Raniutko wyszłam do ogrodu. Pod parkanem siedziała rodzina: staruszka, matka z dzieckiem przy piersi i troje dzieci. Każde miało toboły, koszyki, jedno niosło i pędziło 2 gęsi, drugie miało taki wielki tobół, że sięgał prawie ziemi. Szły spod Radzymina 9 wiorst. Uciekły wczoraj, bo się przelękły płonącego samolotu. Dzieci zziębnięte, zmęczone. Dałam im herbaty i po sucharku. Kupiłam gęsi, które miały zupełnie pokrwawione nogi. Namówiłam do powrotu. Wahały się, ale w tym czasie nadeszła kobieta, która uciekała do Radzymina. To przeważyło. Powędrowały razem.
Poszłam do kościoła. Już widać i tam, że ludzie uciekają. Obce twarze, ubiory nie kościelne świąteczne, ale wędrowne. Na drogach coraz więcej ludzi, koni, bydła. Wyobrażam sobie, co się dzieje na szosie, jeśli tu, na tym piachu taki ruch.
Po południu nalot na Warszawę. Olbrzymi pożar. Podobno Targówek, szpital Przemienienia Pańskiego. W nocy łuna z pożaru, że oczu strach odwrócić. Psy wyją, a za parkanem jadą i idą. Niosą pościel w serwetach, walizy, toboły. Posłałam list do Ziuty, ale posłaniec wrócił. Ona na Pradze. Nie wiem, co tam u niej.
8 września 1939
Zofia Popławska z domu Łozińska, urodzona 14.01.1890 roku w Warszawie. Zamieszkała wraz z mężem Janem i dziećmi w Wołominie w październiku 1935 roku.
Dom Popławskich położony był w dużym ogrodzie z kapliczką, vis a vis ogrodzenia późniejszych Zakładów Stolarki Budowlanej. Sąsiadował z budynkiem kolejowym przy stacji Słoneczna, oddzielony bocznicą kolejową, prowadzącą do Stolarki. Nosił adres Kolonia Kurp 1 (po wojnie ul. Hibnera, a następnie Geodetów). Domu i ogrodu już nie ma -pozostała kapliczka…
Zofia Popławska mieszkała w Wołominie aż do śmierci, 30.09.1980 roku. Pisała wiersze i opowiadania, pod pseudonimem “Boguwola” publikowała w przedwojennych czasopismach: “Bluszcz”, “Kobieta w świecie i w domu”, “Praktyczna Pani Dobra Obywatelka” i innych.
W czasie II Wojny Światowej prowadziła dziennik.
+ There are no comments
Add yours