Huta szklana w Wołominie uruchomiona wspólnym wysiłkiem robotników

Przyznam się, że wchodząc na teren huty szklanej w Wołominie, nie spodziewałam się, że zobaczę tam cokolwiek ciekawego. Wielkie podwórze tętniące przed wojną pracą przez całą dobę, teraz przedstawia sobą jedną kupę gruzów. Z dawnej szlifierni, otrzaskiwalni, sortowni i kantoru nie pozostały nawet fundamenty. Wśród tych gruzów, przytulony do ocalałego komina stoi także na wpół zniszczony budynek, gdzie mieści się wanna de wytapiania szkła oraz warsztaty.

Pamiętam hutę jeszcze z roku 1930—32, kiedy panował tu szalony, dzień i noc trwający gorączkowy rytm pracy, kiedy co chwilę wyjeżdżał stąd wóz naładowany przeróżnego gatunku galanterią szklaną. Był to okres bodajże największego rozwoju fabryki i… największego wyzysku robotników. Olbrzymią większość zatrudnionych stanowiły kobiety i nieletnie dziewczęta — niekiedy po lat 12. Wprawdzie ustawa zabraniała zatrudniania przy tak ciężkiej pracy młodocianych, ale inspektorka pracy, która od czasu do czasu wpadała na kontrolę nie zaglądała przecież pod stołki gdzie były poukrywane dziewczęta. Normalna stawka dzienna kobiet i młodocianych wynosiła zł 1.80 za 8 godz. nocnej pracy. Na otrzymanie dwudziestogroszowej podwyżki trzeba było czekać nieraz parę lat. Tylko mała grupka wykwalifikowanych robotnic mogła osiągnąć przy pracy akordowej do 3 zł dziennie. Żeby choć te głodowe zarobki były systematycznie wypłacane! W każdą sobotę tłum robotników obiegał kantor nieraz i do 11 w nocy, żeby w końcu odejść i niczym. A tymczasem fabrykant otwierał coraz nowe huty, to w tym to w innym mieście.

Po ucieczce fabrykanta w roku 1939 robotnicy sami prowadzili fabrykę. Najstarsi z nich nie opuścili jej nawet wtedy, gdy bomby zwalały jeden po drugim budynki fabryczne. To oni z narażeniem życia, pod kulami uratowali przed szalejącym pożarem ostatni ocalały spod bomb budynek, gdzie mieści się wanna i warsztaty. Gdy burza minęła robotnicy postanowili fabrykę uruchomić.

— Śmiano się z nas — opowiada oprowadzający mnie po gruzach wicedyrektor tow. Szeliga — nazywano wariatami. Zaczęliśmy dosłownie z niczego. Niemcy powywozili dużo, reszta się spaliła, nie było nawet piszczeli (rurki żelazne do wydmuchiwania szkła). I pieniędzy nie było także. Wspólnymi siłami przezwyciężyliśmy wszystko. Pożyczaliśmy tu i tam, łataliśmy budżet. Przez pierwsze cztery tygodnie robotnicy dostawali tylko zaliczki. A potem już poszło.

Jakie są zarobki robotników?

— Na ogół stawki nie są wysokie. Zastosowany jednak system premiowy podwyższa zasadnicze uposażenie niejednokrotnie o 100 procent.

Pomoc, t.j. chłopcy i dziewczęta otrzymują 30 procent zarobku majstra, przy czym tu także oblicza się i premię.

— Pracujemy wszyscy w zgodzie — mówi z uśmiechem dyrektor tow. Warniewski. To samo w chwilę później słyszę od przewodniczącego Rady Zakładowej tow. Stefana Łepkowskiego. I dlatego nasza praca i daje dobre rezultaty. Proszę wziąć pod uwagę, że pracując w tak prymitywnych warunkach nasi robotnicy osiągnęli już w niektórych wpadkach ponad 120 proc. normy przedwojennej. Pracujemy dla Monopolu Spirytusowego. Dzisiaj wypłaciliśmy naszym ludziom podwójną pensję tytułem zaliczki świątecznej.

— Czy są na terenie jakieś organizacje polityczne?

— Koło PPR założone jeszcze w konspiracji, zaraz po powstaniu naszej partii liczy obecnie 60 ludzi. Istnieje również koło PPS. Niedawno założyliśmy ZWM – na razie mamy dopiero 30 członków, ale ta liczba zwiększy się na pewno, gdy tylko otworzymy świetlicę. Wyznaczyliśmy na ten cel 50 tys. zł — spieszymy się, żeby na 1-go Maja można było dokonać otwarcia.

W toku dalszej rozmowy tow. dyr. Warniewski rzucił jeszcze kilka cyfr, dotyczących wysokości produkcji, sumy wypłat tygodniowych, mówił o zamierzeniach na najbliższą przyszłość itd. Sumy te i te zamierzenia na tle tej kompletnie zrujnowanej fabryki mają swoją specjalną wymowę. Najwięcej uderzyło nas w tych wszystkich wypowiedziach jedno: ci ludzie mówiąc z dumą i miłością o swoim warsztacie pracy, ani razu nie powiedzieli: JA to zrobiłem. Oni mówią zawsze MY — GROMADA.

Z. G0ździejewska

Głos Ludu
pismo Polskiej Partii Robotniczej
R. 3, 1946 nr 107=495

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.