Aby Huragan przestał być zefirkiem

Przed kilkoma dniami by liśmy uczestnikami walnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego KS Huragan Wołomin. Sprawozdanie składane przez ustępujący zarząd nie napawało optymizmem. Klub pracujący na terenie 22-tysiccznego miasta, klub jeszcze przed kilkoma laty rozwijający ożywioną działalność i należący do czołówki wojewódzkiej, dziś posiada tylko 3 sekcje — piłki nożnej, koszykówki i siatkówki, a w nich zaledwie 69 czynnie uprawiających sport członków.

Gdzie należy szukać przyczyn, że wołomiński Huragan stał się zefirkiem? Przecież w Wołominie nie brakuje młodzieży. Miasto posiada obiekty sportowe w Woj. Ośrodku Szkolenia Sportowego, jakich zazdrościć mu mogą dziesiątki kilkakrotnie większych miast w całym kraju. Główna przyczyna marazmu naszym zdaniem tkwi w pozostawieniu sportowców samych sobie przez mających mu patronować kolejarzy.

Należąc do Federacji Klubów Sportowych „Kolejarz” Huragan pismem swego zarządu zwracał się do POP i rady zakładowej przy PKP w Wołominie o pomoc organizacyjną. Prośba pozostała bez odpowiedzi, we władzach klubu nie ma ani jednego pracownika PKP, a więzy z tym pionem ograniczają się jedynie do otrzymywania z Federacji „Kolejarz” dotacji rocznej na działalność w wysokości 105 tys. zł. Nie wykazują zainteresowania swoim klubem i pozostałe zakłady pracy istniejące na terenie miasta, jak Huta Szkła, PBT, PSS, Przedsiębiorstwo Elektryfikacji Wsi i inne. Podczas dyskusji z żalem mówiono o całkowitym braku troski o losy Huraganu ze strony Miejskiej Rady Narodowej, bez ukrywanej zazdrości wskazując choćby na MRN w Jeziornie, która zagadnieniom rozwoju kultury fizycznej, sportu i turystyki poświęciła specjalne plenum.

Nie byłaby pełna lista odpowiedzialnych za tak poważne obniżenie lotów przez Huragan, gdybyśmy nie obarczyli nią ostatniego i poprzednich zarządów klubu. Tajemnicą poliszynela jest to, że w sekcji piłki nożnej nie działo się ostatnio dobrze. Trzeba było wielkiego wysiłku, by na mecz o mistrzostwo klasy A skompletować pełną jedenastkę. Były wypadki, jak np. podczas spotkania w Rembertowie z Kadrą, że na boisku zjawiało się tylko ośmiu zawodników, a gdy jeden z nich uległ kontuzji, sędzia odgwizdywał walkower na korzyść przeciwnika. Na palcach można było policzyć treningi, na których był komplet piłkarzy. Przeważnie na zajęciach zjawiało się ich nie więcej jak 5 czy 6. Reszta obserwowała wysiłki swoich kolegów… z trybun otaczających płytę boiska. Zarząd klubu nie potrafił być jednak konsekwentny wobec swoich niezdyscyplinowanych zawodników. Zamiast w przypadkach powtarzającej się niczym nie usprawiedliwionej absencji na meczach i treningach, ukarać niesfornych dyskwalifikacją, uciekano się do próśb i perswazji. Były one jednak widocznie nie przekonywające.

Siatkarze i koszykarze pracowali znacznie lepiej od futbolistów i sukcesy ich były, rzecz oczywista, poważniejsze. Jest to przede wszystkim zasługa ofiarnych działaczy: Cudnego, Piotrowskiego, Pyrzanowskiego i Glazy. Ale i tu na przykład spore zastrzeżenia wzbudzał styl zajęć, w prowadzonej przez Pindelskiego, młodzieżowej szkółce piłki siatkowej. I w tym przypadku działacze nie zdobyli się na zajęcie niedwuznacznego stanowiska.

Wspomnieliśmy, że Wołomin szczyci się posiadaniem WOSS, dysponującego urządzeniami i sprzętem potrzebnym do uprawiania wielu dyscyplin sportu. W dodatku uchwałą Prezydium WKKFiT miejscowy klub posiada prawo bezpłatnego korzystania ze wszystkich obiektów i sprzętu WOSS. Jest wśród nich piękna hala. Ongiś Huragan posiadał wcale niezłą sekcję bokserską. Dziś z niej nie pozostało śladu, a miejscowa publiczność może tylko od czasu do czasu oglądać „gościnie” mecze klubów z innych miast mazowieckich lub stolicy, które chętnie wykorzystują wołomińską halę dla organizowania spotkań dla swoich pięściarzy. Są w Ośrodku wszelkie warunki do uprawiania podnoszenia ciężarów, gimnastyki, mogą korzystać z jego obiektów lekkoatleci. Niestety nie ma takich sekcji w klubie. I to chyba nie z tej przyczyny, że w Wołominie brak entuzjastów tej dyscypliny sportu. Na pewno jest ich wielu, tylko działacze klubowi nie potrafili do nich dotrzeć.

Dowiedzieliśmy się, ze sprawozdania ustępującego zarządu o współpracy z Międzyszkolnym RS „Błękitni”. Nie jesteśmy przekonani, żeby była ona rzeczywiście ścisła, bo wtedy w Huraganie byłoby nie 69, a co najmniej o 100 więcej członków. Wydaje się, że trzeba poza MKS szukać dróg bezpośrednich kontaktów ze szkołami, z nauczycielami wf, z organizacjami młodzieżowymi.

Walne zebranie wybrało nowy zarząd Huraganu, który ukonstytuował się następująco: prezes — Zbigniew Samojluk, wiceprezesi Tadeusz Rosochacki i Miron Cichecki, sekretarz Cichocki, skarbnik — Dmowski, członkowie zarządu — Kozłowski, Cudny, Jędrzejewski, Żuławnik i Zieliński. Nie są to nazwiska nieznane w mazowieckim świecie sportowym. Większość ich posiadaczy ma za sobą pięknie zapisaną kartę społecznego działacza kultury fizycznej. Napawa to nadzieją, że może oni zdołają przywrócić, kierowanemu obecnie przez siebie klubowi blask dawnej świetności. Nie zdołają jednak dokonać tego sami. Muszą spotkać się z pomocą i życzliwością wszystkich tych, którym nieobce są sprawy wychowania młodzieży. (o)

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.