Nie ma biografii Adama Mickiewicza, bez wspominania Nowogródka, lub Fryderyka Chopina bez Żelazowej Woli, a także… Haliny Marii Brzuszczyńskiej bez wspomnienia Wołomina i jej najbliższych. Gdyby żyła miałaby dziś 90 lat.
Okres nauki w Publicznej Szkole Powszechnej stopnia III nr 1 róg ulicy Duczkowskiej 28 (obecnie Wileńska 32) i ulicy Długiej (obecnie Legionów) Halinka rozpoczęła jako siedmiolatka, w 1935 roku, w klasie koedukacyjnej. Już dnia 11 Listopada uczestniczyła w pierwszej szkolnej uroczystości poświęconej odzyskaniu przez Polskę niepodległości, co prawda nie wiedziała dokładnie dlaczego trzeba ten dzień święcić, a ponieważ na świetlicy szkolnej pojawiło się radio z gramofonem elektrycznym pomyślała, że to jest główny powód radości starszej młodzieży i dorosłych.
Wychowawcą jej koedukacyjnej 53. osobowej klasy III B w roku szkolnym 1937/1938 był nauczyciel Bolesław Pławski (wychowawca do klasy siódmej). Imponował on uczniom. Uczył matematyki i śpiewu oraz gry na skrzypcach. Miał wspaniały głos – tenor, od 1925 roku był członkiem Wołomińskiego Towarzystwa Śpiewaczego Echo. Zdzisław W. Michalik – uczeń tejże szkoły wspominał jak to Bolesław Pławski na pierwszej lekcji przedstawiał się uczniom, otóż głośno informował: „Mówią o mnie uczniowie naszej szkoły, że jestem bardzo zły! Otóż powiadam wam, że istotnie jestem zły – ale tylko dla złych, hultajskich uczniów. Dla uczniów dobrych i grzecznych – jestem dobry!”11 …i kłopotów wychowawczych miał mniej niż inni nauczyciele. Natomiast uczeń Władysław Morga wspominał, że pan Pławski był lubiany również za to, że zawsze przed lekcją śpiewu poświęcał kilka minut na wiadomości polityczne. Mówił w sposób przystępny i zrozumiały. Być może ten zwyczaj kształtował młodzież świadomą, rozumiejącą zbliżających się zagrożeń.
Halinka w roku szkolnym 1938/1939 ukończyła klasę IV B, na jej świadectwie widnieją tylko dwie czwórki: z religii i zajęć praktycznych, reszta to piątki: ze sprawowania, języka polskiego, geografii z nauką o przyrodzie, arytmetyki z geometrią, z rysunków, śpiewu i ćwiczeń cielesnych12. Te ostatnie zajęcia bardzo lubiła, ponieważ często odbywały się w lesie Nasfetera, na końcu ulicy Długiej. Wśród zabaw skocznych najbardziej lubiła tak zwane Klasy polegające na przeskakiwaniu rysunku na ziemi celem osiągnięcia „nieba”. Ot, radosne dzieciństwo!, ale były też dni smutne, np. w równoległej klasie czwartej szkoły nr 2 (żeńskiej), w dzień swoich i swojego ojca imienin zmarła uczennica Stasia Balkiewiczówna. Podobno na serce. Nie był to jedyny przypadek śmierci ucznia. Dzieci chorowały, najczęściej na gruźlicę płuc. Niedożywione w związku z panującą biedą, przeziębione, licho ubrane, a często nie obute zarażały jedne drugich.
W tym czasie oprócz organizacji wspomagających biednych, do pomocy włączali się księża, np. któregoś dnia ks. Bolesław Jagiełłowicz zwany człowiekiem o „gołębim sercu”, przejęty losem biednego ucznia wezwał woźnego Józefa Sobijanka, dał mu 10 złotych i polecił kupno pończoch i butów.
W gronie przyjaciół Halinki ze szkoły powszechnej byli: Hala Skarżyńska, Jadzia Tomczak, Irka J. Wiesia Komorówna, Krysia H., Basia, Bodek, Halinka Gołębiowska, T. Chomiela, Marysia Wilkoszówna, Zbyszek Banaś, Ania Buch, Adela Z., i Izabela Bałdyżanka13.
Pewnego dnia 1939 roku Bolesław Pławski wszedł do klasy i powiedział: „Przychodzę do was ze smutną wiadomością – Hitler zerwał pakt o nieagresji z Polską14. Jest sprawa bardzo poważna. Od dziś możemy śpiewać:
(…) Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz
Ni dzieci nam germanił.
Orężny wstanie hufiec nasz,
Duch będzie nam hetmanił,
Pójdziem, gdy zabrzmi złoty róg…
– Tak nam dopomóż Bóg! (…)”15.
…i nagle, ci młodzi, radośni ludzie, stanęli wobec groźby wojny. Nie zastanawiając się zbytnio podjęli walkę. Wielu z nich zginęło, np. łączniczka Helena Jeznach ps. Baśka, Adolf Świętochowski i Tadeusz Jakubiak uczniowie z wołomińskiej szkoły handlowej16.
1939–1944
W dniu wybuchu II wojny światowej Halinka miała 11 lat. Wstąpiła do Żeńskiej Drużyny Harcerskiej im. Królowej Jadwigi w Wołominie. Już począwszy od czerwca 1939 roku harcerze przechodzili tu różnego rodzaju szkolenia mające na celu przygotowanie ich do obrony kraju. Przy ulicy Wileńskiej w izbie harcerskiej odbywało się między drużynowe szkolenie chłopców w obronie przeciwlotniczej, natomiast dziewczęta przygotowywano do służby sanitarnej. W październiku 1939 roku ZHP przekształcił się w konspiracyjne Szare Szeregi, ich komendantem w Wołominie został hm. Mieczysław Cichecki17.
W roku szkolnym 1940/194118 Halinka była uczennicą klasy I B Priwate Koedukations Handelsschule in Wolomin kreis Warschau – Prywatnej Koedukacyjnej Szkoły Handlowej przy ulicy Peronowej, po przeniesieniu szkoły kontynuowała naukę przy ulicy Długiej 36 (obecnie Legionów). Zgodnie z rozporządzeniem niemieckim program nauczania wykluczał naukę literatury polskiej, historii, geografii Polski i nauki o Polsce. W tej sytuacji nauczyciele przemycali treści zakazane podczas nauczania np. korespondencji, organizacji i techniki handlu. Ponadto szkoła oprócz nauki zawodu, była miejscem kontaktów i zbiórek młodzieży należącej do ruchu oporu, punktem przekazywania informacji i kolportażu prasy podziemnej, również chroniła młodzież przed wywozem na roboty do Niemiec.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia 1940 roku, dotychczas radosne, pełne dziecięcego gwaru i krzątaniny kuchennej kobiet. Dzieci, jak co roku czekały na świętego Mikołaja.
Halinka w zeszycie do języka polskiego napisała krótkie wypracowanie pt. Dzień wigilijny:
Tradycyjnym dniem w roku jest dzień wigilijny poprzedzający święta Bożego Narodzenia. Dzień ten obchodzony jest bardzo uroczyście dopiero wieczorem, gdyż od rana trwa przygotowanie do wieczerzy. Wieczorem, gdy na niebie zabłysła pierwsza gwiazdka zasiadamy do stołu. Dzielimy się opłatkiem. Stół zastawiony jest różnymi postnymi potrawami, a po środku leży opłatek, którym się dzielimy życząc sobie wszystkiego najlepszego. Po wieczerzy idziemy wszyscy pod choinkę jarzącą się od palących świeczek. Pod nią znajdujemy różnorodne podarki, których w tym roku było bardzo mało19.
Mijały dni, miesiące, lata, Halinka wyrosła na śliczną brunetkę, o piwnych oczach, średniego wzrostu. Ubierała się na sportowo, choć stroje eleganckie nie były jej obce. W jej szafie nie dominował jeden kolor, ponieważ nie lubiła monotonii, nawet w kolorach. Kochała ruch i śpiew. Do szesnastokartkowego zeszytu w linie wklejała wycięte z gazet zdjęcia aktorów, piosenkarzy i tancerzy. Na jednym z nich jest wschodząca gwiazda europejska w Ameryce – Marlena Dietrich, na innym uśmiecha się śpiewak z Polesia – Paweł Prokopieni i aktorka amerykańska z czasów kina niemego – Lois Wilson, i wiele, wiele innych.
Wujkowie Wicek, Kazik i siostra cioteczna Marysia podkreślali jej wszechstronne zainteresowania, odwagę, porywczość, uczynność i pomoc innym, wiedzieli, że Halusia nie zraża się niepowodzeniami, z radością wita każdy dzień oraz pozytywnie podchodzi do kolejnych wyzwań i doświadczeń, że stosuje się do słów ojca wpisanych do jej pamiętnika:
Miej uśmiech na ustach, choćby ci powoli
Pękało serce, wśród męki bez granic,
Bo ludzi drażni, to co ciebie boli,
Bo oni ból twój mają sobie za nic –
Chciała być lekarzem tak jak Marysia Nachtmanówna, toteż chętnie zgłosiła się na kolejny kurs tym razem organizowany przez PCK w szkole handlowej. Na kursie miała wykłady teoretyczne, a potem też praktykę, a więc nauczyła się bandażowania na wszystkie sposoby, prawidłowego robienia zastrzyków i umiejętności noszenia rannych na noszach przez różnorodne przeszkody. Uczestniczyła w ćwiczeniach odkażania terenu, gdzie padł najgorszy pod słońcem gaz, iperyt. Niektóre z tych umiejętności, niestety musiała zastosować w praktyce.
W korespondencji do swojej ciotecznej siostry, 21 września 1942 roku napisała:
Kochana Halinko! Nie odpisywałam Ci bo u nas (w Wołominie, A.W.) wcale nie można wyjść na ulicę, a Ty chociaż byś miała kartę pracy to wcale nie przyjeżdżaj. Nie masz nawet pojęcia co się teraz dzieje na każdym pociągu. U nas, przed stacją stoją samochody, i od razu (Niemcy, A.W.) z pociągu zabierają. (…) Halinko, u nas ludzie umierają na krwawą dyzenterię20, już było wiele przypadków, codziennie jest pogrzeb21(…).
O tych zdarzeniach wiedziała ponieważ była pielęgniarką-wolontariuszką w szpitalu doktora Zygmunta Siedleckiego. On to z ramienia Rady Głównej Opiekuńczej wspólnie z koleżanką z warszawskiej kliniki dr Wandą Prószyńską, zorganizował i prowadził Klinikę Położniczo-Chirurgiczną pod nazwą Izba Chorych przy ul. Powstańców 3 w Wołominie (1941−1943). Oboje działali w podziemnym ruchu oporu. W 1943 roku doktor Siedlecki został zdekonspirowany, musiał się ukrywać, wówczas dyrektorem szpitala została dr Prószyńska, która rozkazem nr 14 z dnia 23 października 1943 roku Komendy Powiatu Narodowych Sił Zbrojnych została mianowana Komendantką Oddziału Sanitarnego i Pomocniczej Służby Kobiet Powiatu, do tych działań włączyła swoją ulubioną pielęgniarkę Halinę Brzuszczyńską. Szpital był punktem kontaktowym dla członków ruchu oporu, a także bezpieczną ostoją dla rannych i chorych. Na poddaszu utworzono skrytki, w których przechowywano broń22. Szpital funkcjonował do końca 1944 roku.
- A. Wojtkowska, Od belfra do kinooperatora. Bolesław Pławski (1893–1958), [w:] Oświatowe życiorysy z Wołominem związane, Urząd Miejski w Wołominie, Wołomin 2013, t. 1, s. 329–330.
- Świadectwo Publicznej Szkoły Powszechnej stopnia III nr 1 w Wołominie róg Brzuszczyńskiej Haliny Marii za pierwsze półrocze roku szkolnego 1938/1939 – opiekun klasy Bolesław Pławski, kierownik szkoły Stanisław Szubiński, Wołomin 22 grudnia 1938, zbiory prywatne.
- O szczególnym koleżeństwie i przyjaźni Haliny Brzuszczyńskiej z rówieśnikami świadczą wpisy w jej pamiętniku, np. Wiązanka z głogu i róży / to dola ziemskiej podróży / ty w życiu swej wiązance / miej same róże kwitnące, (Jadzia Tomczak, 1 XII 1938); Daję ci trzy cnoty i to bardzo skromne / kochaj Boga i Ojczyznę / czasem wspomnij o mnie (Basia, 23 V 1937); Miej duszę Polki / Serce anioła / Hartuj je zawsze wśród burz / I nie zasmucaj dumnego czoła / Bądź opiekunką złamanych róż (Irka J., 23 V 1937); Ukochaj to wszystko, co na wskroś jest nasze / Ojczystej mowy nie oddaj za inną / I tak, jak własne gniazdko kocha ptaszę / Kochaj swą ziemię rodzinną (Marysia Wilkoszówna, 27 XII 1938); Niech Ci Bóg szczęści w nauce i w życiu / Czy to w rozgłosie, czy w cichym ukryciu / Bądź zawsze cicha, skromna i uczciwa, A świat i ludzie będą Ci życzliwi (Bodek, 31 VII 1937); Bóg niech Ci daje wielki zdolności / Pojmuj naukę zdrowo i żywo / Umysł i serce z cnotą w jedności / Niech tworzą życia Twego ogniwo! (kochanej siostrzyczce – Halina Gołębiowska, Sochaczew 6 VII 1937).
- Adolf Hitler w wygłoszonym 28 kwietnia 1939 roku przemówieniu w Reichstagu uznał anulowanie przez Polskę deklaracji polsko-niemieckiej o niestosowaniu przemocy (podpisanej 26 stycznia 1934 r. w Berlinie). Pakt o nieagresji oficjalnie i prawnie był jednak ważny i został złamany przez napaść na Polskę 1 września 1939 roku.
- A. Wojtkowska, Od belfra do kinooperatora…, dz. cyt., s. 330.
- F. Szturo, Nasza Szkoła, Wołomin 1980, s. 9.
- Hufiec Wołomin › Historia Hufca, [dostęp: 12 V 2017].
- Zeszyt klasowy do arytmetyki, Halina Brzuszczyńska, uczennica Szkoły Handlowej, kl. I B, 30 września 1941 rok, zbiory prywatne.
- Zeszyt klasowy do języka polskiego, Halina Brzuszczyńska, kl. VI, 1940, zbiory prywatne.
- Dyzenteria, czerwonka – ostra choroba zakaźna jelit, nie leczona prowadzi do śmierci.
- Postkarte, ul. Piaskowa 3, Wołomin, Halina Brzuszczyńska do Haliny Gołębiowskiej, ul. Wąska 15. Sochaczew, Wołomin 21 IX 1942, zbiory prywatne.
- J. Bublewski, Szpitale w Wołominie w latach 1939–1957, „Rocznik Wołomiński”, 2007, t. 3, s. 96–97.
+ There are no comments
Add yours