynąca czystym płytkim nurtem po piaszczystym dnie ściągały tutaj od dawna letników z Warszawy. Znajdował oni pomieszczenie w letnich willach, z których część należała do Zamoyskich, później Kurnatowskich, a część była pobudowana przez okolicznych gospodarzy.
“Pojemność” dzisiejszych Urli wyraża się cyfrą około 2000 letników, tak że tysięczna ludność Urli w sezonie letnim ulega potrojeniu. Poza indywidualnymi willami do wynajęcia dla poszczególnych rodzin jest tutaj także parę społecznych ośrodków wypoczynkowych: dom wypoczynkowy Związku Zawodowego Pracowników Książki, Prasy i Radia, kolonia Ministerstwa Handlu Wewnętrznego pracowników MHM, jednego z przedszkoli warszawskich.
Już w obecnym stanie „uzbrojenie“ handlowe Urll jest niedostateczne. Jeden sklep spożywczy całoroczny w sezonie letnim jest wspomagany przez drugi dodatkowy, ale to wszystko razem — niewiele. Poza tym Urle odwiedzają wozy ogrodnicze, pewną atrakcję zaopatrzeniową mogą stanowić również środowe targi w położonym o 2 km Jadowie, dokąd można, dojechać miejscowym autobusem. Mikroskopijne „Bistro” — to jedyny lokal rozrywkowo-gastronomiczny. Tak więc wobec Urli dzisiejszych, dość prymitywnych staną niemałe zadania: dom zdrojowy, zakłady typu sanatoryjnego, odpowiednia sieć handlowa.
Zaczęliśmy od Urli z uwagi na to, że uważamy się za ich „współodkrywców”. Rzecz jednak bynajmniej na Urlach się nie kończy. Skąd bowiem tutejsze solanki? Otóż obok Warszawy przebiega pasmo głębokich piasków, stanowiąc rodzaj filtrów pod którymi gromadzą się wody solankowe. Pasmo to, na ogół zalesione, ciągnie się mniejwięcej od Magdalenki poprzez Chylice, Konstancin, Otwock i sięga aż do Urli. Zresztą źródła solankowe znajdują się pod Warszawą, można by się do nich dowiercić na przykład gdzieś w pobliżu Pałacu Kultury.
Dotychczas otwarcie źródeł nastąpiło w kilku miejscach: w Magdalence, Skolimowie, Urlach. Istniejącą sytuację geologiczną postanowił wykorzystać Centralny Zarząd Uzdrowisk dla zorganizowania w okolicach Warszawy sieci zdrojowisk, które by mogły służyć mieszkańcom Warszawy dla kuracji profilaktycznych i rehabilitacyjnych.
Sztab fachowców-geologów, balneologów i klimatologów opracowuje szeroki plan, którego realizacja stworzy w okolicach Warszawy zagłębie balneologiczne dla milionowego, a w przyszłości półtora miliomowego miasta.
W następnym artykule będziemy już mogli podać niektóre szczegóły tego planu.
(M. S.)
Stolica – warszawski tygodnik ilustrowany
R. 18, 1963 nr 29
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours