Cała wieś Kraszew w sądzie

Właściciel lasu Dzielne, w gminie Klembów, w powiecie radzymińskim, p. Józef Szląskowski, oskarżył dwunastu włościan wsi Kraszewa, o samowolne wyrębywanie drzewa w jego lesie. Na skutek żądania jego, zarządzona rewizja u włościan wsi Kraszewa, wykryła u wielu z nich świeżo ścięte drzewo sosnowe z jego lasu, tak, iż poczynili mu znaczne szkody, u wielu z nich bowiem znaleziono na dziedzińcu po kilkanaście sztuk zrąbanego drzewa. Sprawa pociągniętych do odpowiedzialności dwunastu włościan ze skargi prywatnej, sądzoną była w dniu wczorajszym w II wydziale kryminalnym sądu okręgowego.

Było to raczej 12 oddzielnych spraw o wyrębywanie lasu, w których zeznawali dla poświadczenia faktu bezprawnego wyrębu, prawie ciż sami świadkowie. Z oskarżonymi przybyli na sprawę ich bliżsi i dalsi krewni, oraz znajomi, tak, że na posiedzeniu sądu znalazła się prawie cała wieś Kraszew. Włościanie nasi wogóle uważają las każdy za jakąś własność wspólną, z której każdemu wolno korzystać i kradzieży leśnej nie uważają w swoim mniemaniu za kradzież.

Poszkodowany p. Szląskowski, na posiedzeniu objaśnił, że oskarżeni przez niego włościanie, do tego stopnia niszczyli mu las, iż w ciągu niezbyt długiego czasu, przybywszy z Warszawy, gdzie mieszka stale, rozejrzał się po lesie i spostrzegł, że prawie co czwarte drzewo było wycięte, a dozorujący lasu skarżył się, że włościanie na żadne wzbronienia nie zwracają uwagi i nawet wzbraniającym im wywozić drzewo z lasu, grożą zabiciem.

Poszkodowany żąda zasądzenia mu od oskarżonych zwrotu zrządzonej mu szkody, nietyle dla samej straty, gdyż stratę poniesioną mógłby im darować, ile dla represji na przyszłość, celem powstrzymania ich od dalszej samowoli, włościanom bowiem w lesie jego nie przysługują żadne służebności, prócz w pewnych miejscach służebności pastwiska.

Z pomiędzy oskarżonych, trzech tylko się przyznało do kradzieży drzewa z lasu dworskiego, i względem nich p. Szląskowski skargę na posiedzeniu odwołał, przebaczając ich winę. Jeden został uniewinniony. Wszyscy zaś inni zapierali się do ostatniego, iżby drzewo u nich znalezione, pochodziło z lasu Dzielne. Zostali jednak zupełnie przekonani o kradzież leśną zeznaniami świadków: wójta gminy Klembów, Werbachowskiego, pisarza tej gminy, Grzegorzewskiego, ekonoma Tiela i dozorcy gospodarczego Janczyka.

Ci z oskarżonych znów, którzy przyznawali, iż mają część drzewa z lasu dworskiego, tłomaczyli się, iż mają do tego prawo, gdyż korzystają z nadanej im służebności. Upierali się przy swojem, pomimo, że sąd upominał każdego po szczególe, że poszkodowany daruje im pretensję, jeśli się do winy przyznają. A jednak niektórzy z przekonanych o kradzież, są to włościanie zamożni, którzy za kilkaset rubli zakupują drzewa w innych lasach za własne pieniądze, i niem następnie handlują.

Tak więc z pomiędzy oskarżonych, jeden został uniewinniony, Józef Fuśnik. Trzem, poszkodowany p. Szląskowski przebaczył winę: Piotrowi Matusiakowi, Stanisławowi Kielakowi i Stanisławowi Fuśnikowi. Pozostałych ośmiu, sąd okręgowy skazał na kary pieniężne za zrąbane sztuki i z doliczeniem rzeczywistej wartości każdej sztuki. Skazani więc zostali: Antoni Marcinkiewicz na 28 rs., Augustyn Krawczyk na 39 rs., Stanisław Marcinkiewicz na 32 rs., Maciej Białek na 32 rs, Adam Szczepański na 36 rs., Antoni Michalski na 31 rs., Gabryjel Matera na rs. 32 kop. 40 i Jan Kowalski na 45 rs.

Kurjer Poranny
10 października 1885, no 281

 

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.