List z Wołomina

Na różnych zebraniach i posiedzeniach obywateli m. Wołomina dają się zauważyć wyrzekania, dotyczące składek (piędziesięcio groszowych), wpłacanych przez uczni na ręce wychowawców, poszczególnych klas. I co dziwniejsze, że najgłośniej krzyczą rodzice tych dzieci, które jakkolwiek uczęszczają do szkoły, nigdy tych składek nie dają, chociaż rodziców ich stać na to. Czy to nie jest ciemnota, zacofanie a może zła wola tylko. Przecież składki te zostały pierwszy raz uchwalone z górą pięć lat temu przez zebranie rodzicielskie i z roku na rok były przez tychże rodziców aprobowane, z warunkiem, że dzieci biedne są wolne od tego obowiązku. Pieniądze, uzbierane ze składek, obraca się na pomoce szkolne, których potrzeby każdy przeciętny obywatel rozumie dobrze.

W początkach sama Opieka Szkolna podjęła się inkasowania pieniędzy, a ponieważ popełniła defraudację, więc zdecydowano na specjalnym zebraniu powierzyć tą funkcję nauczyciestwu, które wywiązało się z nałożonego obowiązku zupełnie dobrze, co stwierdzić może obecna Opieka Szkolna, spełniająca rolę kontrolera. Wskutek jednak zarzutów, stawianych przez parę jednostek, względem, których można zastosować przysłowie, „sądzę ciebie według siebie”, wielu nauczycieli odmówiło nadal zbierania składek. A kto na tern wyjdzie najgorzej? Ma się rozumieć, że sama młodzież, uczęszczająca do szkoły, bo nauczyciel może tylko podziękować społeczeństwu za to, że go uwolniło od tak niewdzięcznej pracy. A szkoda bardzo, bo kto śię interesuje u nas bliżej miejscowem życiem szkolnem, ten doskonale wie, w jakich warunkach uczą się nasze dzieci; Zdaje się, iż wkrótce przyjdzie do tego, że uczeń będzie zmuszony przynosić w kieszeniach do szkoły atrament, kredę, gdyż Dozór Szkolny i na to niema pieniędzy, składając całą winę na Magistrat. Myślę, że „wart pałac Paca, a Pac pałaca”.

W jednej ze szkół tutejszych przez tydzień nie było zupełnie atramentu, i nie wiem, dopóki by taki stan trwał, gdyby nie kierownik, który musiał postarać się o jakąś receptę i w saganach nagotować atramentu dla szkoły. I cóż na to powiesz głupi krzykaczu, niedołężny Dozorze, niezaradny Magistracie, czyż Wam nie wstyd, że nauczyciel dla Waszych dzieci zgadza się być jednocześnie jakimś kucharzem czy też chemikiem? Jeżeli Magistrat obecnie nie ma pieniędzy na atrament i kredę, to cóż uczyni za trzy miesiące, kiedy będzie musiał wypłacać nauczycielom tak zw. dodatek mieszkaniowy, łącznie wynoszący 1000 zł. miesięcznie, którę to sumę do tej pory pokrywało MWRiOP? A co się stanie za półtora roku, kiedy to do tych wydatków trzeba będzie dołączyć paręset złotych na emeryturę? (nie dla nauczyciela) Magistrat tym się jeszcze nie przejmuje, śpiewa sobie tylko! oj dziś, dziś — o, dziś, dziś!  — A jutro?

* * *

Minął rok 1930, nadchodzi Nowy 1931. Jak na początek, nie wróży on nic dobrego, przynajmniej dla naszego Wołomina, który również odczuwa kryzys ogólny, Wskutek tego nie wszyscy urzędnicy komunalni otrzymali tak oczekiwaną, tradycyjną 13-tą pensję, niewiele tylko połowę tej, a nasi Wołomińscy wcale. A, trudno! — czasy ciężkie, więc trzeba się z losem pogodzić. Najgorzej jednak odczuli to pracownicy elektrowni miejskiej w Wołominie, bo tym wskutek reorganizacji tego przedsiębiorstwa wymówiono posady. Dziwne, bo elektrownia się rozwija, należy paru łudzi dokooptować i to nastąpić musi, tymczasem nasz Magistrat doszedł do wniosku, że należy wszystkich pracowników, cieszących się jaknajlepszą opinją, oddalić, a na ich miejsce ogłosić konkurs. Czyż Magistrat nie rozumie tego, że wymówić komuś pracę bez uzasadnionej przyczyny w dzisiejszych czasach, to znaczy to samo, co go skazać na głodową śmierć? Czy żaden z członków Magistratu nie przeżywał chwili, gdy został bez środków do życia? Jeżeli tak, to radzę zrobić podobny eksperyment przedtem na sobie, natomiast tym, którzy podobnie doświadczyli w życiu, niech sobie przypomną te dni, chociażby przez przypatrywanie się swym fotografjom, zrobionym w tym krytycznym czasie i może pod wpływem tym zmienią swe rozporządzenie.

B. Zet.

Głos Powiatu Warszawskiego Radzymina i Mińska Mazow
R. 2, nr 1
styczeń 1931

Więcej tego autora:

+ There are no comments

Add yours

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.