feliks korwin szymanowski

Feliks Korwin-Szymanowski

Feliks Korwin-Szymanowski urodził się 25 stycznia 1791 najprawdopodobniej w rodzinnym majątku w Cygowie, jako trzecie dziecko Teodora Dyzmy – szambelana ostatniego króla Rzeczpospolitej i Marianny Świdzińskiej h. Półkozic. Z urodzenia można powiedzieć iż był predestynowany do wysokich stanowisk państwowych i życia w wyższych sferach. III Rozbiór kraju zamknął przed nim jednak większość możliwych ścieżek kariery. Pierwsze lata życia spędził w Cygowie pod opieką rodziców. Przez pewien czas jego nauczycielem był emigrant francuski ojciec Robert. Feliks miał być oczkiem w głowie matki, dostojnej pani Świdzińskiej, która długo z domu najmłodszego syna nie chciała wypuścić. „Może równych lat ze mną, siedząc w ławce w kościele obok rodziców, z książeczką w ręku, zazdrościłem kiedy Felunio z biczykiem w ręku, machając nim, biegał po kościele” . Kolejny etap edukacji odebrał najprawdopodobniej w Collegium Nobillum lub innej szkole pijarskiej, tak jak jego ojciec i stryjowie.

W epoce Księstwa Warszawskiego S. pozostawał aktywnym wojskowym. Od 8 marca 1811 był w 14 pułku kirasjerów jazdy Księstwa Warszawskiego. Jego ścieżka awansu była szybka. 9 kwietnia awansował na kaprala, 10 maja na sierżanta, zaś od 23 lipca był podporucznikiem . Jak chce rodzinna tradycja na wyborze kirasjerów zaważyła obietnica dowódcy i fundatora pułku – pułkownika Stanisława Małachowskiego o opiece nad 20-letnim żołnierzem. 12 maja 1812 r. awansował na stopień porucznika i został przydzielony gen. Sułkowskiemu, jako adiutant. Książę na swój sposób chwalił go w swych listach “Szymanowski ma wiele ochoty, przykłada się mocno i zawsze ma dobre chęci, co jest zasadniczą zaletą wojskowego (…) To średnia głowa, ale gorliwością nadrabia braki inteligencji”. Feliks w kampanii rosyjskiej walczył pod Romanowem, Smoleńskiem, Borodino. Za kampanie odznaczony został najpierw 17 grudnia 1812 Krzyżem Złotym Orderu Wojska Polskiego a 28 grudnia Krzyżem Kawalerskim Legi Honorowej.

„W czasie wyprawy na Rosję w 1812 14 pułk kirasjerów, dowodzony przez płk. Stanisława Małachowskiego, wchodził w skład 7 Dywizji Ciężkiej Jazdy gen. Jana Lorge’a, podporządkowanej dowódcy IV Korpusu Rezerwowego Kawalerii gen. Marie Victora Nicolasa de Fay de La Tour Maubourga. Nim doszło do wielkiej bitwy pod Borodino, pułk poniósł bardzo duże straty marszowe i z 456 żołnierzy w chwili wymarszu na wojnę stan pułku w dniu rozpoczęcia bitwy zmalał do 365 żołnierzy. 7 września, w dniu sławnej bitwy, pułk wraz z całym IV Korpusem przez kilka godzin stał bez ruchu w jarze Kamionki i osłaniał działa francuskie. Wystawiony był na silny ogień artylerii rosyjskiej, tym dotkliwszy, że należało wytrzymać go, stojąc bezczynnie i biernie przyglądając się, jak giną towarzysze stojący obok. Topniejące szeregi zapełniały się nowymi żołnierzami, którzy stawali na miejscu poległych. W takim szyku żołnierze stali w całkowitym milczeniu .”

Właśnie z walkami pod Berezyną związana jest rodzinna historia mówiąca o tym, iż Feliks został postrzelony i spadł z konia. Ten, stanąwszy nad nim, swym rżeniem zwrócił uwagę towarzyszy z pułku i dopomógł w sprowadzeniu pomocy dla rannego.

„W południe pułk przeszedł parów Kamionki i otrzymał rozkaz ataku na wzgórza na północ i zachód od wsi Siemenowskaja. Rozkaz przyjęto z uczuciem ulgi. Szwadrony, które przez kilka godzin musiały wytrzymać bez ruchu w ogniu przeciwnika, z ochotą szły w bój. Atak na baterie artylerii i reduty obronne Rosjan był chrztem bojowym polskich kirasjerów. W sławnej szarży na tak zwaną Wielką Redutę wraz z pułkiem kirasjerów saskich, pułk nacierał na czworobok piechoty. Wziął do niewoli 300 jeńców i zdobył armatę.

W czasie tragicznego odwrotu spod Moskwy kilkudziesięciu ocalałych kirasjerów eskortowało uratowane 24 armaty wojsk polskich. Wśród kawalerii pułk poniósł największe straty. W Nowym Mieście Korczynie, gdzie zbierano resztki pułku, doliczono się jedynie 5 oficerów, 76 kirasjerów i 31 koni ”.

Fakt, iż Feliks przeżył możemy zatem rozpatrywać w kategoriach szczęścia.

Po powrocie spod Moskwy pułk został odnowiony. 18 maja 1813 roku Feliks został awansowany na kapitana. Wraz z pułkiem brał udział w bitwie pod Lipskiem.

„W pierwszym dniu bitwy pod Lipskiem 19 października kirasjerzy brali udział w ciężkiej walce pod Wachau. 9 października szwadron kirasjerów pod dowództwem pułkownika Kazimierza Dziekońskiego (ok. 100 żołnierzy) wraz z małym oddziałem krakusów pełnił służbę u boku księcia Józefa Poniatowskiego. On to prowadził ich do swojej ostatniej szarży na jegrów rosyjskich nad Pleissą. Kirasjerzy bronili się też rozpaczliwie nad Elsterą. Byli świadkami śmierci swego wodza w nurtach rzeki”.

Właśnie za udział w tych Walkach, Feliks został odznaczony Krzyżem kawalerskim Legii Honorowej.

„Po bitwie po Lipskiem, z 14 pułku kirasjerów uratowało się 9 oficerów, 93 podoficerów i szeregowych oraz tylko 40 koni. Dekretem z 18 grudnia 1813 roku ponownie zreorganizowano wojsko polskie i dowództwo nad całą polską kawalerią przejął generał Ludwik Pac. Odtworzenie pułku po raz trzeci okazało się jednak zbyt kosztowne.”

28 października 1813 grupa oficerów sztabowych przy księciu generale Sułkowskim, wraz z kapitanem Feliksem, podała się do dymisji na wieść o tym, iż wojsko księstwa pragnie stać nadal po stronie Napoleona. Cześć sztabu obwołała ich zdrajcami. Jednak tłumaczyli, iż wobec okupacji Księstwa Warszawskiego przez oddziały rosyjskie oraz klęski wojsk francuskich, miejsce armii jest w kraju, a dalsze kurczowe trzymanie się Francji nie ma sensu. Prawdopodobnie wtedy Feliks trafił do niewoli gdzie przebywał do 14 kwietnia 1814. Ostatecznie z wojska miał wystąpić 26 grudnia 1815 jako powód dymisji podając słaby stan zdrowia.

Rok 1815 przyniósł koniec Księstwa Warszawskiego i ponowny podział ziem Rzeczpospolitej pomiędzy zaborców. Sytuacja w zaborze rosyjskim pomimo powołania częściowo niezależnego Królestwa Polskiego daleka jednak była od normalności. Absolutyzm Romanowów kładł się cieniem na ciekawym pomyśle stworzenia monarchii konstytucyjnej.

Okres 1815-1825 możemy uznać za czas małej stabilizacji. Część arystokracji z Królestwa Polskiego uznała Aleksandra I za króla, widząc w nim nowego władcę. Opcję te firmowały rodziny Czartoryskich i Radziwiłłów. Oceniając obecnie tamte postawy łatwo szafować określeniem „zdrajcy”. Jak jednak wywodził Aleksander Bocheński, opcja pro-carska dawała w owym momencie największe szanse Polakom. Uznanie Cara gwarantowało powstanie odrębnego bytu politycznego, którym było królestwo, pozwalało odzyskać także ładność z ziemiami na wschód. Niestety marzenia pokładane w carze nie spełniły się.

Problemy nasilały się stopniowo. Jak wspomina Aleksander Jełowicki o realiach 1825 roku: “Taki był ówczesny stan Warszawy; niewolnictwo jawne a zmowy tajemne I w wojsku I w szkołach I pod czamarą I pod habitem, duszno było w Warszawie jak przed wielka burzą: każdy jej się spodziewał a nikt nie wiedział skąd przyjdzie; a tymczasem wszystko strojnie, świętnie i huczno jak gdyby w dni wesela i szczęścia. W Krakowie ulice puste jak w czasie morowej zarazy (…) w Warszawie nieustanny turkot powozów i bębnów, pełno ludzi po ulicach, po ogrodach, po przedmieściach; niby wesoło a strach; każdy się ogląda, czy kto nie podsłuchuje, czy kto nie łapie za kołnierz” .

Złe nastroje panowały także wojsku, co powodowało zarówno powstawanie organizacji spiskowych jak i fale dymisji w wojsku. Z tego co wiemy Feliks, powrócił do służby czynnej w armii. Takie wnioski możemy wyciągnąć z pracy H. Dylągowej

„Opisane na niniejszych zasadach Wolnomularstwo Narodowe zostało zawierzone przez Waleriana Łukasińskiego, Franciszka Kozakowskiego i Jakuba Szredera w Warszawie w mieszkaniu tego ostatniego 3 maja 1819. Tam też ułożono plan rytuałów dla pierwszego stopnia wtajemniczenia. Bardzo szybko uczestnicy zebrania powiadomili i istniejącym związku kapitanów Skubeckiego, Kindlera i Szymanowskiego (…) Wówczas podzielono między siebie prace nad ułożeniem staw. W zasadzie jednak nad redakcją i projektem pracował głównie Łukasiński, ładnie piszący Szymanowski przepisał ułożone ustawy” .

Jak wspomina Prot Lelewel, przyjęcie Feliksa Szymanowskiego z Cygowa na członka Gminy Zawiślańskiej Towarzystwa Patriotycznego dokonało się latem 1821 roku. Feliks był atrakcyjnym członkiem z racji majątku i doświadczenia wojskowego. Lista członków T.P. wymienia Feliksa i Ignacego Szymanowskich, w których widziałbym braci, synów Teodora Dyzmy. Sprzeciw wobec zachowania Wielkiego księcia Konstantego oraz łamania swobód konstytucyjnych wyrażany był właśnie przez udział w organizacji konspiracyjnej, jaką było Towarzystwo Patriotyczne. Nie wiemy nic o ewentualnych represjach, które miały by spotkać Feliksa za zaangażowanie w Towarzystwie Patriotycznym.

Z okresu przed ślubem z Marią Łubieńską posiadamy jedynie jedną datę 6 stycznia 1830 roku, kiedy to Feliks miał zostać Kawalerem Orderu Świętego Stanisława. Odznaczenie to, jedno z najstarszych krajowych, straciło jednak w tamtym czasie wiele na znaczeniu z powodu świadomie prowadzonej polityki Króla Polski, a cara Wszechrusi Mikołaja I. Nie znamy klasy orderu ani powodów, dla których Feliks został nim odznaczony. Służąc w wojsku Królestwa Polskiego został awansowany na pułkownika. Właśnie w armii miał poznać Piotra Łubieńskiego h. Pomian 1786-1867, późniejszego generała Gwardii Narodowej.

Jesień roku 1830 zapisała się dla rodziny dwoma wydarzeniami. Pierwszym była śmierć matki Feliksa – Marianny Świdzińskiej 8 listopada, drugim wybuch powstania zwanego od daty miesięcznej listopadowym. 70 letnia Marianna umiera w 20 dni przed początkiem insurekcji, którą od 15 stycznia, 1831 kiedy to sejm polski ogłosił detronizacje Mikołaja nazywamy I wojną polsko-rosyjską.

Wiemy, iż większość Szymanowskich zdecydowanie wystąpiła przeciwko władzom carskim, nieliczni wierni przysiędze wojskowej stanęli po stornie Cara, wraz z odziałami rosyjskimi i księciem Konstantym opuszczając Warszawę. Nieznana jest nam postawa Feliksa wobec powstania. Możemy jednak zakładać, że tak jak zdecydowana większość żołnierzy i świadomych politycznie obywateli podjął walkę, choć z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że wiek 40 lat i ustabilizowana pozycja majątkowa to nie jest dobry moment na angazowanie sie w rewolucje. Po klęsce powstania nie zdecydował się na emigrację, co może wskazywać na to, iż jego rola w powstaniu była na tyle nieznacząca, iż nie musiał obawiać się zesłania. Szymanowski nie stracił także majątku w wyniku konfiskat popowstaniowych, w przeciwieństwie do chociażby ojca swojego przyjaciela i teścia Feliksa Łubieńskiego, który po powstaniu stracił dobra Guzów, Czerwona Niwa, Wola Miechowska, kitki, Sokole Ruda i inne.

Musimy jednak brać także pod uwagę potencjalnie niechętny stosunek Feliksa do insurekcji w okresie początkowym. Pewną wskazówką może być dla nas wiedza o postawie Łubieńskich względem powstania. Rodzina ta nie była zwolennikami zrywania z carem, zajmując stanowisko zbliżone do Druckiego-Lubeckiego i Czartoryskich, dopiero postawiona wobec faktu dokonanego zdecydowała się na zaangażowanie po stronie zbuntowanego narodu. Znamienna jest tu relacja Tomasza syna Henryka Łubieńskiego – bratanka, teścia Feliksa, opisująca reakcję rodziny Łubieńskich, Henryka i jego braci zebranych w warszawskim pałacu na wieść o wybuchu powstania: „Jakie to nieszczęście”.

Po powstaniu i wojnie z Rosją w Królestwie Polskim rozpoczął się czas represji. Od 1833 r. obowiązywał stan wyjątkowy. Z polecenia cara Mikołaja I surowo rozprawiano się z każdym słowem drukowanym, pisanymi i wypowiedzianym, jeśli zawierało chociażby cień krytyki reżimu. Szczególnie tropiono uczestników Powstania Listopadowego. Namiestnikiem Królestwa Polskiego został Iwan Paskiewicz, który stał na czele wojsk rosyjskich tłumiących Powstanie Listopadowe. Za to otrzymał tytuł Księcia Warszawskiego i polecono mu zbudowanie na koszt miasta Cytadeli. W 1835 r. przyjmując deputację mieszkańców Warszawy namiestnik powiedział: „Zbudowałem Cytadelę i za najmniejsze zaburzenia każę z niej bombardować i spalić Warszawę i na pewno jej nie odbuduję” .

Znajomość zaciągnięta z Piotrem Łubieńskim zaowocowała ślubem z jego córką Marią, do którego doszło 7 lub 11 lipca 1842 roku. Maria, urodzona 22 stycznia 1812 roku, miała w momencie ślubu lat 26, Feliks 49. Małżeństwo doczekało się czwórki dzieci: Jadwigi (1843-1937), Teodora Dyzmy (1846-1901), Bolesława (1848-1854/5), Marii (1854-1926). Jak wspomina Bernard Łubieński, Maria z Łubieńskich Szymanowska miała być ona osobą bardzo religijną „(…) ciotka Feliksowa była matrona wielkiej cnoty i pobożności. Wnikała w nasze serca i pobudzała do szczerości i prawości”.

Po ślubie, Feliks mieszkał w Warszawie, pierwotnie przy ulicy Wierzbowej 6/4, a później przy Wareckiej 7. Od roku 1856 mieszkał w pałacu Łubieńskich na ulicy Królewskiej. W okresie letnim przebywał w Cygowie, funkcjonującym na zasadach podmiejskiej rezydencji.

W domu Szymanowskich przez pewien czas wychowywał się Bernard Łubieński. Jak wspomina B. Łubieński po bankructwie ojca trafił pod opiekę Feliksa Szymanowskiego, z którego synem Teodorem wychowywał się:

„Pani Feliksowa Szymanowska, wnuczka ministra Łubieńskiego, była mi więcej niż ciotką, była mi druga matką. Wuj Feliks, były pułkownik kirasjerów z wojen napoleońskich, miał minę marsową, wyraz twarzy poważny, był pobożny i pracowity. Pracując w banku, codziennie po wysłuchaniu mszy świętej szedł do biura. Na lato 1855 wyjechałem z całą rodziną do ich majątku Cygowa. Tu wśród dużego ogrodu stał staropolski dwór, obok lipa rozłożysta pod która kiedyś król Stanisław August bawił się z malutką Basią Szymanowską, siostrą Feliksa” .

W latach 40-tych miał przebywać w Hamburgu jak stwierdza dedykacja na jednym z jego portretów. Jeszcze w latach 30-tych doszło do związku Feliksa z Bankiem Polskim, gdyż jego podpis jako kierownika kantoru widnieje na dokumentach bankowych z roku 1839 (Dowód zastawu w Banku Polskim kosztowności, dokument z 8 sierpnia 1839 r.) W kolejnych latach był być radcą kolegialnym i dyrektorem. W latach 40-tych miał przebywać w Hamburgu jak stwierdza dedykacja na jednym z jego portretów, co może być śladem zawodowej aktywności. 14 października 1864 został awansowany przez Radę Administracyjną z funkcji Dyrektora Banku Polskiego na Starszego Dyrektora. Wiemy także, że decyzją tej samej Rady 23 stycznia 1866 został uwolniony przez Radę Administracyjną KP od obowiązków Starszego Dyrektora Banku Polskiego.

Nieznany pozostaje stosunek Feliksa do powstania wybuchłego w 1863. Związki towarzyskie z rodzinami Sobańskich, Łubieńskich i Świdzińskich, znajomości pośród członków Towarzystwa Kredytowego oraz awans w Banku, wskazywałyby na stronnictwo białych. Feliks miał mieć negatywny stosunek do zaangażowania swojego syna w powstanie. Jego postawę możemy tłumaczyć zdroworozsądkowym podejściem i odpowiedzialnością za rodzinę. Feliks widział dwukrotnie raz w 1812 oraz w 1831 czym kończą się wystąpienia przeciwko imperium carów.

Spośród rodzin, z którymi utrzymywał kontakty towarzyskie, należałoby wymienić poza Łubieńskim i Sobańskimi, z którymi wszedł w powinowactwo przez małżonkę, także Lelewelów i Nakwaskich posiadający majątek w nieodległym od Cygowa – Wołominie. Bliskie relacje utrzymywano z rodziną Świdzińskich, między innymi z Konstantym Świdzińskim. Zaowocowały one ujęciem Feliksa w testamencie:

„W. Felixowi Szymanowskiemu opiekującemu się interesami moimi w Królestwie Polskiem, wyznaję rzetelną wdzięczność, i proszę exekutorów, aby w rachunkach jakie miał ze mną, nie był pociągany do usprawiedliwienia się przed żadnym sądem, i aby poprzestano na sumiennem przez niego samego przedstawieniu takowych” .

Zapis w testamencie doprowadził do skonfliktowania Feliksa z Aleksandrem Wielopolskim. Feliks miał udzielać kredytów Świdzińskiemu, których zabezpieczeniem były dochody z klucza dóbr Sulgowskich. Po śmierci Świdzińskiego, jego majątek został zapisany Aleksandrowi Wielopolskiemu, szczególnie kolekcja pamiątek krajowych, które miały dać początek muzeum jego imienia. W związku z postępowaniem spadkowym doszło do licznych procesów Wielopolskiego z osobami roszczącymi sobie prawa do majątku po zmarłym, w tym i z Szymanowskim. Jak wspomina Wielopolski, choć sumy Świdziński pospłacał, to Feliks jako dłużnik pod „różnymi pozorami nie chce ich wykreślić”. Do spraw przed sądem doszło w latach 1856/58.

Feliks Szymanowski zmarł w 14 stycznia 1867 roku. Jego doczesne szczątki zostały pochowane w krypcie ufundowanego przez jego dziadka kościoła w Cygowie-Poświętnem. Dobra ziemskie, które zostawił swojemu synowi Teodorowi, były znacznie zadłużone. Wraz z jego śmiercią, rodzina Szymanowskich wchodziła w nowy, niezwykle ciężki okres. W kilka lat po jego śmierci, sytuacja finansowa była już na tyle zła, iż jego syn miał problemy z wypłaceniem swojej siostrze Jadwidze posagu, gdy ta wychodziła za Bolesława Nakwaskiego. Z czasem doszło do zlicytowania rodzinnego majątku z powodu długów ciążących na hipotece majątku.

Jego małżonka przeżyła go o 22 lata. Ostatnie lata życia spędziła w pałacyku Sobańskich w Alejach Ujazdowskich gdzie otoczona członkami rodzin Sobańskich i Łubieńskich dożywała swoich lat. Swoją ukochaną siostrę Klementynę, (zwana Ciocia Męsią) z którą spędziła ostatnie lata życia, przeżyła o 21 dni, Maria zmarła jako ostatnie z dzieci Piotra Łubieńskiego. Po śmierci 22 kwietnia 1899 została pochowana w kaplicy Łubieńskich-Sobańskich w Wiskitkach.

Grobu Feliksa próżno dziś szukać. Kościół w Poświętnem, wraz z nagrobkami trzech pokoleń Szymanowskich; Dyzmy, Teodora jego małżonki Marianny, ich córki Barbary, Feliksa jego syna Bolesława uległ zniszczeniu w wyniku bombardowania kościoła w 1939. W trakcie budowy nowego kościoła, już po wojnie, odkopane trumny zasypano gruzem i zalano betonem tak by nie zadawały niewygodnych pytań. Władze kościelne miejscowej parafii od lat pozostają niechętne próbom upamiętnienia jego osoby w przestrzeni kościelnej, zaś władze gminy Poświętne nie wyrażają zainteresowania burżuazyjno-sarmacką przeszłością.

  • Wskazówki dt. literatury, patrz: M. Osiecka, Szymanowski Feliks Szymon, PSB, t. L/1, z. 204, s. 58-59,  AGAD Bank Polski, nr zespołu 137, akta dawnego Banku Polskiego, część Akt osobistych pracowników.

3Comments

Add yours
  1. 1
    Michał Korwin-Szymanowski

    Mój pra pra pradziad. Pochowany pod dawnym kościołem w Cygowie-Poświętnem. Syn współfundatora świątyni. Obecnie (stary kościół zniszczono w 1939 roku) nie ma upamiętnienia, żadnego materialnego śladu po Feliksie, jego braciach, ich rodzicach Teodorze i Marianie ze Świdzińskich, choć wszyscy oni zostali pochowani w podziemiach starej świątyni i byli jej opiekunami. Mażę o tym by kiedyś móc upamiętnić ich osoby tablicą w kościele lub na terenie kościelnym.

  2. 2
    Anna Kutek

    Właśnie w armii miał poznać Piotra Łubieńskiego h. Pomian 1786-1867, późniejszego generała Gwardii Narodowej.
    Czy to jest trafne mniemanie?

    Proszę państwa, takie nadawanie pojęcia koleżeństwa z obecnego stulecia społeczeństwu owych czasów często prowadzi prosto w podstawowy błąd.

    Poza tem w tym wypadku, jak chyba powinno być autorowi znane, żona Piotra Łubieńskiego była Barbara z Szymanowskich. Czyli obie rodziny już się dobrze znały, będąc blisko spokrewnione. A swatanie odbywało się na porządku dziennym w kole rodzinnym i towarzyskim.

  3. 3
    Anna Kutek

    Co do majątku guzowskiego, nigdy nie był w posiadaniu Piotra Łubieńskiego. Formalnie należal do Felixa Łubieńskiego a administrował nim syn jego, Henryk Łubieński, aż do zesłania w 1848 r. zob. https://dipp.info.pl/baza-dipp/mazowieckie/powiat-zyrardowski/gmina-wiskitki/palac-guzow
    Potem w 1856 r. odkupił go na licytacji Feliks Sobański

    Możliwe że autorowi chodziło o majątek Gole, które dostało się Piotrowi w posagu od Szymanowskich.

    Proszę o poprawy tych mylnych nieścisłości:

    W szczególności chodzi o to błędne zdanie:
    Znajomość zaciągnięta z Piotrem Łubieńskim zaowocowała ślubem z jego córką Marią, do którego doszło 7 lub 11 lipca 1842 roku.
    Żadna to znajomość zaciągnięta w wojsku! Trzeba znać historie i obyczaje nim się łapie za pióro…

    Pisze ciotka autora

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.