We wsi Kobyłka za Pragą zmarła w tych dniach ś. p. Józefa Orsaghowa w weku lat 83. Zacna ta słowaczka z pochodzenia, była wdową po założycielu znanej firmy “Bracia Orsagh”, która ongi, kiedy to jeszcze po całej Polsce i Litwie wędrowali niesłusznie zwani “węgrzy” z towarem na plecach, zaopatrywała słowaków w norymberszczyznę, galanterję, popularne książki, kalendarze, nuty fortepianowe dla panienek zaściankowych i t. p. rzeczy.
W Kobyłce słowak już zaaprowizowany w Warszawie, miał rodzaj gospody, w której pod opieką pani Orsaghowej, tchu nabierał do włóczęgi po pólnocno-wschodniej dzielnicy Polski. Inna taka gospoda istniała w Kałuszynie, gdzie gromadzili się również mieszkańcy słowaczyzny węgierskiej lecz uprawiający wyłącznie kunszt weterynaryjny (“misiarze”). Kupcy przychodzili głównie z komitatu trenczyńskiego, konowały z turczańskiego. Dziś wszystko to należy już do przeszłości. Rozwój handlu po miasteczkach, ułatwiona komunikacja, sklepy Towarzystw wiejskich i wzmożona pomoc weterynaryjna były grobem dla domokrążnego przemysłu słowackiego.
Przegląd Wieczorny
1925, № 72
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours