Nazwał starostę złodziejem

Niezwykle sensacyjnie wypadły zeznania starosty Morawskiego. Oskarżył on Blicharza, że udając „sanatora”, należy do antyrządowej partii ludowej, buntuje w sądzie chłopów i jest sprawcą zajść w Jadowie. Tego już było za wiele. Sekretarz Blicharz nie wytrzymał i zaczął odczytywać  stos dyplomów, jakie otrzymał za zasługi dla obecnego rządu w charakterze komisarza skarbu narodowego, komendanta P.O.W. i t.d. Przed sądem przewinęło się około 20 świadków, którzy wnieśli do sprawy wiele humoru, ujawniając groteskowe kulisy wzajemnych antagonizmów. Jedni świadkowie usiłowali zdyskredytować prawomyślność Blicharza, natomiast inni dowodzili, że kiedy obecny 32-letni starosta Morawski chodził w krótkich spodniach, to sekretarz Blicharz już brał czynny udział jako kierownik miejscowego POW.

15 minut pod wodą

W sądzie grodzkim w Wołominie toczył się proces Romana Witkowskiego i Leona Zawadzkiego, oskarżonych z art. 251 k. k. (samowola). Mianowicie obaj oskarżeni zmusili aplikanta […]

Afera banku w Wołominie

Afera banku w Wołominie
Gazeta Polska : pismo codzienne, R.5, nr 150 (1 czerwca 1933)

Wczoraj zakończył się proces burmistrza m. Wołomina, Mieczysława Czajkowskiego, obrońcy prywatnego Antoniego Kępińskiego i obywatela ziemskiego Stefana Naswetera, oskarżonych o fałszowanie ksiąg handlowych, sporządzanie fałszywych […]

Sanator z Tłuszcza

wyzwolenie
wyzwolenie

Niedługo już będzie rok, jak wójtem gminy Tłuszcz w pow. Radzymińskim został niejakiś Keller, dotychczasowy sołtys. Wójtem został z łaski starosty Morawskiego z Radzymina, (którego […]

O burmistrzu miasta Wołomina

Robotnik organ Polskiej Partyi Socyalistycznej
Robotnik: organ Polskiej Partyi Socyalistycznej., R.35, nr 147 (26 maja 1929)

W Sądzie Okręgowym znalazła się wczoraj sprawa tow. Stanisława Kosińskiego, sekretarza magistratu m. Wołomina, oskarżonego o obrazę osoby urzędowej burmistrza m. Wołomina Czajkowskiego. O burmistrzu tym pisaliśmy już wiele razy w korespondencjach.

Sprawa ta, wynikła wskutek nazwania Czajkowskiego przez tow. Kosińskiego publicznie “złodziejem”, miała dziwne koleje losu. Ponieważ znalazła się na wokandzie Sądu Grodzkiego w Wołominie w chwili wejścia w życie amnestji, na mocy tejże amnestji została umorzona. Nie zgodził się na to tow. Kosiński, wobec czego, na wniosek obrońcy jego, adw. Ruffa, sprawę przekazano prokuratorowi w Warszawie. Prokurator znów sprawę powtórnie, na moc amnestji, umorzył. Tow. Kosiński uparł się jednak aby sprawa została rozpatrzona, i sprzeciwił się decyzji pana prokuratora, wobec czego sprawa znalazła się na wokandzie.