Wiosną 1939 roku, ówczesny właściciel luty Szklanej „Vitrum” przewidując bliskie już rozpoczęcie wojny, zaczął gromadzić na potrzeby produkcyjne huty znaczne zapasy węgla kamiennego. Węgiel gromadzono na placu sąsiadującym z hutą, w miejscu w którym obecnie obok hali produkcyjnej znajdują się magazyny surowców potrzebnych do wytopu szkła. Trzeba dodać, że plac składowy oddzielała od dawnej hali produkcyjnej wąska i krótka ulica biegnąca od torów kolejowych do ulicy Wileńskiej. Ulica ta po wojnie została zawłaszczona przez dyrekcję huty i posłużyła na rozbudowę huty w kształcie obecnym.
Tak więc, na placu składowym, właściciel huty zgromadził kilkaset ton węgla. W kilka dni po wkroczeniu wojsk niemieckich do Wołomina, wojskowe władze Wehrmachtu nie mając żadnej koncepcji wykorzystania huty dla potrzeb wojennych Trzeciej Rzeszy i biorąc pod uwagę, że huta i zgromadzone zapasy węgla są własnością żydowską, a więc w ówczesnym rozumieniu państwa hitlerowskiego, własnością niczyją – wydały przyzwolenie ludności miasta, by zaopatrywała się bezpłatnie w hutniczy węgiel!
Ponieważ nie było innych możliwości zaopatrywania się w opał (przez cały okres wojny i nieco później, ludność Wołomina nie otrzymała w ogóle żadnego opału) przyzwolenie wojennego komendanta miasta, zostało skwapliwie wykorzystane. W przeciągu kilku godzin, na placu składowym pozostało zaledwie trochę miału węglowego.
Można więc stwierdzić, że tak pozornej premii ludność Wołomina nigdy nie otrzymała i należy życzyć miastu i mieszkańcom, by obecnie i w przyszłości – podobna premia nigdy się nie zdarzyła.
Wiosną roku 1940 okupacyjne władze niemieckie zorganizowały wyrąb i wywiezienie na teren Rzeszy kilkunastohektarowego, wysokopiennego lasu sosnowego z terenu Nowej Wsi. Las ten, stanowiący prywatną własność rodziny państwa Słaboszewiczów, stał się łupem wojennym Trzeciej Rzeszy. W przeciągu krótkiego czasu, pod ciosami toporów i pił zapędzonych mieszkańców miasta do tego rabunkowego dzieła, las będący perłą i płucami miasta przestał istnieć.
Pole uprawne i łąki stanowiące wraz z lasem własność państwa Słaboszewiczów, zostały rozparcelowane przez władzę PRL jesienią roku 1944, na podstawie dekretu nowej władzy stworzonej Manifestem Lubelskim – Lipcowym.
Byłem przygodnym świadkiem przydzielania pracownikom państwa Słaboszewiczów trzyhektarowych działek rolnych. Rozmawiałem z obdarowanymi – pamiętam, że z darowizny nie byli zadowoleni i woleliby być w dalszym ciągu pracownikami pana dziedzica. Pamiętam, że starszy syn p. Słaboszewiczów był oficerem 7 pułku ułanów w Mińsku Mazowieckim, zaś córka – prezeską Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej w Wołominie. Bratanica pani Słaboszewicz, panna Walewska, której ojciec był zarządcą majątku Nowa Wieś, była znaną na hipodromach europejskich amazonką. Można ją było spotkać hasającą na polach i łąkach majątku, na pięknym koniu – gniadoszu.
Były to czasy, gdy na terenie obecnie zajmowanym przez Zakłady „Stolarka”, szumiały łany żyta, koszonego kosiarką o napędzie konnym.
Mając nadzieję, że Redakcja „Wieści” udostępni mieszkańcom miasta i okolicy, opisany wyżej fragment dziejów, co być może zainspiruje inne osoby zarażone historią miasta, do napisania uzupełnień odnoszących się do Rodzin państwa Wociechowskich i Nasfeterów, które przecie budowały fundamenty naszego miasta (np. Fundacja ołtarza bocznego w Kościele pod wezwaniem M.B. Częstochowskiej przez p. Helenę i Stefana Nasfeterów).
+ There are no comments
Add yours