To cud, że cały pociąg nie wyleciał w powietrze.
Danuta Dymińska, mimowolna sprawczyni wybuchu, który w ubiegły poniedziałek zabił 1 osobę i poranił 30 osób w pociągu do Wołomina, przebywa jeszcze w szpitalu. Stan jej nie budzi obaw. Śledztwo prowadząne przeciw Dymińskiej wykazało, że tragicznego dnia wiozła ona 10.000 sztuk korków do straszaków, a nie 1.500 — jak początkowo twierdziła. Dymińska zajmuje się stale wyrobem korków do straszaków.
Dymińska posiada oficjalny patent na wyrób zabawek, wydany przez Urząd Skarbowy w Rembertowie. Urząd ten jednak nie zadał sobie trudu, aby dowiedzieć się, jakie mianowicie zabawki Dymińska wyrabia. Tymczasem Dymińska świadomie przekraczała przepisy, obowiązujące przy fabrykacji korków do straszaków, używając zamiast nieszkodliwej siarki — zabronionego i łatwo zapalnego fosforu. Milicja podczas rewizji w mieszkaniu Dymińskiej w Ząbkach, przy ulicy Obrońców 10, znalazła kompletnie wyposażony warsztat oraz większą ilość fosforu którego nie ma w wolnej sprzedaży.
Aresztowano wspólniczkę Dymińskiej, Chmielewską, zamieszkałą również na Obrońców, Obie kobiety odpowiedzą za przekroczenie z 216 artykułu Kodeksu Karnego. Grozi im do 5 lat więzienia.
Wieczór
R. 3, 1948 nr 290=736 (20 X)
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours