Panama bankowa w Wołominie

B. burmistrz na ławie oskarżonych

138 poszkodowanych po bankructwie Banku Spółek w Wołominie

Zaledwie po trzech latach istnienia Banku Spółdzielczego w Wołominie poczęły wypływać na wierzch nadużycia, popełniane nie tylko przez dyrektora tej instytucji, ale również przez członków zarządu. W zarządzie Banku Spółdzielczego zasiadały same grube ryby, a mianowicie b. burmistrz Wołomina, Mieczysław Czajkowski, miejscowy obrońca sądowy, Antoni Kempiński, zamożny obywatel ziemski Stefan Nasfeter, zaś dyrektorem banku był Marian Feliks Zarębski. Bank powstał w 1928 r, a w drugiej połowie 1931 r. do prokuratora sądu okręgowego poczęły napływać liczne skargi różnych firm handlowych i przedsiębiorców przemysłowych oraz udziałowców, że w banku tym dzieją się nadużycia. W kilka miesięcy później nowoobrany zarząd Banku Spółdzielczego stwierdził, że istotnie popełnione zostały nadużycia i wobec tego złożył dwie skargi do prokuratora.

Nowoobrany zarząd dokonał kontroli ksiąg, przyczem rzeczoznawca buchalter Schmidt ustalił, iż poprzedni zarząd, z dyrektorem Zarębskim na czele, wekutek fałszywych manipulacyj w księgach, popełnił szereg nadużyć. Przedewszystkiem – ekspertyza buchalteryjna wykazała, że Zarębski przywłaszczył sobie 2.850 zł z pieniędzy zainkasowanych ze zleconych bankowi dokumentów, jak weksli, listów przewozowych i t. p. A dalej ekspertyza wykazała, że bilans za rok 1930 był sfałszowany, a wykazany zysk był fikcyjny, gdyż rok operacyjny zamknięty był ze stratą przeszło 36.000 zł. wskutek defraudacyj, popełnionych bądź przez Zarębskiego, bądź też pozostałych członków zarządu.

Dalej ekspertyza buchalteryjna ustaliła, że Zarębski zdołał przywłaszczyć sobie 3.325 zł, a członkowie zarządu, Czajkowski i Kempiński, przeszło 10.000 zł. W czasie śledztwa wyszło na jaw. że zarząd banku pozatem dopuścił się samowolnego podwyższenia liczby udziałów, celem fikcyjnego przedstawienia rzekomo pomyślnego stanu banku dla ułatwienia sobie otrzymania kredytów w bankach państwowych.

Dla całości sprawy należy dodać, że po stwierdzeniu tych nadużyć burmistrza Czajkowskiego zawieszono w urzędowaniu, a bank przed dwoma laty ogłosił upadłość, tak, że poszkodowanym nie pozostało nic innego, jak w drodze skarg dochodzić swych praw.

Oskarżeni do winy nie przyznali się. Główny „macher” Marjan Zarębski wogóle nie złożył żadnych wyjaśnień z powodu choroby. Burmistrz Czajkowski oświadczył, że nadużyć dopuścił się Zarębski, jednak nie zaprzeczył, iż działo się to z jego wiedzą. Kempiński, badany w czasie śledztwa, oświadczył, iż wogóle o nadużyciach nie nie wiedział, a Nasfeter stwierdził, iż w czasie jego urzędowania nadużyć w banku nie było i dopiero wtedy zaczęto popełniać nadużycia, kiedy do zarządu wszedł Czajkowski i protegował swoich ludzi.

Na dzisiejszej rozprawie, która odbywa się pod przewodnictwem sędziego Chmielarza, obrońca Zarębskiego, adw. Jerzy Kruszewski, przedstawił zaświadczenie lekarskie, iż klijent jego jest obłożnie chory i wobec tego przybycie na rozprawę groziłoby niebezpieczeństwem dla życia. Wobec tego prok. Pawlikowski zgłosił wniosek o wyłączenie sprawy Zarębskiego, natomiast w stosunku do pozostałych oskarżonych o rozpoznanie sprawy. Sąd przychylił się do tego wniosku. W czasie rozprawy zbadanych będzie 138-miu świadków, wśród których przeważają poszkodowani udziałowcy.

Wieczór Warszawski
R. 6, 1933, nr 151

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.