kurjer poranny  e

“Rycerze” komunistyczni w stodole i ich plany w Zielonce pod Warszawą

Ta zwykła „na codzień” ława oskarżonych w 8 wydziale karnym Sądu Okręgowego nie wystarczyła już na pomieszczenie aż 24-ch młodocianych komunistów, których losem zajęty jest od 3-ch dni sąd, pod przew. sędziego Grzybowskiego, w otoczeniu sędziów Rykaczewskiego i Lorentowicza. Przynależność do partji komunistycznej, komunistyczna propaganda, występna agitacja, nawołująca do przewrotu, do walki z militaryzmem i reakcją — oto wiązanka przestępstw, które zawiodły tutaj tych młodych ludzi i młodziutkie niewiasty — w wieku od 17-tu do 22-ch lat.

Właściwie oskarżonych było z początku 33-ch, nie stawiło się jednak pięciu, co do których sąd postanowił zastosować bezwzględny areszt zapobiegawczy, a czterech zdołało zmylić czujność władz i korzystając z czasowo uzyskanej wolnej stopy, uciec. A więc z grubszych ryb nie stanęli: Stanisław Demke, Izaak Glube za którymi rozesłano listy gończe i kilka innych mniejszych plotek. Z pośród oskarżonych — dziewięciu odpowiada z więzienia, inni zaś z wolności.

Na ławie obrończej zasiedli z wyboru — adwokaci: Breiter, I. Dąbrowski, Duracz, Honigwill i Śmiarowski; z urzędu występują adwokaci: Zywult, Szamborski, Wyczałkowski, Ditt i Hurwicz. Przy stole urzędu publicznego zajął miejsce prokurator Borowski.

Po odrzuceniu wniosków obrony co do odroczenia sprawy i ustalenia listy wezwanych osób, sąd przystąpił do odczytania obszernego aktu oskarżenia, z którego między innemi dowiadujemy się, że dwóch oskarżonych Woźniak i Przewoźniak odbywają obecnie powinność wojskową. W ogólnych zarysach oskarżenie opiewa: Warszawska policja polityczna otrzymała poufne informacje, że 21-go czerwca 1924 r., w Zielonce pod Warszawą, ma się odbyć zebranie członków Związku młodzieży komunistycznej. Zarządzona wskutek tego obserwacja, zarówno w Warszawie, jak i w Zielonce dala wyniki na stępujące: Ustalono, że o godzinie 7 m. 55 wyjechała do Zielonki grupa, składająca się z następujących osób: Zygmunta Topczewskiego, Eugenjusza Młonka, Mieczysława Woźniaka, Madesa Kaminera, Karola Gintera, Jana Ditkowskiego i Wincentego Przewoźniaka. W nocy o godz. 12-ej wyjechała druga grupa, do której wchodzili: Stanisław Demke, Salomon Natan. Roman Świątkowski, Grzegorz Wojciechowski. Kazimierz Bietczak, Gitla Raca Grinberg, Helena Frenkiel. Irena Kędzior, Fajga Lajtajzen, Halina Słowik, Bajla Tygiel i Szyfka Perie. Wreszcie w niedzielę rano 22-go czerwca przyjechali do Zielonki: Tadeusz Zaks, Abram Elsner Gelina, Irena i Ita Rozenfeldówny, Blum Kaminer i Tauba Klejnewejg.

Po przybyciu dwóch pierwszych grup do Zielonki. w stodole niejakiego Michlewicza, którą wynajął na nocleg Woźniak wraz z Kaminerem — odbyło się zebranie, w którem uczestniczyły obie grupy przybyłych. Przewodniczył Demke, który nawoływał do wzmożenia propagandy i częstego zwoływania zebrań pozamiejskich. Obecni powzięli uchwałę, w myśl której wszyscy członkowie Związku młodzieży, komunistycznej mieli opłacić po pięć złotych miesięcznie na rzecz Związku.

Kiedy w niedzielę rano przybyła trzecia grupa i ulokowała się w stodole, wkroczyła policja i wszystkich uczestników “wycieczki” aresztowała. Przy rewizji osobistej znaleziono druki komunistyczne.

Jak się potem wyjaśniło, zebranie w Zielonce miało charakter zebrania przedstawicieli dzielnic, oraz zwykłych członków Zw. mł. kom. w Polsce. Z tych przedstawiciele dzielnic wchodzą jednocześnie do komitetu okresowego. Z pośród zebranych w Zielonce Demke, Świątkowski, Woźniak i Przewoźniak reprezentowali dzielnicę polską. Organizacja Zw. mł. komunistycznej opierała się się na kolach przedstawicieli do komitetu okręgowego. Łączność między komitetem okręgowym a centralnym utrzymuje specjalny łącznik, który składa sprawozdanie z działalności okręgu. Takim łącznikiem na terenie komitetu warszawskiego był Demke.

Ponadto każdy komitet okręgowy posiada technika, którego zadaniem jest dostarczanie “bibuły”, otrzymanej z komitetu centralnego. Funkcję technika przy komitecie warszawskim pełnił niejaki Jakób Dąb. Zebrania organizacyjne odbywały się u członków Związku, pozatem na cmentarzach, na Pradze za mostem kolejowym i innych miejscach.

W dwa dni po aresztowaniu uczestników zebrania w Zielonce policja zatrzymała na Krakowskiem Przedmieściu w związku z zajściem ulicznym, dwóch osobników, przy których znaleziono znaczną ilość druków komunistycznych, oraz dane, dotyczące organizacji Związku młodzieży komunistycznej.

W cztery dni po zebraniu w Zielonce, na rogu ulic Miłej i Dzikiej posterunkowy policji zatrzymał dwóch osobników, jadących dorożką i wiozących ze sobą skrzynię. Zapytani, co to za skrzynia, zatrzymani dawali kolejno sprzeczne odpowiedzi, wobec czego odprowadzono ich do komisarjatu, gdzie stwierdzono że skrzynia zawiera maszynę “Roneo”. W dorożce pod siedzeniem znaleziono sto kilkadziesiąt odezw do żołnierzy garnizonu łódzkiego. Zatrzymanymi byli: Tadeusz Rosołek i Hersz Rozenfarb. Przeprowadzona rewizja w mieszkaniach wyżej wymienionych, ujawniła obfity materjał dowodowy, świadczący o tem, że wszyscy należeli do Z. M. K. a więc odezwy, broszury nawołujące do walki z militaryzmem i reakcją, maszynę, na której ta komunistyczna literatura była drukowana i t.p.

Oskarżeni przeważnie do winy nie przyznali się. Jeden tylko Przewoźniak — tak zwany autor tej sprawy, kategorycznie oświadcza: „jestem winien”.

Jako nader charakterystyczny i wyjątkowy incydent w tej sprawie podkreślić należy, że jednemu z siedzących na ławie oskarżonych Kazimierzowi Bietczakowi sąd oznajmił, że może opuścić tę ławę natychmiast, a — jeśli chce — i salę sądową. (Ogólne poruszenie). A stało się to dlatego, że Bietczak zupełnie omyłkowo znalazł się w tym “rycerskim” gronie oskarżonych komunistów już w zaraniu dochodzenia i śledztwa. I jakkolwiek badany na śledźtwie kategorycznie oznajmił, że pociągnięto go chyba do odpowiedzialności przez “namowę złych duchów” — lecz mu nie uwierzono, ponieważ na dochodzeniu istotnie znalazł się imiennik Bietczaka, który do winy się przyznał. I tak cierpliwa prawda dotrwała aż do posiedzenia wczorajszego, gdzie wszystkiemi szczelinami rozlała się w sposób jaskrawy przed obliczeń Temidy. W znacznej mierze dopomogły prawdzie i fotografja i daktyloskopijne badanie odcisków rąk i palców Bietczaka uskutecznione przez umyślnie sprowadzonego biegłego w osobie wywiadowcy policji politycznej. Dość, że wczorajszy Bietczak poszedł na… mroźną wolność, czego był pewny zanim przestąpił progi sądu, a za Bietczakiem — komunistą rozesłano wczoraj listy gończe. Jeżeli wierzyć pogłoskom kuluarowym — prawdziwy oskarżony ma się znaleźć już dziś w sądzie.

Podczas rozprawy wczorajszej obecnym był i przysłuchiwał się przewodowi sądowemu konsul angielski p. Savery, wraz ze swoim sekretarzem — co zwróciło powszechną uwagę.

Wczoraj ukończono badanie kilkudziesięciu świadków, a dziś posiedzenie rozpocznie się od wysłuchania opinji biegłego, poczem nastąpią przemówienia prokuratora, obrońców i oskarżonych. Wyrok spodziewany późnym wieczorem.

A. K.

Kurjer Poranny
R. 50, 1926, no 14

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.