Tak twierdzi 8000 mieszkańców Zielonki
Siła odśrodkowa ruchu budowlanego stolicy wyładowała się w dalekim promieniu. Gdy spojrzeć na Warszawę z lotu ptaka, dostrzega się wzdłuż promieniście idących linii komunikacyjnych nieprzerwany łańcuch domów, domków, willi. Na linji wileńskiej “stolicą” tego ruchu stała się Zielonka. Jeszcze niedawno licha osada, posiada dziś przeszło 8.000 mieszkańców, rekrutujących się z pracowników umysłowych, emerytów, kolejarzy. Niestety, polityka komunikacyjna, będąc troskliwą matka dla innych linii, jest macochą dla wileńskiej.
Porównajmy: Falenica, Świder, Otwock mają nie tylko kolej, nie tylko kolejkę, szosę z autobusami powiatowemi, ale jeszcze na dodatek otrzymają linje kolei elektrycznej. A Ząbki, Zielonka, Kobyłka, Wołomin, niemniej gęsto zaludnione? Mają tylko linję szerokotorową, a choć 66 pociągów dziennie przybywa na dworzec Wileński, ani jeden nie dociera przez tunel do Dworca Głównego. Tysiące mieszkańców tej linji musi więc wysiadać na dworcu Wileńskim i szturmować do przepełnionych tramwajów praskich, podczas gdy tanim kosztem i małym zachodem dałoby się przysporzyć tej linji komunikacje bezpośrednią z centrum Warszawy.
Na wszystko znajdzie się rada
Jak to uczynić? Od Zielonki biegnie w bok od wileńskiego toru tor średnicowy na Rembertów. Z dworca Głównego chodzi do Rembertowa 10 składów pociągów. Przychodzą do Rembertowa, stają, odczekają swoje i wracają spowrotem do Warszawy. Gdyby te same pociągi puścić na Wołomin, obsłużyłyby cała linję. A na linji tej zamieszkuje 50.000 mieszkańców, z których znaczna cześć pracuje w Warszawie.
W ten sposób odciążoną byłaby linja wileńska, stale przeładowana; linja średnicowa, o której mową, stoi pusta, ponieważ chodzi po niej tylko 8 pociągów dalekobieżnych. Koszt jej budowy wynosił ok. 2 mili. zł. Przy obecnej więcej niż skąpej eksploatacji, nieprędko się zamortyzuje!
Na 70 ulic tylko 10 lamp
Istnieją jednak i inne bolączki. Oto na 70 ulic Zielonki jest zaledwie 10 lamp. Wieczorem osada tonie w ciemnościach, co bardzo jest na rękę złodziejaszkom i włamywaczom. Wyrywanie torebek z ręki, okradanie domów było do niedawna na porządku dziennym.
Zielonka musi się modlić w szczupłej kapliczce Schroniska dla Nauczycielek, bo na własny kościół jakoś zdobyć się nie może. Wprawdzie jest już plac, ale zbiórka na budowę kościoła idzie opieszale. Cmentarza brak, zmarłych wozi się furmankami 4 kilometry do Kobyłki. Wadliwy jest też podział administracyjny osady: należy ona do dwu powiatów, dwu gmin i ma “nad sobą” trzech sołtysów! A potem się dziwić, że nie wie lewica, co czyni prawica. Że idzie się do jednego sołtysa po adres kogoś z mieszkańców, a on odsyła do kolegi, bo to nie jego “strefa”.
Nożem w ciele Zielonki jest kolejka, która 15 sierpnia stała się sprawczynią tragicznego wypadku: uruchomiona nieostrożnie drezyna, pędząc bez kierowcy, wpadła na dwoje dzieci. Kolejka oddawna już nie powinna istnieć. Zbudowało ja w 1926 r. Centrum Badań Balistycznych dla swych potrzeb, lecz rola jej się skończyła z chwilą zbudowania bocznicy normalnotorowej.
Usuńcie kolejkę!
Kolejka miała istnieć tylko rok, a przetrwała 10 lat. I jest zakała ulicy Kolejowej. Na tej to ulicy miało CBB zrobić bruk na przestrzeni 800 metrów. Cóż, kiedy ciągle brak gotówki. Ludzie muszą brnąć po rozkopach ul. Kolejowej, muszą kołować 5 kilometrów, by przewieść sobie węgiel, czy materiały budowlane. Cała połać osiedla cierpi i narażona jest w razie pożaru na spalenie się, bo ul. Kolejową wóz strażacki w żaden sposób nie przejedzie.
Trzeba skończyć stanowczo z kolejką, uporządkować ulicę Kolejową. Piasek do budowy bruku jest, dowóz materjałów zapewniony, chodzi tylko o bagatelę — 1.000 metrów kamienia! Rada Gromadzka występuję obecnie do władz, prosząc o dotrzymanie obietnicy, uczynionej przed 10-u laty przez Centrum Badań Balistycznych.
Dobry Wieczór!
Kurier Czerwony – ilustrowane pismo codzienne
R. 15 (7), 1936, nr 239
Autora wspiera Wołomin Światłowód
+ There are no comments
Add yours