Do kościoła nie idę, bo w razie wejścia niemców nikt tu w domu nie dogadałby się z nimi. Dookoła niemcy. W szkole jakaś władza. Augustyniak lata przerażony, bo go tam nie puszczają, a on woźny i miał pilnować. U Roczka też niemcy, furgony, auta, jeżdżą tam i z powrotem. Przy drodze stoi stacja benzynowa. Coraz podjeżdża samochód po paliwo. Na naszych akacjach od drogi zakładają telefon, na polu za drogą zamaskowane armatki z lufami ku niebu. Powyłaziły szumowiny z kątów. Tu i ówdzie słowa zachwytu, że dali „darmo” talerz grochówki. Nawet ktoś fotografował to dawanie. Tam znów jakaś rozwódka skromnie dotąd ukryta, okazała się wielką przyjaciółką armii, którą o wszystkim informuje, wszystko wie i na zwróconą jej uwagę wymyśla od polskich świń. Od razu jasnym się stało, z czego się dotąd utrzymywała i na co tu czekała. Ile takich było w gościnnej naszej ziemi?
17 września, niedziela 1939
151 odsłon, 1 odsłon dzisiaj

Zofia Popławska z domu Łozińska, urodzona 14.01.1890 roku w Warszawie. Zamieszkała wraz z mężem Janem i dziećmi w Wołominie w październiku 1935 roku.
Dom Popławskich położony był w dużym ogrodzie z kapliczką, vis a vis ogrodzenia późniejszych Zakładów Stolarki Budowlanej. Sąsiadował z budynkiem kolejowym przy stacji Słoneczna, oddzielony bocznicą kolejową, prowadzącą do Stolarki. Nosił adres Kolonia Kurp 1 (po wojnie ul. Hibnera, a następnie Geodetów). Domu i ogrodu już nie ma -pozostała kapliczka…
Zofia Popławska mieszkała w Wołominie aż do śmierci, 30.09.1980 roku. Pisała wiersze i opowiadania, pod pseudonimem “Boguwola” publikowała w przedwojennych czasopismach: “Bluszcz”, “Kobieta w świecie i w domu”, “Praktyczna Pani Dobra Obywatelka” i innych.
W czasie II Wojny Światowej prowadziła dziennik.