Od redakcji: W grudniu 1990 roku rozpoczął oficjalną działalność Okręg Stołeczny Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych (…). Jego wiceprezesem jest Jerzy Nachtman, mieszkaniec Wołomina, który prosił o podanie do publicznej wiadomości niniejszego oświadczenia:
Ruch oporu w Wołominie rozpoczął się zimą 1939/1940 r. w ramach Organizacji Wojskowej „Wilki”. Ponieważ była to pierwsza tego rodzaju organizacja na terenie Wołomina, przystąpili do niej wszyscy najczynniejsi, którzy nie pogodzili się z klęską wrześniową, w tym i harcerze drużyn 9MDH, 64MDH oraz drużyny żeńskiej. Organizacja „Wilki” w ramach scalania ruchu oporu została przyłączona do Związku Jaszczurczego — zwanego „Grupą Szańca” od wydawanego czasopisma „Szaniec”. Była to organizacja o charakterze narodowym. W roku 1942 „Grupa Szańca” była inicjatorem powstania Narodowych Sił Zbrojnych.
W ramach scalania z ZWZ powstała Armia Krajowa, jednakże NSZ do AK nie przystąpiły, będąc samodzielną organizacją liczącą ok. 80 000 członków. Do AK, organizacji później powstałej na terenie Wołomina, należało znacznie mniej osób niż do NSZ (szacuje się, że NSZ były cztero- lub pięciokrotnie liczniejsze). Byli to głównie ludzie starsi, związani z władzami przedwojennymi, bardziej zachowawczy. Wołomin podczas okupacji był zdominowany przez NSZ.
Krótko przed powstaniem w Warszawie część NSZ podporządkowała się AK. NSZ odróżniały się od AK stosunkiem do komuny — PPR, który był zdecydowanie wrogi i NSZ czynnie zwalczały PPR. W późniejszym okresie, szczególnie po doświadczeniach wileńskich, gdzie Sowieci wymordowali i powywozili na Sybir żołnierzy AK występujących w akcji „Burza” (wystąpienia zbrojne w miarę zbliżania się wojsk sowieckich), NSZ były przeciwne jakiejkolwiek akcji wspomagającej „wyzwolicieli”. NSZ lansowały zasadę wycofywania najbardziej czynnego elementu na Zachód. NSZ po wkroczeniu Sowietów i ustanowieniu rządu lubelskiego nadal czynnie zwalczały komunę. Konsekwencją tego było szczególnie zajadłe tępienie NSZ po zakończeniu działań wojennych. Odczuli to dotkliwie mieszkańcy Wołomina.
Po „wyzwoleniu” wołominiacy — Telesfor Badetko i Marian Wyszyński, ukrywający się pod zmienionymi nazwiskami na Ziemiach Zachodnich, zetknęli się z dowódcą „Jerzyków” AK — płk. Jerzym Strzałkowskim, który zgodził się stwierdzić oficjalnie, że grupa oporu z Wołomina podlegała im w okresie okupacji jako wołomiński oddział „Jerzyków”. Tym sposobem, po późniejszym zalegalizowaniu i tolerowaniu AK po powstaniu ZBOWiDu, oddział wołomiński pod szyldem „Jerzyków” mógł się zintegrować, działać i wspomagać byłych członków (m.in. poprzez wykonanie pomników na cmentarzach w Wołominie i w Jerzyskach).
Obecnie nadszedł czas, by powiedzieć prawdę. Do „Jerzyków” zaczęliśmy należeć po wojnie, przedtem byliśmy w NSZ. Jesteśmy wdzięczni płk. Jerzemu Strzałkowskiemu za powojenną opiekę umożliwiającą nam przetrwanie, ale wobec historii i przez pamięć kolegów, represjonowanych i pomordowanych jako NSZ przez Niemców i komunę, winni jesteśmy powiedzieć prawdę. To nie były „Jerzyki”, lecz Narodowe Siły Zbrojne.
Składamy to oświadczenie mimo świadomości, że dla niektórych naszych członków, raczej skromnie zaangażowanych w NSZ zarówno czynnie, jak i ideowo, nie jest ono wygodne.
- JERZY NACHTMAN (ps. „Parowóz”, „Kazimierz Olecki”)
- JAN ARTKE (ps. „Moryc”),
- ZYGMUNT GARBOLEWSKI (ps. „Gabryło”),
- TELESFOR BADETKO (ps. „Wiktor”),
- MARIAN WYSZYŃSKI (ps. „Bosman”)
Wieści Podwarszawskie
R.1, 1991 nr 5 (28 II)
+ There are no comments
Add yours