Ponieważ w Nr 2 „Siewby” był umieszczony artykuł p. Kosy o młodzieży Radzym. powiatu, postanowiłem i ja coś nie coś napisać o młodzieży w naszej Postoliskiej parafii. Pod względem oświaty młodzież nasza stoi bardzo nizko. Nie znaczy to, aby u nas było trudno o oświatę, boć w naszej parafii jest dwie początkowe szkółki, a teraz, istnieje już od pół roku trzecia, założona przez Macierz Szkolną; ale brak nam zamiłowania do nauki. To też chociaż zaledwie może trzecia część nie umie czytać, ale cóż z tego, że czytać umią, kiedy z tego nie korzystają. Dużo, a nawet bardzo dużo jest takich, którzy, od czasu jak do szkoły przestali chodzić, do książki nie zaglądali. Mamy obecnie długie zimowe wieczory. Chłopcy wieczorem nie mają roboty, więc spędzają całe wieczory przy kartach, lub przy pustej gadaninie, od której aż uszy bolą. Dziewczyny, gdy się zejdą z kądzielami, obmawiają jedne drugie już nie tylko w swojej wsi, ale po całej parafii: ta chodzi zawolno, ta zaprędko, tamta się niepięknie ubiera, bo niedbała, a ta się stroi, bo się chce chłopcom przypodobać — i tak dalej trajkoczą, jak ich kołowrotki.
Mam na myśli pewną wioskę, w której młodzieży jest dosyć, a gazet nie prenumerują ani jednego egzemplarza, (choć kart mają aż trzy); ale co tam mówić o prenumeracie, kiedy oni ofiarowaną zadarmo przez p. Malinowskiego „Zorze” niebardzo chętnie czytają! Za to gdysię ubierze chłopiec do kościoła, to zupełnie niepodobny do gospodarskiego syna, ale do jakiegoś pędziwiatra: spodnie obcisłe, jedwabna chusteczka pod szyją, lub halsztuk; cały ustrojony w łańcuszki i guziki, niby uprząż na cygańskiej szkapie; zegarek w kieszeni, a dewizka na wierzchu, krótka czarna kapota, buty z wązkiemi cholewami, aż się błyszczą od szuwaksu, a w bucie? noga, na której mógł by rzepę siać. W lecie, gdy się ubierze taki kawaler w pstry kaftan, kamizelkę nawierzch, czerwona chusteczka pod szyją, zupełnie można do niego zastosować przysłowie: „Znać ptaka po pierzu“. Oj, jak sam pstro ubrany, tak pstro ma i w głowie.
Kiedy dzięki staraniom p. p. Gomuliszewskiego, p. Wdziekońskiego i p. p. urzędników z poczty, odbyło się w Tłuszczu amatorskie przedstawienie na korzyść szkółki, założonej przez Macierz Szkolną, bilety wejścia sprzedawano po 10 kop. Dostało się mnie kilka biletów do sprzedaży. Więc podchodzę przed kościołem do pewnego chłopca, w porządne palto ubranego, i mówię: „Józiek! kup bilet”. A on powiada: „Głupiś! lepiej złóżmy się na lepek piwa“. Gdy namawiałem drugiego kolegę po wiedział, że woli kupić sobie papierosów. I oba na przedstawieniu nie byli, choć wiedzieli na jaką korzyść pieniądze będą obrócone, Więc poszło nas tylko kilku z dalszych wsi; była młodzież i miejscowa, która się dostała przez źle zamknięte tylne drzwi lub za pomocą szachrajstwa. Za to do karczmy, to nasza młodzież lu bi chodzić i przepędzać tam nieszpory. Gdy któremu zwrócić uwagę, że niepięknie chodzić do karczmy, to on powiada że i porządni ludzie chodzą do karczmy. Tak bracie! do karczmy wchodzą porządni; ale wychodzą…?
Nieszczęściem jest naszej młodzieży, że starsi do kompanii przyjmują i młodszych, byle dawali na wódkę, lub częstowali papierosami. I o też nić dziwnego, że nieraz słyszy się płacz matki o zniknięciu paru złotych, a nawet i paru rubli. Co prawda, jest u nas i taka młodzież, która i do książki zagląda i gazety czyta i zajmuje się sprawami publicznemi, ale tych znajdzie się za ledwie z 10 w naszej parafii. Wobec tych faktów, czyż można do młodzieży naszej zastosować słowa p. A. Boruckiego, który mówi w „mazurku dla młodzieży”.
…„Nikt goręcej nie pojmuje
Czem Ojczyzna święta…
Młodzież jedna nam rozkuje
Niewolnicze pęta”.
Może gdzie indziej, ale nie w naszej okolicy. Bo i jak można miłować Ojczyznę skoro się jej nie zna?
Stach Sokół.
Uwaga red. Podobne rzeczy piszą nam i o młodzieży z gminy Zabrodzkiej i innych. Radzimy tym z młodzieży, którzy już rozumieją znaczenie oświaty, łączyć się w nieduże bodaj kółka dla wspólnego czytania i rozprawiania nad przeczytanem. Nie trzeba bać się, że ciemni będą się z tego śmieli. Pośmieją się i przestaną: a tam jeden i drugi zechce przyłączyć się do takiego czytające go kółka. Trzeba świecić przykładem.
Siewba – organ ludu polskiego
R.2, nr 1, 1 stycznia 1907
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours