Niech oceni cna potomność,
Fakt prawdziwy i bez blagi,
Że i u nas nie brak mężów,
Z łonem pełnem lwiej odwagi.
Ja, naprzykład, ja, Francesco,
Pionierstwa tknięty szałem,
Petersburską wczoraj drogą
Aż do Tłuszcza jechać chciałem.
Więc na dworcu się znalazłszy,
(Jako żonę mam i dzieci,
A rozrzutność rzecz to zdrożna)
Chcę wziąć bilet klasy trzeciej.
Lecz przed kasą — koniec świata,
Tłum oblany potu strugą,
Pociąg zaraz już odejdzie!..
Wziąłem przeto klasę drugą.
Lecz w wagonie, o horrendum!
Spazmy, krzyki, kości trzeszczą…
Pan konduktor patrzył na to
I uśmiechał się złowieszczo.
Trzeci dzwonek! Wróżba mędrców
Aż do końca się ziściła,
Koniec świata w całej pełni,
Istna to drewniana piła.
Tłum, w bilety wreszcie zbrojny,
Do wagonów się nie mieści…
Ci na stopniu, ci na ganku…
Już świstawka uszy pieści.
I jedziemy… Wtem kontroler,
Istny Deus ex machina,
Na podróżnych nieszczęśliwych
Bez litości się zawzina.
— Na balkonie stać nie wolno!
— Więc mi miejsce racz dać, panie,
— Powyrzucam na przystanku,
Kto mi na tym ganku stanie!..
A tymczasem warstwa ludzi
Aż się dusi, aż się słania…
W Wołominie skargi — ale
Nikt tam nie ma zmiłowania.
Pan naczelnik słuchać nie chce,
Pan kontroler karą grozi,
Pan konduktor — rzeknij słówko
— Zaraz w róg cię wpędzi kozi.
Sprasowany, wygnieciony,
Zbuzowany, nie wiesz za co,
Stajesz się sucharkiem, bracie,
Albo prościej, jesteś macą.
Gdy zaś pociąg przeciążony
Z całej siły parę puszcza
I gdy wreszcie ujrzysz sygnał
Niedaleko już od Tłuszcza,
Pozostawisz swe bagaże,
Chociaż sprawa to niedrobna,
Lecz wyciągnąć po nie rękę
W takim ścisku niepodobna.
Mimo straty jesteś kontent,
Że po walkach, trudach wielu,
„Pociąg letni“ — inkwizycja
Już nareszcie jest u celu.
Ten sam
Kolce
kartki humorystyczno-satyryczne
R. 28, nr 23 (4 czerwca 1898)
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours