Mieszkam na letnisku na drodze Wileńskiej pod Wołominem w lasku zw. „Sosnówka”, zamieszkałym wyłącznie przez letników. W czerwcu jedno z moich dzieci zachorowało na szkarlatynę, wskutek czego musiałam na 6 tygodni wrócić do Warszawy. W tym samym czasie było w sąsiedztwie kilka wypadków odry i szkarlatyny. Dzieci te były również wywiezione do Warszawy, ale wracały po paru tygodniach. 3-ci Okręg Sanitarny m. Warszawy skrupulatnie zapisał skąd przybyłam z dzieckiem chorym na szkarlatynę, mając zamiar zawiadomić o wypadkach choroby — władze sanitarne w Wołominie w celu jakichś zarządzeń sanitarnych. Tymczasem upłynęło już zgórą dwa miesiące i nikt się nie pokazał z władz sanitarnych Wołomina.
A tu w „Sosnówce” mamy ustępy, śmietniki, studnie w okropnym stanie; wszystko to cuchnie, trudno wieczorem otworzyć okno. Dość powiedzieć, że z letnisk przywozi się dzieci do Warszawy z zakaźnymi chorobami.
Kto tu winien? Czy Okręg 3-ci Sanitarny m. Warszawy? Czy lekarz sanitarny dr. Czaplicki w Wołominie, do którego zwracałam się i który mi powiedział, że nic o niczem nie wie. Nadmienił tylko, że ten kącik „Sosnówka” pewnie do niego nie należy, tylko trzeba się zwrócić do Radzymina.
W każdym razie, jeżeli Okręg 3-ci Sanitarny w Warszawie pisał do władz w Wołominie, a te otrzymawszy takie pismo stwierdziły, że należy je przesłać do Radzymina powinny były, czy władze sanitarne w Radzyminie, czy w Wołominie, być na letnisku „Sosnówka” i zbadać na miejscu warunki. Dodać należy, że dzieci chore na zakaźne choroby, wywiezione z letniska do Warszawy, już wróciły po 2—3 tygodniach do „Sosnówki”, szerząc zarazę, chociaż przepisy wymagają 6 tygodniowej izolacji.
W. Ostrowska
Robotnik – centralny organ P.P.S.
R.31, nr 240
(2 września 1925)
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours