kurjer warszawski

Drewnicę trzeba rozszerzyć

W maju 1903 r. z grosza ofiarnego otworzono zakład w Drewnicy na 20 chorych. Na gruncie, udzielonym darmo, w przerobionych budynkach, które nabyto za 10,000 rbl., a przebudowano za 20,000 rbl., powstał zakład, który w r. 1904 dał opiekę 46 chorym, w r. 1905 — 108. a w 1006 r. — 147. Koszt utrzymania zakładu w 1006 r. wynosił 18.170 rbl. Na pokrycie wydatków Towarzystwo nie ma środków, gdyż liczba członków, nie przekraczająca nigdy 500. zmalała do 280. Opłata, pobierana od zamożniejszych chorych (45% chorych płaci za swoje utrzymanie, reszta bezpłatnie nie przekracza 8,000 rbl.

Niedobór w znacznej mierze pokrywają stałe zapomogi, otrzymywane od niektórych instytucji i osób prywatnych. Bank handlowy warsz. Tow. ubezpieczeń od ognia, akc. Tow. pożyczkowe, p. Julja Wiemanowa wspierają instytucję.

Ciężkie czasy z jednej strony, z drugiej coraz większe potrzeby ludności stawiają zakład w bardzo trudnem położeniu. Zarząd Tow., zawsze ostrożny w przyjmowaniu chorych, w r. 1905 odmówił przeszło 100 zgłaszającym się, a na liście kandydatów, zakwalifikowanych chorych zapisanych ma 74.

Drewnicę trzeba rozszerzyć, należy poprawić warunki bytu przedewszystkiem służbie zakładowej, która nie ma osobnych mieszkań i musi przebywać ciągle między chorymi. Potrzeby zmuszają wybudować kaplicę z domem przedpogrzebowym. Na niezbędne te budowle potrzeba przeszło 20,000 rb., dotychczas zaś jest tylko 10,000, które przeznaczył Towarzystwu magistrat m. Warszawy. Na wydmie piaszczystej, na której zbudowana jest Drewnica, należało zaprowadzić drogi na szczerym piasku, założyć ogród warzywny i owocowy oraz park do spaceru. Nakładem wielkiej pracy wiele z tych zamierzeń już urzeczywistniono.

Chorzy znakomicie dopomagają i szczerze zajmują się przy robotach ogrodowych.

Zakład drewnicki jest pierwszy w kraju, który wyrzucił wszystkie krępujące chorych środki. Niema tam kaftanów, niema wiązań chorych, drzwi są otwarte. Nowy ten ludzki system obejścia się z chorymi daje dobre wyniki. Są przypadki ucieczki, ale nie częstsze, niż w zakładach, otoczonych murem.

Kurjer Warszawski
R. 87, 1907, nr 22

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.