ossow

Sprostowanie

Szanowny Panie Redaktorze!

Pozwalam sobie prosić o zamieszczenie w Pańskiem poczytnem piśmie kilku słów, dopełniających sprawozdanie z poświęcenia pomnika w Ossowie. Przedewszystkiem tytuł „niezmordowanej” nazbyt łaskawie mi przyznano, jak również wyróżniono z pomiędzy innych członków komitetu, którzy w równym stopniu gorliwości sprawie pomnika służyli. Istotnie niezmordowanym był jedynie p. Walenty Szczucki, który już bezpośrednio po bitwie ossowskiej zgromadzał ku wspólnemu działaniu rodziny, poszukujące wieści o uczestnikach bitwy z 13-go na 14 sierpnia 1920 roku.Zamiar postawienia pomnika na bratniej mogile powziął ś. p. Jan Zaorski, właściciel Siemienia pod Parczewem. On sam złożył w ciągu 9 miesięcy cztery piąte zebranego na rzecz pomnika kapitału i dał tym sposobom mocna podwalinę pod budowę. Architekt Bruno Zborowski ofiarnie i bezinteresownie opracował projekt pomnika wraz z otoczeniem; mogliśmy zatem zgóry opłacić kamień, modele rzeźb i przystąpić do robót. Przy tych robotach właśnie, zwożeniu głazów, materjałów do budowy, przy pracy na miejscu w Ossowie wyłącznie niemal poświęcał siły i wszystkie swoje wolne chwile p. W. Szczucki. Bez jego energicznej i umiejętnej pracy komitet nie podołałby zadaniu.

Po zgonie ś. p. Jana Zaorskiego, prezesa komitetu, wykonawczynią jego uchwał została niżej podpisana. Przy znanym wzroście drożyzny coraz trudniej było przewieźć głazy do Ossowa i dokończyć budowy. Wówczas dziewięć stowarzyszeń i związków z Tow. krajoznawczem na czele dopomogło nam sumą 999 złotych 41 groszy, która opłaciła zmontowanie pomnika na cmentarzu.

Nadzwyczaj wydatną pomoc we wszystkich czynnościach komitetu przy mogiłach ossowskich świadczyło z ujmującą uprzejmością dowództwo poligonu rembertowskiego w osobach: pułk. Hulanickiego, poruczników: Szymańskiego i Korsaka. Dokonało też ono walnej sprawy przewiezienia 160 stóp sz. kamienia z Warszawy aż do miejsca, co przedstawiało niesłychane trudności na wzgórzu piaskowem poligonu. Kilkunastu szeregowców z sierżantem Piątkiem na czele pracowało z niezmiernym wysiłkiem całą noc dla poległych towarzyszów broni.

Wobec takich trudów i takich ofiar jasne jest chyba, że mi niepodobna milcząco przyjąć tytułu, należnego bardziej zasłużonym.

Nadmieniam, że sprawozdanie kasowe będzie w swoim czasie ogłoszone.

Łączę wyrazy szacunku i poważania
Wanda Konradowa Prószyńska.
Warszawa, d. 7 października 1924 r.

Kurjer Warszawski
wydanie wieczorne
R. 104, 1924, nr 285

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.