Osada osierocona przez zamknięcie wielkiej fabryki
W najbliższem sąsiedztwie Warszawy jest jeszcze jedna miejscowość, przeżywająca podobną tragedję, jak Żyrardów. Jest to osada Marki i połączony z Markami Pustelnik.
Marki są osadą fabryczną. Przed wojną dosłownie cała ludność osady pracowała w wielkiej fabryce — przędzalni wełny czesankowej, należącej do angielskiego towarzystwa „Briggss and Co.“ Przędzalnia pracowała dla Rosji. Cztery tysiące robotników obsługiwało warsztaty czynne przez dzień i noc bez przerwy. Płace były dobre, robotnicy mieli nadto możność zamieszkania w 60 domach robotniczych, zbudowanych przez fabrykę. Zaraz w pierwszym roku wojny, na krótko przed okupacją niemiecką, fabryka stanęła. Cała osada odczuła ten złowrogi odgłos wojny. A gdy przyszła okupacja i Niemcy zaczęli wywozić maszyny z fabryki, gdy z kotłowni zabrano serce fabryki — olbrzymie kotły i przewieziono je do elektrowni tramwajowej w Warszawie, wówczas wszyscy zrozumieli, że w najbliższych latach kolos fabryczny nie zbudzi się z letargu, że bezlitosną amputację, dokonaną na ciele fabryki, odchoruje całe miasteczko.
I rzeczywiście, do chwili obecnej syreny fabryczne nie zawołały robotników do pracy. Pracuje tylko od czasu do czasu garstka robotników, najwyżej 100 osób, przy wykonywaniu minimalnych zamówień i przeróbce fabryki. Ludność Marek rozpierzchła sie. Część wystarała się o pracę w Warszawie, część na dalszej prowincji. W gminie markowskiej zarejestrowanych jest 500 bezrobotnych mających na swem utrzymaniu rodziny. Łącznie więc cierpi nędzę 2 tysiące osób. Ponieważ liczba mieszkańców Marek wynosi 8 tysięcy, więc przyjąć trzeba, że co czwarty mieszkaniec chodzi bez pracy.
Niedawno jeszcze w Markach zdarzały się zaburzenia bezrobotnych. Obecnie ustały, ponieważ gmina zatrudniła 100 osób najbardziej potrzebujących pomocy przy budowie drogi z Marek do Zielonki.
Jaka przyszłość czeka Marki?
Podobno fabryka Briggss‘ów odbudowuje się i przystosowuje produkcję do wyrobu koronek i firanek. Ma ruszyć na jesieni. Zatrudnić jednak będzie mogła tylko 1300 robotników, a więc zaledwie trzecią część przedwojennej liczby. Przytem zatrudnieni będą przedewszystkiem specjaliści koronkarscy, których w Markach niema.
Nie lepiej dzieje się w złączonym z Markami Pustelniku. Jest to miejscowość cegielniana. Z liczby dużych cegielń, dwie są zupełnie nieczynne, a inne kuleją ze względu na slaby ruch budowlany. I tu bezrobocie jest znaczne. Pustelnik czeka na ruch budowlany, Marki czekają na fabrykę i pracę. Narazie zaś obie te miejscowości cierpią skrajną nędzę.
Express Poranny
R. 9, 1930, nr 199
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours