Korespondencja własna „Wyzwolenia”.
Jednej soboty w miesiącu lipcu wybrałam się w odwiedziny w te strony kraju, gdzie w roku 1906 jaśniejszym płomieniem gorzał duch ludowy, gdzie żyli wybitni jego wyznawcy, gdzie powstał Związek Młodej Polski i niezapomniana w dziejach młodego ruchu ludowego „Siewba”. Ciekawa byłam zobaczyć zbliska, co się tam dzisiaj dzieje. Spostrzeżenia moje robiłam ze wsi kościelnej Postoliskach, która w tym roku obchodziła smutną uroczystość, bo pogrzeb wiejski „chłopa działacza”, redaktora „Siewby” Jana Kielaka. Tysiące ludzi żegnało, odprowadzając go na cmentarz postoliski, który mieści innego wielkiego pracownika ludowego, poetę-ludowca Jana Adamowicza-Pilińskiego. Na tym cmentarzu pod jednym kamieniem śpią snem wiecznym razem prochy dwuch przyjaciół, wyznawców jednych zasad i pragnień; dawnego kierownika literackiego „Siewby” i redaktora tego pisma, których za życia łączyła gorąca wypróbowana przyjaźń, a po śmierci złączył ich wspólny kamień grobowy. Śpijcie snem spokojnym pracownicy za Wolność i Lud, a Wasza mogiła niech będzie jedną z tych, które do nowego życia i trudu budzą młode pokolenia i wskazują im drogę prostą, jak miedza polna, a pewną, jak słowa przysięgi prawego człowieka.
Czy jest kto w tej okolicy, kto mowy tej bratniej mogiły słucha i według jej wskazań żyje? Rozumie się, że są. Ruch oświatowy w tej okolicy jest dość rozbudzony. W samych Postoliskach dzielnie nad podtrzymaniem go i dalszym rozwojem pracuje młody, ruchliwy nauczyciel Feliks Tarczyński, wychowaniec Seminarjum Siennickiego. Organizuje on młodzież i starszych. Dzięki jego zdolnościom organizacyjnym i poczuciu obywatelskiemu powstały tam w tym roku: Koło Pol. St. Lud. i Koło Młodzieży, które ma bibliotekę, trupę teatralną, grającą często dobrane komedyjki. Nie zaniedbuje też sprawy kształcenia młodzieży. Prowadził z niemi w zimie kursy dla dorosłych, oraz różne odczyty i zebrania. Obecnie młodzież ta zorganizowała się w straż ogniową. Koło to liczy 46 młodzieńców dobrze wygimnastykowanych i pod względem przygotowania społecznego dość daleko posuniętą w ideowym uświadomieniu. Świeżo straż na swoje potrzeby zorganizowała przy życzliwym poparciu całego ogółu loterją fantową, a ta, tak dobrze się udała, że wynik kasowy jej wyniósł około 600 rb. Strażacy obecnie zaczęli budować szopę na pomieszczenie narzędzi w pobliskiej wsi Chrzęsne. W Chrzęsnem, z którego pochodzi przeważna ilość młodzieży, a które jest wsią parę razy większą od Postolisk powstaje „Dom Ludowy”. I już się tam ludzie krzątają koło tej ważnej w życiu każdej rozbudzonej wsi placówki.
Warto jeszcze zaznaczyć, jak mnie zszedł czas wśród Siewbiarzy. Ponieważ stosunki pocztowe z Chrzęsnem i z Postoliskami są opłakane, więc przyjechałam w sobotę rano, aby p. Tarczyńskiemu dać czas na powiadomienie ludzi o mojej bytności. Przed wieczorem poszłam do Chrzęsnego, które zawsze jest radością moich oczu, bo rzadko się widuje wsie gospodarskie tak piękny mające wygląd. Zagrody porządne, chaty duże z ganeczkami, ładne sady wychodzące już na pola, dużo kwiatów i to takich jakie się tylko w dworskich ogrodach spotyka, sporo pasiek i wszędzie staranność i zamiłowanie ładu. W Chrzęsnem odwiedziłam dwie rodziny Kielaków i na wieczór wróciłam do Postolisk. Tam czekała już młodzież z koła, owi dzielni strażacy, którzy mimo, że cały dzień zajęci byli pracą dość uciążliwą, bo zwózką drzewa do kolei, przybyli, by posłuchać pogadanki treści oświatowej na temat Związku Młodzieży Ludowej. Naturalnie, widząc ich dość duże wyrobienie postawiłam im za wzór młodzież filarecką z czasów Mickiewicza radząc, by sobie sprowadzili książkę napisaną przez prof. Mościckiego p. t. „Promieniści” (cena złp. 5 skład główny u Gebethnera i Wolffa w Warszawie).
Nazajutrz była niedziela. Do szkoły, która jest tuż obok plebanji, napływał tłum ludzi po odbiór fantów z loterji, która poprzedniej niedzieli się odbywała na rzecz straży ogniowej. Było pole do robienia spostrzeżeń i do stwierdzenia, jak dobry stosunek łączy młodą parę nauczycielską z ludem. Szkoła w Postoliskach, poza nauką szkolną, jest tem, czem szkoła ludowa być powinna, a więc małym biurem pracy społecznej dla okolicy. Mnie niedziela zeszła na poważnej poufnej pogawędce ze starszemi Siewbiarzami z Zarządu Koła Stronnictwa Ludowego, które jakieś 2 miesiące temu tutaj powstało. Narady te trwały do późnego wieczora, w przerwach przyglądaliśmy się próbie straży ogniowej, która ratowała bardzo sprawnie stodołę sąsiedzką, a wreszcie szkołę. Na ten popis wyszedł i prezes straży ks. proboszcz Koskowski. Poznaliśmy się i na dłuższą po gawędkę o pracy społecznej zaszłam na plebanje.
Ksiądz zajęty jest budową wspaniałego, do katedry miejskiej podobnego, kościoła. Od proboszcza tego dowiedziałam się, że chce na zimę zorganizować kursy dla kobiet wiejskich i pytał się jak to robić. Chodząc po plebańskim pięknym dobrze utrzymanym sadzie, dowiedziałam się od proboszcza, że owoc letni poza małym wymiarem idzie na opłacenie kosztów wpisu za jednego kleryka z tej parafji, który jako syn biednego wyrobnika nie mógłby się na taką opłatę zdobyć. Po miłej, pełnej głębszego znaczenia, pogawędce z postoliskim proboszczem o miejscowych stosunkach, wróciłam do małego, silnie zapadłego dworku, gdzie dotąd mieści się szkoła, na dalszą pogawędkę z „ludowcami”, przybyłemi ze stron dalszych. W przerwach zaglądaliśmy do klasy, która ma małą scenkę i szafkę biblioteczną. Klasa ta, choć ciasna i niska, ale czysto obielona i schludnie utrzymana, służy Kołu Młodzieży za tymczasowy „Dom Ludowy”. Tej niedzieli po próbie gaszenia ognia strażacy z Koła robili tam próbę komedyjki, którą grać mieli w następną niedzielę oraz próby chóru i deklamacji. Starsi zaglądali do nich i pytali się serdecznie o ich sprawy. Nie obeszło się i bez ofiar w naturze na młodą straż, bo jeden z „ludowców” ofiarował część wozu i zaraz wybrano delegata z młodych, który miał się zająć sprowadzeniem tej ofiary.
W takiej miłej i zgodnej pracy spędziłam wśród „Siewbiarzy” z okolic Tłuszcza 2 dni. A, że każdy taki zakątek, który już życiem bujniejszem żyć zaczął, ma plany na dalszą metę, więc z nadejściem zimy i Podstolanie myślą o zorganizowaniu 1 miesięcznego kursu rolniczego i społecznego w Tłuszczu. To zrobią starsi Siewbiarze, a dziś „ludowcy” dla swoich przyszłych następców t. j. dla młodzieży zorganizowanej dzisiaj w Koło młodzieży i straż ogniową. Słowem żywem i drukowanem wedle moich skromnych sił pokrzepiłam ich do pracy, którą tak porządnie prowadzą.
Stefanja Bojarska
Wyzwolenie – dawniej Polska Ludowa
pismo tygodniowe ludu polskiego, polityczne, oświatowe, gospodarcze i społeczne
1917, nr 40, 7 października

Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours