Plan rosyjskiego dowództwa, który obecnie jest nam dokładnie znany, polegał przede wszystkim na opanowaniu Warszawy. To stanowiło zarówno strategiczny, jak i polityczny cel całej wojny. Toteż główną uwagę bolszewicy zwrócili na tereny położone na wschód od Pragi. Tu schodziły się linie komunikacyjne od wschodu, zwłaszcza szosy Brześć-Warszawa i Bialystok-Warszawa. I tu należało się z ich strony spodziewać się najsilniejszego natarcia. Ponieważ Radzymin leżał pomiędzy liniami: dawną niemiecką, która biegła od ujścia Świdra do Wisły wzdłuż rzeki Mieni, po tym linią wzgórz na wschód od Rembertowa, przez Pustelnik do fortu Beniaminów i dalej do Buga, a linią obronną wybudowaną przez nasze wojska, idącą od Wiązowny przez Leśniakowszczyznę aż do rzeki Rządzy i wzdłuż niej aż do ujścia do Bugu, gdzie łączyła się z linią niemiecką, — posiadanie Radzymina odgrywało bardzo poważną rolę obronną.
Radzymin posiadał cały szereg murowanych domów, cegielni, fabryczek, które dawały podstawę obronie przyczółka i stanowiły jak gdyby całą sieć małych fortów, z których zabarykadowani żołnierze pod dowództwem oficerów i podoficerów, mając dostateczną ilość karabinów maszynowych i amunicji, mogli prowadzić bezwzględną obronę tego przyczółka.
Plan Naczelnego Wodza, powzięty decyzja z dnia 6 sierpnia 1920 r., polegał przede wszystkim na obronie Warszawy przez armie północnego frontu generała J. Hallera oraz uderzeniu grupy manewrowej pod dowództwem Marszałka Piłsudskiego z nad Wieprza. Ale atak ten nie mógł być wcześniej rozpoczęty, jak 16 sierpnia 1920 r. Do tego czasu na przedpolach Warszawy musiała trwać bezwzględna walka, żeby nie dopuścić do przerwania się przeważających sił bolszewickich. Toteż dnia 13, 14, 15 i 16 sierpnia rozgorzała się walka o Radzymin.
Bolszewicy skoncentrowali tu olbrzymie siły. Stawiali wszystko na jedna kartę. Przybyła nawet z głębi wschodniej Syberii, z rejonu Anczyńska, odległego o 6.000 km. od Warszawy, specjalna „udarnaja” 27 dywizja pod dowództwem Putny z wymalowanymi hasłami: „Dajosz Warszawu”! Zgrupowane na tym odcinku dywizje wprost prześcigały się w walkach, każda bowiem z nich pierwsza chciała wejść do Warszawy. Walka była prowadzona z wielka energia i stanowczością oraz zrozumieniem sytuacji i umiejętnością, której często brakowało dowództwu bolszewickiemu.
Bolszewicy uwalali swój cel prawie za osiągnięty. Droga do Warszawy była wolna. Chodziło tylko o czas potrzebny do przedarcia się. Tymczasem nasza sytuacja była znacznie gorsza. Trwający od sześciu tygodni odwrót wyczerpał wszystkie zasoby fizyczne wojska. Nocne marsze, bezustanne potyczki powodujące napięcie nerwów, wpływały bardzo ujemnie psychikę zarówno oficerów, jak i szeregowych. Oddziały topniały wskutek chorób, wycieńczenia i dezercji. Ale stan moralny zarówno oficerów, jak i szeregowych był bardzo dobry. Trzeba jednak przyznać, że entuzjastyczny napływ ochotników, zwłaszcza rekrutujących się spośród włościan i robotników, którzy zapełniali opuszczone szeregi, wpływał bardzo dodatnio na podniesienie ducha. Zaczęło się utrwalać przekonanie, że dalej odwrotu niema!
W tym pamiętnym czasie dowodziłem pułkiem Strzelców Grodzieńskich Stefana Batorego, który sam sformowałem i zorganizowałem. Od 21 lutego pułk brał czynny udział we wszystkich bojach, wchodząc w skład 1 Lit. Białoruskiej Dywizji. W dniu 12 sierpnia w drodze z Wyszkowa do Radzymina dostałem rozkaz rozlokowania się w Pustelniku na dłuższy odpoczynek, albowiem dywizja nasza została przeznaczona do odwodu 1. Armii.
13. sierpnia już od świtu słychać było w okolicach Radzymina silną kanonadę. W ciągu dnia 21 „udarnaja“ dywizja sowiecka przejawiała bardzo czynną działalność, a wieczorem zaatakowała wzdłuż szosy z Wyszkowa na Radzymin nasz 46 pp. Pod natarciem przeważających sil bolszewickich pułk zmuszony był wycofać się na drugą linię obronną, a nasza artyleria wskutek niekorzystnego terenu nie mogła wspierać piechoty. W ten sposób bolszewicy zajęli Radzymin.
W nocy z 13 na 14 sierpnia bolszewicy ruszyli naprzód, a ich czołowe oddziały podeszły pod Słupno i Wólkę Radzymińską. Warszawa była w niebezpieczeństwie: był to, zdaje się, dla Warszawy najbardziej krytyczny moment.
Dnia 14 sierpnia przez Pustelnik zaczęły przechodzić w nieładzie bandy cofających się dezerterów i taborytów. Paniczny odwrót pomieszanych oddziałów przejmował zgrozą i wywierał przykre wrażenia na żołnierzy mego pułku. Natychmiast zameldowałem do sztabu dywizji i sztabu brygady oraz zarządziłem bojowe pogotowie mego pułku. O godzinie 16 przyjechał do pułku dowódca
dywizji generał Rządkowski. W jego obecności przemówiłem do żołnierzy ustawionych w bojowym rynsztunku:
— „Żołnierze! 46 pp. wycofał się na drugą linię obronną. Radzymin zdobyli bolszewicy. Wy musicie odebrać Radzymin! Pamiętajcie, że to bitwa o Warszawę, stolicę i serce Ojczyzny! Dalej! Niema odwrotu! Pójdźmy naprzód”!
1 dywizja Lit.-Biał. otrzymała polecenie odebrania Radzymina. W tym celu z pułków Grodzieńskiego i Wileńskiego stworzono II brygadę pod dowództwem ppłk. Rybickiego. Były to dwa najdzielniejsze pułki bojowe, składające się przeważnie z samych ochotników Kresów Wschodnich. Wszystkie stanowiska zajmowali w nich kresowcy, ludzie wytrwali i silni duchem, na których zawsze można było polegać. Szczególnie wybitną jednostką był dowódca brygady, ppłk. Rybicki, znany ze swego męstwa i talentu. Do brygady dodano 1 dyw. art. poi. i szw. uł. Grodzieńskich. Po uprzednim przygotowaniu artyleryjskim brygada ruszyła do natarcia.
Pułk Grodzieński szybko przeszedł przez Słupno niemal bez strzału, w rejonie Cegielni został ostrzelany przez nieprzyjaciela. II baon pułku energicznym natarciem zdobył Cegielnię i popędził wroga na Aleksandrów. 7-ma kompania pod dowództwem por. Kuferskiego pierwsza weszła do Aleksandrowa, biorąc do niewoli jeńców i karabiny maszynowe. Za ten czyn bojowy por. Kuferski został odznaczony orderem “Virtuti Militari”.
O godz. 12 pułk Wileński zajął Radzymin. W tym czasie 27 dyw. sowiecka (Putny) zaczyna natarcie na szw. uł. Grodzieńskich, kryjący lewe skrzydło brygady i zmusza go do cofnięcia się. 243 pułk sowiecki uderza na III baon i zachodzi na tyły III i II baonu. Jednocześnie z frontu zaczyna nacierać wzmocniona odwodami 21 dyw. sowiecka na Radzymin. Niewspółmiernie większe siły nieprzyjacielskie zmuszają II baon Grodzieńskiego pułku do wycofania się z Aleksandrowa i Wileński pułk z Radzymina. Trudny nadzwyczaj odwrót umożliwił por. Tomaszewski, który, wytoczywszy baterię, kartaczami powstrzymał i odrzucił nacierających bolszewików. Pułk Grodzieński ponownie obsadził Słupno, lecz nie mógł długo utrzymać się, gdyż z lewej strony nacierała 81 brygada sowiecka, a cofający się pułk Wileński odsłonił prawe skrzydło.
W krytycznym momencie do Wileńskiego pułku przyszedł z karabinem w ręku gen. Rządkowski, dowódca dywizji, by podnieść ducha żołnierzy walczących z dziesięciokrotnie przewyższającym liczebnością nieprzyjacielem. Chociaż II brygada nie odebrała Radzymina, jednakże swą brawurą, zaciętością, uporem załamała rozpęd nieprzyjaciela i nie dopuściła do marszu szosą wprost na Warszawę. Dywizje sowieckie 21 i 27 zmuszone zostały na obejście Warszawy z północy, omijając pułk Grodzieński.
W nocy z dnia 14 na 15 sierpnia ogólne kierownictwo w walkach pod Radzyminem objął Żeligowski. W nocy 81 brygada sowiecka, próbowała przedostać się na nasze tyły, lecz spotkawszy się z atakiem 10 dyw. piech. o świcie cofnęła się do Wólki Radzymińskiej, gdzie została zaatakowana przez 28 pp. i baon pułku Grodzieńskiego. Wólka kilka razy przechodziła z rąk do rąk. Gdy wysłałem na pomoc jeszcze jeden baon pułku, bolszewicy nie wytrzymali i cofnęli się na półn.-wschód.
Dnia 15 sierpnia o godz. 6 pułki Grodzieński i Wileński w poprzednim ugrupowaniu z dodaniem czołgów rozpoczęły natarcie wzdłuż szosy na Radzymin. W oznaczonej godzinie pułki szybko poszły naprzód. I pułk Wileński wsparty czołgami ponownie zajął Radzymin. W ten sposób II brygada dyw. Lit. – Biał. po raz drugi odebrała Radzymin. Popołudniu jednak wojska bolszewickie wznawiają natarcie. 21 dywizja sowiecka uderza na Radzymin i zmusza pułk Wileński do ponownego opuszczenia miasta i cofnięcia się w rejon Cegielni. Dopiero w tym czasie nadchodzą z lewej strony spóźnione posiłki 10 dyw. piech. i obsadzają skraj lasu na zachód Mokrego. Walka umiejscawia się. Wszystkie natarcia wroga zostają krwawo odparte.
Wieczorem nadchodzi rozkaz dowódcy brygady o nowym decydującym natarciu na Radzymin — Karczew aż do osiągnięcia okopów pierwszej linii. Jednocześnie nadchodzą wieści, że armia gen. Sikorskiego już 14 sierpnia rozpoczęła ofensywę, pomyślnie rozwijającą się, co wpływa bardzo dodatnio na stan moralny przemęczonych ciężkimi bojami żołnierzy.
Gdy nasza artyleria otworzyła silny ogień przeważnie na Radzymin i linię bojową nieprzyjaciela, gdy skuteczność działania artylerii była widoczna, żołnierze z uśmiechem oczekiwali ostatecznej rozprawy. O godz. 19 pułki z wiarą w zwycięstwo poszły naprzód. Nasza artyleria cały czas wspierała natarcie. Przy zbliżaniu się pułku Grodzieńskiego do Radzymina wyczuwało się, że ogień słabnie. Bolszewicy oddali Radzymin bez oporu. Pułk był tak wyczerpany fizycznie, że nie mógł nacierać dalej. Została zarządzona zbiórka i odpoczynek. Ale już o godz. 23 poprowadziłem pułk z Radzymina w kierunku na Kraszew. Nadeszła ciężka chwila dla wojsk sowieckich. I baon uderzył na tyły 80 bryg, sowieckiej, atakującej w tym czasie 1 bryg. dyw. Lit. – Bial. i zdobył Kraszew, do którego wkroczyła, jako pierwsza, 4 kompania tegoż baonu idąca w straży przedniej pod dowództwem por. Sobieszczańskiego. Zaskoczone atakiem pułki 80 brygady sowieckiej zaczęły się w nieładzie cofać. 237 pułk, cofając się na Kraszew, został rozproszony ogniem karabinów maszynowych. Tak również został rozproszony pułk kawalerii sowieckiej, który usiłował ratować sytuację. Na odcinku Kraszewa zdobyliśmy ogromną ilość jeńców, sprzętu wojskowego, magazyny mundurowe i kuchnie połowę.
Rankiem 16 sierpnia 79 i 81 brygady 27 dyw. sowieckiej (Rutny) poprowadziły natarcie z rejonu Dybowa wzdłuż szosy na Radzymin. W tym samym czasie nasza 10 dyw piech. musiała zmagać się z 21 dyw. sowiecką w rejonie Mokrego. Wskutek tego 1 baon swego pułku zostawiłem w odwodzie, a 111 baon z Radzymina skierowałem w kierunku szosy na Dybów. Trzy samochody pancerne, ostrzeliwując silnym ogniem karabinów maszynowych, już niemal docierały do okopów tego baonu, sytuacja stawała się bardzo krytyczna i zmuszony byłem wysiać na wsparcie 1 baon, oraz z Radzymina d-ca brygady wysiał czołg, który ogniem działowym uszkodził jeden samochód pancerny, dwa zaś inne zmusił do szybkiego odwrotu. Pod silnym ogniem naszej piechoty i działowym czołga, oddziały sowieckie zmuszone zostały do cofnięcia się do okopów.
O godz. 10 bolszewicy znowu zaczęli nacierać od strony Dybowa i zmusili 111 baon do cofnięcia się aż do cmentarza radzymińskiego. Tam przyszły na pomoc dwie kompanie 30 pp., które wspólnie z 111 baonem pułku Grodzieńskiego odrzuciły bolszewików na Dybów, a I d. a. p. silnym ogniem rozprószył ich. Po południu z punktu obserwacyjnego dostrzegłem, że w rejonie Dybowa ponownie zbierają się bolszewicy. Na rozkaz dowódcy brygady I. d. a. p. otworzył huraganowy ogień po bolszewikach. Celnie wymierzone pociski wprost zasypywały oddziały bolszewickie, robiąc straszliwe spustoszenie w szeregach. Obserwatorzy zagraniczni (francuz i anglik), którzy z tego punktu obserwowali działalność artylerii, bardzo cieszyli się z tej porażki wroga, a oficer francuski aż skakał z radości. Na mój rozkaz pułk Grodzieński przy wsparciu 6 czołgów ruszył naprzód. Brygady sowieckie nie wytrzymały tego natarcia i wycofały się w nieładzie z rejonu Dybów — Karczew. Pułk Grodzieński zajął okopy pierwszej linii. Wkrótce 10 dyw. piech. zdobyła Mokre. W taki sposób bitwa o Warszawę została wygrana na całej linii. Po zaciętych walkach 14/15 sierpnia o zdobycie Radzymina, bolszewicy byli już tak wyczerpani, że natarcia 16 sierpnia nie miały już tego rozpędu, a siła uderzeń była bardzo słaba.
Zwycięstwo swoje w bitwie o Warszawę pułk Grodzieński opłacił krwią przeszło stu zabitych i rannych. Pułk Grodzieński za bój radzymiński otrzymał 10 orderów „Virtuti Militari” i 27 „Krzyżów Walecznych”.
Po zakończonej wojnie Wielki Marszałek Józef Piłsudski osobiście udekorował sztandar pułku Strzelców Grodzieńskich orderem „Virtuti Militari“. Ja jako dowódca pułku — zostałem przedstawiony do awansu na pułkownika, albowiem order „Virtuti Militari“ już otrzymałem za bój 24/25 czerwca pod Wielką Czernicą za rzeką Berezyną.
W dniu 28 października 1928 r. dla uczczenia poległych została wmurowana w bramie cmentarza radzymińskiego biała tablica marmurowa, ufundowana przez korpus oficerski 81 pułku Strzelców Grodzieńskich, taką bowiem nazwę nosi obecnie dowodzony wtedy przeze mnie pułk. Napis na tablicy brzmi słowami Jana z Czarnolasu:
Tuśmy się mężnie prze Ojczyzny bili
I na ostatek gardła położyli.
Nie masz przechodniu łzy nad nami tracić:
Taką śmierć mógłbym sam drogo zapłacić.
Gen. brygady Bronisław Bohaterewicz
Ochotnik
jednodniówka Związku b. Ochotników Armii Polskiej,
uczestników walk o niepodległość 1914-1921
rok 1938
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours