Przerażeni mieszkańcy błagają komendanta policji o interwencję
“Zjawa” złożyła wyczerpujące zeznania
Wczoraj w godzinach popołudniowych redakcję “Expressu Porannego” zaalarmował telefon międzymiastowy. Dzwonił Wołomin.
— Allo, tu mówi stały czytelnik. Pisaliście panowie o ukazaniu się Czarnej Damy w Otwocku. Ona tu jest aresztowana. Zaczepiła urzędnika kolejowego, który pod działaniem jej wzroku zemdlał. Policjanci zawiązali Czarnej Damie oczy, żeby ich nie mogła hypnotyzować. Znaleziono przy niej rozmaite narkotyki i zatruty sztylet. Przyznała się do przebywania na cmentarzu Powązkowskim.
Rozumie się, że wiadomość tego rodzaju postawiła cały personel redakcyjny na nogi. Połączyliśmy się telefonicznie z posterunkiem policyjnym w Wołominie, z komendą policji powiatowej w Radzyminie, oraz delegowaliśmy na miejsce wypadku naszego współpracownika. Według zebranych informacyj, sprawa przedstawiła się jak następuje: Ludność Wołomina odznacza się wyjątkową drażliwością. Sława Czarnej Damy dotarła do tego miasteczka i wywołała niemniejsze zaciekawienie, niż w Otwocku. Mimowolnym sprawcą aresztowania „zjawy” okazał się 17-letni Nuta Gelbfisz, młodzieniec nie umiejący panować nad nerwami.
Przechodząc w pobliżu bóżnicy, Nuta spotkał się oko w oko z wysoka brunetką, ubraną w czarny strój z welonem. Spojrzała nań przenikliwemi oczyma i chciała coś przemówić, ale młody Gelbfisz nie czekał na ciąg dalszy, tylko pomknął jak zając do rodzicielskiego domu i dzwoniąc ze strachu zębami, opowiedział o niezwykłem spotkaniu. Wkrótce cały Wołomin wiedział o zjawieniu się Czarnej Damy. W cichem miasteczku zawrzało, jak w ulu. Zelektryzowana ludność wyległa na ulicę i żywo gestykulując, jęła omawiać grozę położenia.
Takich, co widzieli Czarną Damę znalazło się więcej. Ten spotkał ją w pobliżu przystanku kolejowego, ów widział jak wchodziła do domu, gdzie mieszka dentysta, inni znów przypomnieli sobie, że zauważyli ją idącą pod rękę z jakimś mężczyzną. Po burzliwych naradach obywatele wołomińscy wybrali delegację, która udała się do komendanta posterunku policyjnego z prośbą o zażegnanie niebezpieczeństwa. Dzielny funkcjonariusz usiłował uspokoić wzburzone umysły, ale wobec nalegań i błagań, zdecydował się wysłać na miasto patrol. Przewodnikiem został młody Nuta Gelbfisz.
Po godzinnem błądzeniu spotkano czarno ubraną kobietę w towarzystwie mężczyzny. Na jej widok przewodnik Nuta dał susa w lewo i ukrył się za parkanem. Na ulicy powstało niesłychane zamieszanie. Policjanci zatrzymali nieznajomych i poprosili o dowody osobiste. Czarna Dama pokazała paszport na nazwisko Fajgi Galanter, a jej kompan przedstawił się jako Szymon Frydman, krawiec. Zeznania młodych ludzi okazały się zupełnie zgodne. Oto panna Fajga wybrała się z narzeczonym Szymonem do Białegostoku. Zaledwie wsiadła do pociągu na dworcu Wileńskim, rozbolał ją ząb do tego stopnia, że postanowiła wysiąść w Wołominie, udać się do dentysty i odjechać następnym pociągiem. Po zatruciu zęba, młoda osoba wyszła na ulicę, a nie znając drogi do stacji chciała o to zapytać spotkanego młodzieńca, który na jej widok uciekł co ją niepomiernie zdziwiło.
Nie potrzebujemy dodawać, że bojaźliwym efebem był Nuta Gelbfisz.
Zakochana para udała się w dalszą drogę.
Express Poranny
R. 3, 1924, nr 69
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours